100 lat temu na trzy miejscowości we wschodniej Anglii: Great Yarmouth, King’s Lynn i Sheringham pod osłoną ciemności spadły bomby zrzucone przez zeppeliny. 19 stycznia 1915 r. w pierwszym bombardowaniu Anglii z powietrza zginęły 4 osoby, a 16 zostało rannych.
72-letnia Martha Taylot oraz 53-letni Samuel Smith to pierwsze brytyjskie ofiary bombardowań z powietrza w I wojnie światowej. Choć wojna toczyła się od sierpnia 1914 r., to dla cywilnej ludności była wydarzeniem odległym i nierealnym.
Skutki niemieckich nalotów sterowcowych na Anglię w I wojnie światowej z wojskowego punktu widzenia były mizerne. Niemcom nie udało się wstrzymać produkcji brytyjskiego przemysłu, a jedynie nieco ją zmniejszyć. Ponieśli też spore straty.
Samuel Smith był miejscowym szewcem. Słysząc hałas na zewnątrz swego sklepu wyszedł na ulicę, by zorientować, co się stało. Zobaczył nad sobą maszynę o charakterystycznym kształcie cygara długości 158 metrów tak nisko, że o mało nie zawadziła o wieżę kościelną. Było to ostatnie, co widział w życiu.
Naloty Zeppelinów miały w dalszych tygodniach pochłonąć 557 ofiar wśród brytyjskiej ludności cywilnej. Władze potraktowały je ze stoickim spokojem, by nie wywoływać paniki, ale Jerzy V skorzystał z okazji, żeby w 1917 r. zmienić nazwisko z Saxe-Coburg Gotha na Windsor i zrzec się wszystkich niemieckich rodowych tytułów i wyprzeć rodzinnych koneksji z Wilhelmem II, z którym miał wspólnych pradziadków – Wiktorię i Alberta. W ten sposób zanglicyzował dynastię i przedłużył jej żywot. Po tak wielkim wyczynie mógł już bez przeszkód oddawać się prawdziwie poważnym sprawom takim, jak filatelistyka.
Sterowce były wojną w nowym wymiarze – utorowały drogę do rozwoju bombowców dalekiego zasięgu i artylerii przeciwlotniczej. Zastąpiły wcześniej używane balony, które nie były zbyt praktyczne, bo gaz ulatniał się z nich, nie sprawdzały się na wietrze i musiały latać nocą, by nie dać się zestrzelić. Niemniej balony odegrały ważną rolę w amerykańskiej wojnie domowej, wojnach burskich i wojnie francusko-pruskiej.
Koncepcję pojazdu lotniczego napędzanego silnikiem, a zatem lotu kontrolowanego, urzeczywistniono we Francji w 1884 r. Francuska armia zaprojektowała aerostat na silnik elektryczny, który pomyślnie przeszedł pierwsze próby. Aerostat udoskonalił hrabia Ferdinand von Zeppelin w 1900 r. budując dla niego aluminiowy szkielet, pokrył go materiałem, wyposażył w ogniwa wypełnione gazem i pod spodem podwiesił gondolę z ładunkiem, silnikami, napędem i urządzeniami sterującymi.
Dalszą rewolucyjną zmianę wprowadzili bracia Wright udowadniając, że możliwy jest załogowy lot, w którym pojazd jest cięższy od powietrza. Dotychczas sądzono, że musi być odwrotnie. Bracia Wright są pionierami pojazdów lotniczych ze skrzydłami, które okazały się lepsze w manewrowaniu, tańsze i łatwiejsze w produkcji. Zeppeliny nie dawały jednak za wygraną – na ich zaletą było to, że mogły przewozić dużą ilość bomb i miały większy zasięg.
Po raz pierwszy ofensywnej siły lotniczej – zarówno samolotów ze skrzydłami, jak i sterowców - użyli Włosi w wojnie z Turcją w latach 1911-12 w celach rozpoznawczych i ofensywnych. Okazało się jednak, że problemem jest brak skutecznego systemu namierzania celu. Taktyczny potencjał zeppelinów testowali Niemcy w pierwszych miesiącach I wojny światowej bombardując m.in. Antwerpię i Liege, ale ponieśli duże straty, bo stosunkowo łatwo było je zestrzelić. Z czasem używali ich głównie z dala od pola walki.
Późniejsza generacja sterowców mogła latać na wysokości 6. tys. metrów, wyżej niż samoloty dwupłatowe i zrzucać bomby z dużej wysokości, poza zasięgiem artylerii naziemnej, zaskakując wroga. Ponieważ sterowce były łatwym celem podczas lądowania i startowania latały zwykle z eskortą.
Sterowce były aktywne także nad Warszawą. 7 i 8 sierpnia 1914 r. zrzucono z nich ulotki. W nocy z 24-25 września 1914 r. niemiecki sterowiec ZIV bombardował okolice Cytadeli i dworce kolejowe. Później "wizyty" sterowców i samolotów stały się częstsze. Ofiar i strat było mało, ale efekt psychologiczny był duży.
Skutki niemieckich nalotów sterowcowych na Anglię w I wojnie światowej z wojskowego punktu widzenia były mizerne. Niemcom nie udało się wstrzymać produkcji brytyjskiego przemysłu, a jedynie nieco ją zmniejszyć. Ponieśli też spore straty.
Skutkiem nalotów było jednak to, że Anglicy byli zmuszeni odciągnąć z frontu we Francji sprzęt i ludzi. Naloty miały też efekt psychologiczny – zaczęło liczyć się nie tylko morale wojska, ale także morale ludności cywilnej. Cywile stali się nowym frontem walk i poczuli się mniej bezpiecznie. Rząd był zmuszony do inwestycji w obronę przeciwlotniczą kraju, co wymagało mobilizacji nowych środków.
Sterowce były aktywne także nad Warszawą. 7 i 8 sierpnia 1914 r. zrzucono z nich ulotki. W nocy z 24-25 września 1914 r. niemiecki sterowiec ZIV bombardował okolice Cytadeli i dworce kolejowe. Później "wizyty" sterowców i samolotów stały się częstsze. Ofiar i strat było mało, ale efekt psychologiczny był duży. (PAP)
asw/ rda/