W nocy z czwartku na piątek minie 70 lat od słynnej ucieczki polskiego okrętu podwodnego ORP "Orzeł". Jednostka, internowana w Estonii, przedostała się do Wielkiej Brytanii i działała u boku aliantów, walcząc z hitlerowską Kriegsmarine. Jak zapewnia rzecznik prasowy Marynarki Wojennej kmdr por. Bartosz Zajda, ucieczka ORP "Orzeł" z Tallina i przedostanie się do brytyjskiego portu Rosyth - w trakcie trwającej wojny na morzu - uznawane jest za największe na świecie osiągnięcie w działaniach i taktyce okrętów podwodnych.
Polski okręt podwodny ORP "Orzeł" był jednym z najnowocześniejszych okrętów podwodnych. Na powierzchni wody jednostka mogła osiągnąć prędkość 20 węzłów, pod wodą - 9 węzłów. Bez uzupełniania zbiorników paliwa mogła przepłynąć 7 tys. mil morskich (pod wodą - 100 mil). Maksymalnie okręt mógł zejść na głębokość 80 metrów pod powierzchnię.
Jego budowa - w holenderskiej stoczni De Schelde - została sfinansowana ze składek polskiego społeczeństwa w ramach Funduszu Obrony Morskiej oraz w ramach składek prowadzonych wśród kadry Marynarki Wojennej. Akcję zbierania funduszy na okręt podwodny dla Polski koordynowała Liga Morska i Kolonialna.
Wyposażony w 12 wyrzutni torpedowych, jedno podwójne działko przeciwlotnicze oraz podwójny przeciwlotniczy karabin maszynowy, okręt zawinął do portu w Gdyni 10 lutego 1939 roku.
Gdy wybuchła II wojna światowa, ORP "Orzeł" operował na południowym Bałtyku, gdzie był atakowany m.in. bombami głębinowymi z niemieckich samolotów. 15 września okręt wszedł do estońskiego portu w Tallinie, gdzie został internowany.
Jak przypomina kmdr por. Zajda w przekazanej PAP informacji, władze estońskie naciskane przez Niemców nakazały demontaż kluczowych mechanizmów i uzbrojenia okrętowego. Polski okręt został także pozbawiony map morskich i pomocy nawigacyjnych.
W nocy z 17 na 18 września okręt wydostał się z portu w Tallinie i rozpoczął 27-dniowy rejs do wybrzeży Wielkiej Brytanii. Po wielu trudnych sytuacjach bojowych na trasie przejścia na Morze Północne, pomimo braku map, które nawigator okrętowy odtwarzał z pamięci i na podstawie charakterystyki świateł latarni morskich, załoga ORP "Orzeł" zdołała przeprowadzić okręt do brytyjskiego portu Rosyth.
"Orzeł" został przydzielony do Drugiej Flotylli Okrętów Podwodnych w Rosyth. Okręt wielokrotnie wychodził w morze na patrole i służbę konwojową. Wsławił się m.in. zatopieniem niemieckiego transportowca "Rio de Janeiro", czym przyczynił się do zdemaskowania przygotowywanej przez Hitlera inwazji na Norwegię.
W ostatni swój rejs okręt wyszedł 23 maja 1940 roku. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach nie powrócił z morza.
Zorganizowane w 2008 r. poszukiwania ORP "Orzeł" nie przyniosły efektu. Ekspedycja zbadała wytypowany obszar o wymiarach 15 na 20 mil morskich, ok. 150 mil na zachód od cieśniny Skagerrak.
"Podczas rejsu natrafiono na szereg obiektów podwodnych, w tym wrak parowego statku handlowego, który wpłynął na minę, oraz wrak metalowego żaglowca. Miejsce spoczynku ORP +Orzeł+ i jego bohaterskiej załogi nadal pozostaje nieznane" - mówił wówczas PAP rzecznik ekspedycji Wojciech Godlewski.
W ubiegłym tygodniu w Tallinie polscy marynarze oddali hołd wojennej załodze ORP "Orzeł". Załogi niszczycieli, m.in. ORP "Mewa" i ORP "Flaming" złożyły kwiaty i zapaliły znicze przed upamiętniającymi ucieczkę "Orła" tablicami, które znajdują się na budynku Muzeum Morskiego w porcie wojennym Minisadam.
W tle dokonań polskich marynarzy pozostają kontrowersje wokół zachowania dowódcy okrętu Henryka Kłoczkowskiego, któremu zarzucano m.in. symulowanie choroby i bezpodstawne wprowadzenie "Orła" do Tallina. (PAP)
ktl/ itm/ gma/