Niemiecka minister stanu ds. kultury Monika Gruetters opowiedziała się w piątek za nadaniem sparaliżowanej dymisjami Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie bardziej europejskiego profilu nakierowanego na pojednanie z sąsiadami w Europie.
W wywiadzie dla agencji dpa Gruetters opowiedziała się za „nowym otwarciem” w działaniach zmierzających do przezwyciężenia kryzysu Fundacji. „Powinniśmy wykorzystać zebrane doświadczenia, aby spojrzeć w przyszłość” – zaznaczyła minister stanu odpowiedzialna w urzędzie kanclerskim w Berlinie za sprawy kultury i mediów.
„Fundacja powinna na bazie istniejącego projektu mocniej uwypuklić europejski wymiar (wypędzeń) i pojednanie (z sąsiadami) – szczególnie ze względu na aktualne problemy uchodźców” – powiedziała Gruetters.
Pięcioosobowa komisja pod kierownictwem Gruetters pracuje obecnie nad rozwiązaniem sytuacji patowej, w tym znalezienia kandydata na szefa Fundacji. Gotowość osób do objęcia tego stanowiska jest niewielka – przyznała minister stanu. Jak podkreśliła, potencjalni kandydaci powinni dysponować nie tylko kompetencjami kierowniczymi i wiedzą, lecz także "odwagą zmierzenia się z wyzwaniem".
Fundacja, której głównym zadaniem jest utworzenie do 2018 roku w Berlinie ośrodka dokumentacyjno-informacyjnego o przymusowych migracjach w Europie w XX wieku, po dymisjach swoich dwóch kolejnych szefów pozbawiona jest obecnie stałego kierownictwa.
Historyk Winfrid Halder, który miał objąć stanowisko do końca roku, zrezygnował w listopadzie z "powodów osobistych". Prace Fundacji nadzoruje obecnie tymczasowo Uwe Neumaerker - dyrektor Pomnika Pomordowanych Żydów Europy.
Do nominacji Haldera doszło w czerwcu wbrew opinii większości historyków z rady naukowej. Część z nich, w tym dwóch naukowców z Polski, podała się na znak protestu do dymisji kwestionując procedurę wyboru i kwalifikacje naukowe kandydata.
W liście do Gruetters krytycy zarzucili Halderowi brak wiedzy o problematyce ucieczek i wypędzenia Niemców po 1945 roku, ich powojennej integracji oraz międzynarodowych aspektach przymusowych wysiedleń. List podpisali m.in. były przewodniczący rady naukowej Stefan Troebst, polscy historycy Krzysztof Ruchniewicz i Piotr Madajczyk, oraz niemiecki badacz dziejów III Rzeszy Michael Wildt.
Przedmiotem krytyki jest też nadreprezentacja Związku Wypędzonych (BdV) w radzie fundacji. W gremium zasiada sześciu przedstawicieli BdV, a tylko czterech posłów koalicji rządowej. Historycy krytykujący kierownictwo Fundacji domagali się wyeksponowania problematyki uchodźczej w związku z masową migracją do Europy z Bliskiego Wschodu i Afryki.
Sprawa Haldera to nie pierwszy skandal związany z działalnością fundacji. W grudniu 2014 roku ustąpił jego poprzednik - Manfred Kittel, któremu zarzucano jednostronne eksponowanie problematyki niemieckich wypędzonych.
Spór o upamiętnienie niemieckich ofiar przymusowych wysiedleń przez wiele lat zatruwał stosunki polsko-niemieckie. Inicjatywa zbudowania Centrum przeciwko Wypędzeniom wyszła pod koniec lat 90. od ówczesnej szefowej BdV Eriki Steinbach. Jej propozycja spotkała się z bardzo krytycznym przyjęciem w Polsce i Czechach.
W celu rozwiązania konfliktu w 2005 roku odpowiedzialność za projekt, realizowany dotąd przez ziomkostwa skupione wokół Steinbach, przejął niemiecki rząd. Bundestag powołał do życia Fundację Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie i podporządkował ją merytorycznie renomowanej placówce naukowej, Niemieckiemu Muzeum Historii (DHM). Berlin nie zgodził się - uwzględniając polskie protesty - na wejście Steinbach do rady fundacji.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ kot/ malk/