2 sierpnia 1940 r. do niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen, nazywanego „kamiennym piekłem”, przywieziono pierwszych więźniów. Byli to Polacy z Tomaszowa Mazowieckiego, Piotrkowa Trybunalskiego, Radomia i Skarżyska Kamiennej.
W maju 1940 r. należące do SS przedsiębiorstwo eksploatacji kamienia i kruszyw Deutschen Erd-und Steinwerke GmbH (DESt) zakupiło od Margerity Hay za cenę pół miliona marek kamieniołom granitu w okolicy wsi Gross-Rosen (obecnie Rogoźnica), leżącej ok. 60 km na południowy zachód od Wrocławia.
Dowództwo SS podjęło decyzję o założeniu na tym terenie filii obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. W tym celu zawarto również umowę dzierżawną z baronem Georgem von Richthofenem, właścicielem nieruchomości rolnych położonych wokół kamieniołomu, która dawała SS prawo wykorzystywania okolicznych pól do końca 1957 r.
Nowo utworzony obóz otrzymał oficjalną nazwę Arbeitslager Gross-Rosen. Pierwszym jego komendantem został oficer SS, Arthur Rödl. Później zastąpili go kolejno Wilhelm Gideon i od października 1943 r. do zakończenia wojny - Johannes Hassebroek.
„Lista więźniów przywiezionych 2 sierpnia 1940 r. do Gross-Rosen nie zachowała się, jednak na podstawie późniejszych badań udało się ustalić część nazwisk. Potwierdzono także, że co najmniej 21 spośród nich udało się przeżyć obozowy koszmar” – podkreśla Anna Rytko z Biblioteki Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy.
„W dążeniu do uzyskania maksymalnych zysków z eksploatacji rogoźnickiego kamieniołomu SS zakładało znaczne zwiększenie wydobycia oraz zmianę dotychczasowego profilu produkcyjnego. Potrzebną do tego siłę roboczą zapewnić miał obóz koncentracyjny Sachsenhausen, który niebawem zorganizował w Rogoźnicy własną filię” – zaznacza Anna Rytko z Biblioteki Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy.
Pierwszych więźniów przywieziono do Gross-Rosen 2 sierpnia 1940 r. „Transport ten liczył 100 osób. W jego składzie znaleźli się Polacy z Tomaszowa Mazowieckiego, Piotrkowa Trybunalskiego, Radomia, Skarżyska Kamiennej i okolic, a także dwaj niemieccy kryminaliści. Do Gross-Rosen zostali oni przywiezieni po dwutygodniowej kwarantannie w KL Sachsenhausen. Więźniowie przybyli pierwszym transportem zastali na miejscu jedynie dwa niewykończone baraki – jeden dla więźniów, drugi dla SS-manów” – stwierdza Anna Rytko.
Więźniów skierowano najpierw do katorżniczej pracy przy budowie obozu. Później pracowali w nieludzkich warunkach w kamieniołomach przy wydobyciu granitu, cenionego przez architektów i budowniczych III Rzeszy.
1 maja 1941 r. Gross-Rosen stał się samodzielnym obozem pod nazwą Konzentrationslager (KL) Gross-Rosen. W latach 1941-1942 wydzielono w nim kolejne części – obóz dla kobiet i jeńców sowieckich. Początkowo zakładano, że w Gross-Rosen znajdzie się 7 tys. więźniów, ale w 1944 r. ich ilość przekroczyła 20 tys. i stale rosła.
Zapotrzebowanie gospodarki III Rzeszy na niewolniczą siłę roboczą sprawiło, że od 1943 r. utworzono ponad 100 podobozów Gross-Rosen. Najważniejsze z nich znajdowały się w Fünfteichen (ob. Jelcz), Dyhernfurth (Brzeg Dolny) i Landeshut (Kamienna Góra). Cztery filie obozu Gross–Rosen ulokowano we Wrocławiu. Grupa kilkunastu podobozów pod nazwą AL Riese powstała także w Górach Sowich. Ich więźniowie (łącznie ok. 13 tys.) pracowali pod nadzorem SS i Organizacji Todt przy budowie kwatery dla Adolfa Hitlera.
Personel obozu stanowiło ponad 900 esesmanów. Jednym z najokrutniejszych był Karl Gallasch. Mordował on kilku więźniów dziennie. Lekarz obozowy Friedrich Entress zabijał chorych i wycieńczonych więżniów zastrzykami z fenolu. Esesmani z Gross-Rosen: Anton Thumann, Albert Lütkemeyer i Willy Jobst popełnili także liczne zbrodnie w innych obozach.
Na początku lutego 1945 r., gdy sowieckie oddziały dotarły już na teren Dolnego Śląska, rozpoczął się Marsz Śmierci – ewakuacja Gross-Rosen i części jego filii. Marsz pochłonął tysiące ofiar.
