Z reguły nie ma problemu z wykryciem sfałszowanego podpisu przy prawidłowym stosowaniu metody graficzno-porównawczej – wskazuje adiunkt w Katedrze Kryminalistyki Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego dr hab. Marek Leśniak.
Szczególne problemy mogą powstawać w przypadku badań osób z nazwiskiem o małej liczbie liter (np. dwie lub trzy litery) i jednocześnie mało wyrobionym nawyku pisarskim albo w przypadku tzw. podobieństw rodzinnych.
Specjalista, który potwierdzał m.in. przypadki sfałszowanych podpisów, opiniując dla sądów materiały spraw lustracyjnych, zastrzega, że przy prawidłowym stosowaniu metody graficzno-porównawczej można mówić o 10-proc. możliwości popełnienia błędu. Podkreśla jednak, że to bardzo mało i jakakolwiek metoda badań dostępna w kryminalistyce, łącznie z badaniem DNA, nie daje 100-procentowej prawidłowości.
Jak wyjaśnił naukowiec w rozmowie z PAP, metoda graficzno-porównawcza polega na odtwarzaniu zakresu zmienności graficznej pisma danej osoby. Odbywa się to na podstawie materiału porównawczego, czyli próbek pisma. Materiał porównawczy może być bezwpływowy, czyli np. pochodzić z innych dokumentów (powstałych nie dla celów badań pismoznawczych) lub wpływowy, jeśli są to próbki pisma sporządzone specjalnie pod kątem badań.
Aby dobrze odtworzyć czyjś zakres zmienności graficznej, materiał porównawczy powinien być możliwie obszerny - reprezentatywny. Ważne, aby obejmował zapisy dokonywane z różnym tempem kreślenia oraz zapisy z czasu zbliżonego do okresu, w którym powstały kwestionowane dokumenty czy zapisy – najlepiej, aby pochodziły sprzed czasu powstania dokumentu, ale też były późniejsze.
„Analizując pojedynczy podpis, materiał porównawczy powinien więc obejmować wiele niekwestionowanych podpisów” - zaznaczył Leśniak.
Po odtworzeniu zakresu zmienności materiału porównawczego, rozpoczyna się badanie, czy cechy kwestionowanych zapisów lub podpisów mieszczą się w tym odtworzonym zakresie zmienności. Bierze się tu pod uwagę określony katalog cech pisma – część z nich ma postać szacunkową, a część grafometryczną, opartą o pomiary np., proporcji, kątów itp.
W katalogu cech pisma badacze analizują m.in. cechy ogólne – jak klasa pisma czy tempo, cechy strukturalne – jak szerokość pisma, nachylenie osi poszczególnych liter i proporcje między różnymi fragmentami, cechy modelunkowe – czyli zakres zmienności kształtów poszczególnych liter, cechy topograficzne – czyli np. odstępy międzyliterowe, położenia czasz czy podstaw liter względem siebie oraz cechy związane z ciągłością pisma – tzw. impuls pisma (częstotliwość odrywania długopisu od kartki).
„To z reguły kilkadziesiąt cech, które poddajemy badaniom na podstawie standardów badań pismoznawczych” - powiedział naukowiec.
Specjaliści Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Śląskiego do tych badań używają np. wideokomparatora, pozwalającego analizować dokumenty w różnych zakresach widma i dokonywać precyzyjnych pomiarów. Mikroskop stereoskopowy pozwala natomiast np. zweryfikować cechy typowe dla tzw. ścisłego naśladownictwa – poprzez sprawdzenie przebiegu linii pisma, cieniowania czy drżenia.
Kwestie związane np. z liczebnością zespołu badawczego każdorazowo określa zlecający – nie ma to znaczenia dla metodyki badań. Czas badań zależy głównie od liczby badanych kwestionowanych zapisów i obszerności materiału porównawczego. Kształt sprawozdań z badań wyznacza np. zasada kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którą biegły powinien swoje wnioski uzasadnić, czyli zawrzeć tam wyniki swoich pomiarów, spostrzeżenia – wszystko, co bierze pod uwagę przy formułowaniu wniosków końcowych.
„Każda metoda ma swój obszar błędu. Nie ma metod stuprocentowo pewnych, nawet w przypadku badania DNA daje ona ponad 99 proc. skuteczności. W świetle badań np. prof. Jana Widackiego z 1976 r. trafność wyników badań pismoznawczych sięga 90 proc. Jeśli badania metodą graficzno-porównawczą, którą w tej chwili się stosuje, są prawidłowo wykonane, ten obszar błędu to 10/100” - zastrzegł Leśniak.
„Zdarzało mi się w przeszłości opiniować w sprawach lustracyjnych. Zdarzały się tam również podpisy podrobione. Prawidłowo stosując metodę graficzno-porównawczą nie było problemu, żeby uchwycić, że był to podpis podrobiony” - podkreślił.(PAP)
mtb/ pz/ abr/