Znaleziska z domu gen. Kiszczaka nie oznaczają dla historyka rewelacji; są potwierdzeniem tego, czego można było się domyślać - powiedział PAP prof. Marek Kornat z Instytutu Historii PAN.
Szef IPN Łukasz Kamiński poinformował w czwartek, że w dokumentach zabezpieczonych w środę w domu gen. Czesława Kiszczaka znajdują się m.in. teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek" oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Powiedział, że dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970-1976.
"To, co zawiera sama teczka agenta Bolka - to ogólnie usłyszeliśmy jedynie o objętości, o pokwitowaniach poboru wynagrodzenia - to rzeczy, które w moich oczach nie czynią rewelacji" - powiedział prof. Kornat.
"Dla mnie te nowe znaleziska archiwalne nie oznaczają jakiegoś objawienia, rewelacji, których nie mógłbym się domyślać. Traktowałbym je raczej jako pewien rodzaj przypieczętowania tego, co można było zakładać, czego można było się domyślać. Ja nie miałem żadnych wątpliwości, że przez pewien czas w swoim życiu przyszły prezydent Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem bezpieki" - dodał.
Zwrócił uwagę, że historyk musi rozróżniać dwie kwestie: fakt historyczny od jego znaczenia. "To zaś oznacza, że istnieją dwa porządki rozumowania. Historyk pyta: czy ten fakt zaistniał, czy doszedł do skutku? I tu w przypadku, o którym rozmawiamy, sprawa jest jasna: fakt współpracy jest poświadczony w sposób wystarczający i jednoznaczny. Natomiast drugi porządek rozumowania opiera się na próbie odpowiedzi na pytanie, jaki charakter i jakie znaczenie ma współpraca" - mówił prof. Kornat.
Zastrzegł, że bez analizy dokumentów nie można oceniać, czy Bolek "był to tajny współpracownik bardzo groźny czy mało groźny; czy był to tajny współpracownik, który próbował lawirować i unikać głębszej współpracy, ale na przykład pozyskiwać korzyści majątkowe".
Historyk z PAN nie wyklucza jednak, że analiza materiałów z domu gen. Kiszczaka może przynieść historyczne niespodzianki. "Pytanie jest też takie, jaka jest zawartość owych kilku kartonów (...), które zostały przez prokuraturę skonfiskowane w domu b. wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych, gen. Kiszczaka. Jak najbardziej mogą to być materiały dotyczące innych znanych osób publicznych. Rzecz jasna, nie do mnie należy publiczne domniemywanie, kto to może być" - powiedział.
W opinii prof. Kornata niemożliwe jest, by dokumenty gen. Kiszczaka "były celowo, strukturalnie - czyli zespołowo sfabrykowane, i trzymane na taką okazję". Ich autentyczność musi być jednak jednoznacznie potwierdzona w ramach tzw. krytyki zewnętrznej źródeł - analizy ich sposobu wytworzenia, czy papieru, jaki został użyty - dodał.
Prezes IPN Łukasz Kamiński poinformował w czwartek, że według opinii uczestniczącego w badaniu dokumentów eksperta archiwisty są one autentyczne. (PAP)
zan/ as/ abr/