Ujawnione w czwartek przez IPN materiały dotyczące współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa zbliżają nas do prawdy historycznej - ocenił senator PiS, prof. Jan Żaryn. Jak dodał, dla historyków IPN treść materiałów nie jest jednak zaskoczeniem.
"Dokumenty, które powoli rozpoznajemy, dotyczące współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa, są dokumentami, które potwierdzają treść książki wydanej przez IPN w 2008 roku, autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Jako historyk, który był wewnętrznym recenzentem tej pracy, nie będzie dla mnie zaskoczeniem, jeśli w kolejnych odsłonach +szafy Czesława Kiszczaka+, odkryjemy dokumenty potwierdzające hipotezy zawarte w tej pracy" - powiedział Żaryn.
Jak dodał, bardzo by się zdziwił, gdyby znalazł się dokument, który obala informacje znajdujące się w książce Cenckiewicza i Gontarczyka. "Dla historyków pracujących w IPN nie ma zaskoczenia treścią ujawnionego dziś materiału" - zaznaczył.
"Było to dość oczywiste, że niezależnie od wiedzy, jak głęboko sięgała współpraca Wałęsy, to bez wątpienia Wałęsa był traktowany przez SB jako tajny współpracownik" - dodał Żaryn.
Historycy Cenckiewicz i Gontarczyk w wydanej przez IPN książce zarzucili Wałęsie, iż w pierwszej połowie lat 70. miał on być agentem gdańskiej SB o kryptonimie Bolek.
Zdaniem Żaryna, "ujawnione w czwartek materiały są ważne, ponieważ zbliżają nas, Polaków do prawdy historycznej".
Jak zauważył, w latach 90. i późniejszych, pojawiało się wiele dezinformacji, kłamstw i podważania wiarygodności prac IPN, dotyczących Lecha Wałęsy. "Była pewna konstrukcja dezinformacyjno-prawno-wykonawczo-sądowa, która oddalała ludzi służących prawdzie od tego, żeby poczuli się potrzebni w polskiej przestrzeni publicznej" - powiedział Żaryn.
"Dzisiaj mamy chwilę prawdy, a jednocześnie też pewnej satysfakcji, że nasza wiedza, którą posiedliśmy jako naukowcy i historycy, okazała się wiedzą triumfującą" - zaznaczył profesor.
Pytany, czy jest zdziwiony istnieniem "szafy Kiszczaka", Żaryn powiedział: "Nie, wręcz odwrotnie, uważam, że takich szaf jest więcej. Pytanie tylko, dlaczego właśnie teraz generałowa Kiszczakowa zdecydowała się na autodonos i rozpoczęcie procedury, która, miejmy nadzieję, wyratowała ważny fragment dokumentacji, dotyczący naszych najnowszych dziejów".
"Cieszę się, że ujawniła te materiały, niezależnie od tego, z jakimi intencjami przyszła do IPN. Czasem ze zła powstaje dobro" - dodał Żaryn.
Szef IPN Łukasz Kamiński poinformował w czwartek, że w dokumentach zabezpieczonych w domu gen. Kiszczaka znajdują się m.in. teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek" oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Jak dodał, według opinii uczestniczącego w badaniu dokumentów z domu gen. Czesława Kiszczaka eksperta archiwisty, są one autentyczne.
Kamiński poinformował, że akta, które zostały poddane oględzinom, składają się z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek". W teczce personalnej znajduje się 90 kart dokumentów. Teczka jest w oryginalnych okładkach. W teczce personalnej, podzielonej na dwie części, znajdują się dwa spisy zawartości dokumentów. Opisy zawartości odpowiadają stanowi faktycznemu dokumentów znajdujących się w teczce - relacjonował. Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970-1976.
Wałęsa odpowiedział w czwartek za pośrednictwem internetu: "Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia. Gdyby były, nie byłoby potrzeby podrabiać. W sądzie to udowodnię". (PAP)
mrr/ as/ woj/