Rozpoczęta 18 lutego 1915 roku, trwająca ponad miesiąc bitwa pod Przasnyszem, pochłonęła po obu stronach – niemieckiej i rosyjskiej – prawie 50 tys. ofiar śmiertelnych. Ze względu na zaciętość walk oraz sporą liczbę jeńców wziętych przez rywalizujące ze sobą armie, bitwę przasnyską porównuje się do bitwy nad Marną na froncie zachodnim, podczas której Francuzi zatrzymali niemiecką ofensywę, ocalając Paryż.
„Kto słyszał o Przasnyszu? Pewnie niewielu. W 1914 roku była to mazowiecka mieścina blisko południowej granicy Prus Wschodnich, na jednej z głównych dróg prowadzących do Warszawy – patrząc oczami Niemców, Rosjan zaś – w głąb Prus Wschodnich. Właśnie tu w trzech wielkich bitwach starły się łącznie setki tysięcy Rosjan i Niemców: w listopadzie i grudniu 1914 roku oraz w lutym i lipcu roku następnego. W bitwie lipcowej Niemcy stracili 16 tysięcy zabitych i rannych, Rosjanie prawie 40 tysięcy żołnierzy. Łączna liczba ofiar śmiertelnych, rannych i zaginionych, nie jest znana, ale na pewno znacznie przekroczyła 100 tysięcy” – pisze Włodzimierz Borodziej w książce „Nasza wojna”.
W drugiej dekadzie XX wieku Przasnysz (obecnie woj. mazowieckie) był niewielkim miastem (w 1910 roku liczył 10,5 tys. mieszkańców), choć dla walczących stron miał spore znaczenie strategiczne. Miejscowość leżała bowiem na ważnym trakcie komunikacyjnym między Królewcem a Warszawą. Tę ostatnią usiłowali w 1915 roku opanować Niemcy. Przasnysz znajdował się na drodze do zajętej wcześniej przez Rosjan polskiej stolicy.
Walki pod Przasnyszem 1914
Po raz pierwszy miasteczko stało się terenem działań zbrojnych już w listopadzie i grudniu 1914 roku, w ramach bitwy łódzkiej uchodzącej za największą operację manewrową frontu wschodniego. Walki o Przasnysz i okolice były niezwykle zacięte, miejscowość często przechodziła z rąk do rąk, spora część zabudowy uległa ruinie.
W wyniku walk Niemcy wyparli Rosjan z miasta, jednak ci przeprowadzili szereg kontrnatarć, które przyniosły ostateczny sukces. Przasnysz ponownie przeszedł w ręce rosyjskie. Miasto było w opłakanym stanie.
„Pomimo, że miasteczko samo przedstawia rumowisko nie wszyscy mieszkańcy opuścili je. Ludzie zamożniejsi wyjechali, bieda i nędza pozostały na miejscu (…) teraz gnieżdżą się w rumowiskach. Około 1000 tej biedy naliczyłbym jeszcze w Przasnyszu (…) całą to głodną gromadę żywią żołnierze. Gdyby nie oni, część chyba pomarła by z głodu” – pisał świadek walk o Przasnysz, miejscowy ksiądz Józef Piekut.
Po opanowaniu miasta przez Rosjan walki ustały, zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Wyparci Niemcy zdołali jeszcze zdobyć Mławę, po czym front uległ stabilizacji. Pomiędzy oboma miejscowościami – Mławą a Przasnyszem –zbudowano system umocnień polowych, przygotowując się do zapowiadanych na nowy rok walk.
Nowy rok, stare plany
W lutym 1915 roku boje wznowiono, a Przasnysz znów stał się niemym świadkiem zbrojnej rywalizacji. Kiedy w Prusach Wschodnich trwała tzw. zimowa bitwa nad Jeziorami Mazurskimi (znana przez Rosjan pod nazwą „operacji augustowskiej”), na południe dowództwo niemieckie szykowało się do przeprowadzenia wielkiej ofensywy, której celem było ostateczne pokonanie sił wroga na terenie Królestwa Polskiego.
Wojska niemieckie skoncentrowały się na linii Włocławek-Mława-Przasnysz-Pisz-Osowiec. Do nowej operacji zaczepnej wyznaczono Grupę Armijną dowodzoną przez gen. Gallwitza. „Zamierzano +wybić bramę+ między twierdzami Modlin i Łomża, przekroczyć linię Narwi i przeciąć rzadką sieć linii kolejowych, łączących Warszawę z resztą Imperium, odcinając działające tu armie rosyjskie od dostaw amunicji i zaopatrzenia” – tłumaczy Jarosław Chorzępa w książce „Przasnysz, luty 1915. Najciekawsza bitwa I wojny światowej”.