Były więzień, Marian Główka, tak wspominał ostatni dzień istnienia obozu: „Skoro świt uformowano kolumny i na stacji załadowano resztę więźniów na podstawione nocą wagony. Za zdrowymi, przerażeni nocną rzezią, wywlekli się z rewirów chorzy, którzy mieli na to dość siły.(...) I nagle z grupy pijanych esesmanów rozlega się krzyk Eschnera: +Stop!+ Najpierw Wenzel dobija dwóch młodych więźniów prowadzących trzeciego, starego. Pochód znów rusza, ale co chwila ktoś zostaje na śniegu”. (M. Mołdawa – „Gross Rosen, obóz koncentracyjny na Śląsku”)
Więźniów, którzy przeżyli osadzono w innych obozach koncentracyjnych, m.in. w Buchenwaldzie (ok. 9,5 tys.), Bergen-Belsen (4 tys.) Flossenbürgu (11,5 tys.) i Mauthausen.
13 lutego 1945 r. na teren opustoszałego obozu Gross-Rosen dotarły oddziały sowieckiej 3. Armii Pancernej. Ostatnie z filii Gross-Rosen, np. Friedland, wyzwolono dopiero 7-8 maja 1945 r.
Łącznie w latach 1940-1945 w obozie Gross-Rosen znalazło się około 125 tys. więźniów. Szacunkowa liczba ofiar obozu wynosi około 40 000 osób, które zostały zamordowane, zmarły na skutek niewolniczej pracy, skrajnie ciężkich warunków obozowych i chorób.
Łącznie w latach 1940-1945 w obozie Gross-Rosen znalazło się około 125 tys. więźniów. Szacunkowa liczba ofiar obozu wynosi około 40 000 osób, które zostały zamordowane, zmarły na skutek niewolniczej pracy, skrajnie ciężkich warunków obozowych i chorób.
Do najliczniejszych grup narodowościowych w obozie Gross-Rosen i jego filiach należeli Żydzi (obywatele różnych państw europejskich) - łącznie ok. 60 tys., Polacy oraz obywatele Związku Sowieckiego.
Wśród polskich więźniów Gross-Rosen byli m.in. Kazimierz Prószyński, pionier polskiej kinematografii, kompozytor Władysław Pawelec oraz pilot balonowy Franciszek Hynek.
W Gross-Rosen zginął pierwszy komendant Szarych Szeregów Florian Marciniak, a także oficer AK i „cichociemny” Jan Maria Rostworowski. Więźniem Gross-Rosen był również Szymon Wiesenthal, po wojnie słynny tropiciel nazistów, założyciel Żydowskiego Centrum Dokumentacji Historycznej okresu Holokaustu.
„Lista więźniów przywiezionych 2 sierpnia 1940 r. do Gross-Rosen nie zachowała się, jednak na podstawie późniejszych badań udało się ustalić część nazwisk. Potwierdzono także, że co najmniej 21 spośród nich udało się przeżyć obozowy koszmar” – podkreśla Anna Rytko.
W zbiorach Muzeum znajduje się m.in. akwarela „Przeżyłem własną śmierć”, namalowana przez Bolesława Białka, który przybył do Gross-Rosen 2 sierpnia 1940 r. i transportem ewakuacyjnym przeniesiony został do filii KL Flossenbürg Leitmeritz, gdzie doczekał wyzwolenia. Końca wojny doczekali także inni więźniowie z pierwszego transportu, m.in. Stanisław Wądołowski, Edward Węgorzewski i Stanisław Wójciak.
Do marca 1947 r. na terenie dawnego KL Gross-Rosen stacjonował oddział NKWD.
***
Nigdy nie odbył się odrębny proces niemieckich zbrodniarzy z Gross-Rosen, w tym komendantów: Arthura Rödla, Wilhelma Gideona i Johannesa Hassebroeka.
Rödl popełnił samobójstwo w kwietniu 1945 r. Gideon za popełnione zbrodnie skazany został na 10 lat więzienia; zmarł w 1975 r. Ostatni komendant Gross-Rosen, Hassebroek w 1948 r. skazany został przez brytyjski wymiar sprawiedliwości na karę śmierci, którą następnie zamieniono na 15 lat więzienia; wypuszczony na wolność w 1954 r., zmarł w 1977 r.
Karl Gallasch stanął przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu w 1947 r. i został skazany na karę śmierci; wyroku jednak nie wykonano, gdyż popełnił on samobójstwo w celi.
Za popełnione w czasie wojny zbrodnie na śmierć skazani zostali m.in. Thumann, Lütkemeyer, Jobst, a także obozowy lekarz Entress.
***
21 kwietnia 1983 r. na terenie byłego obozu utworzono Muzeum Gross-Rosen.
rep/