W tym samym czasie Rosjanie planowali uderzenie na Prusy Wschodnie. Miał to być początek większej ofensywy w kierunku zachodnim, której głównym celem było opanowanie Berlina. Widać, że car Mikołaj II nie porzucił planów zdobycia niemieckiej stolicy od jesieni 1914 roku, gdy planował operację „walec parowy”. Wówczas wojska rosyjskie miały zająć nie tylko Berlin, ale i Śląsk, Morawy oraz Wiedeń. Plany te wpadły jednak w ręce Niemców, którzy jako pierwsi zaatakowali Rosjan rozpoczynając Bitwę Łódzką (11 listopada 1914 roku).
Siły obu stron
Grupa gen. Gallwitza składała się z trzech korpusów (generałów Zastrowa, Dickuhta oraz Morgena). Niemiecki głównodowodzący miał też do dyspozycji brygadę z XX Korpusu, dywizję rezerwową gwardii, po dywizji piechoty oraz kawalerii. Ponadto: dwie brygady Landwehry i dołączoną w ostatniej chwili dywizję kawalerii austro - węgierskiej.
Rosjanie mieli w rejonie Przasnysza dwukrotnie mniej sił: walczący w składzie 1 Armii I Korpus Turkiestański i 63 dywizję piechoty (z XVII Korpusu). Później w obszar walk ściągnięto posiłki, w tym dwa korpusy syberyjskie (I i II).
„Front rosyjski pod samym Przasnyszem obsadzał na lewej flance I korpus turkiestański, w centrum była 63 dywizja rezerwowa, na prawej flance aż do Orzyca znajdowały się oddziały kawalerii – Ussuryjska konna brygada i 1 mieszana dywizja kawalerii pod dowództwem generała Chimicza. Między Orzycem a Omulewem były jednostki 12 Armii – 4 dywizja kawalerii i 5 brygada strzelców” – pisze Chorzępa.
Rosjanie, choć cierpieli na brak amunicji i broni, a stany osobowe poszczególnych związków taktycznych były niepełne, nie stali na straconej pozycji. Niemcy skierowali do zdobycia miasta zwłaszcza oddziały Landsturmu, których wartość bojowa nie była najwyższa. Ponadto rosyjskie dowództwo oparło obronę o rozbudowaną linię umocnień Przasnysza, który już wcześniej zamieniono w twierdzę. Wzniesiono m.in. cztery drewniano-ziemne forty (reduty) i rozłożono zasieki z drutu kolczastego. Sytuację utrudniał jednak fakt, że niemiecki nasłuch wychwytywał rosyjskie depesze (nieszyfrowane), dzięki czemu mógł uprzedzać ruchy wojsk carskich poza Przasnyszem.
Niemcy przystąpili do działań zbrojnych już 10 lutego, ale atak pierwszy atak na miejscowość miał miejsce osiem dni później, 18 lutego. Sama bitwa składała się z kilku faz i trwała ponad miesiąc – do 26 marca. Początkowo inicjatywa taktyczna znajdowała się w rękach Niemców, którzy przypuścili natarcie na Przasnysz z kilku stron jednocześnie.
Rosjanie starali się szybko przegrupować siły frontowe i wysłali w rejon miasta dodatkowe oddziały. Przeciwnatarcie miało udaremnić niemieckie plany przebicia się nad Narew, a tym samym przełamanie rosyjskiego frontu. Na miasto maszerowały oddziały 1 Armii gen. Litwinowa. „II korpus syberyjski ma uderzyć na Krasnosielc aby, wspólnie z I korpusem syberyjskim rozbić Niemców, znajdujących się na południe od Przasnysza” – brzmiał rozkaz dowodzącego 12 Armią gen. Plehwego, wydany 21 lutego.
Szturm Przasnysza
Tego samego dnia zapadła decyzja o szturmowaniu ufortyfikowanego Przasnysza, choć początkowo zamierzano jedynie odciąć miasto od dostaw zaopatrzenia i czekać na rozwój sytuacji. Należało jednak szybko działać, tym bardziej, że roztopy utrudniały marsz. Miasta bezpośrednio broniły oddziały z 63 rezerwowej dywizji piechoty, 44 syberyjskiego pułku strzelców, 41 syberyjskiego pułku strzelców oraz brygada artylerii. Dowództwo garnizonu sprawował płk Barybin.
Przasnysz został szczelnie okrążony przez Niemców, ale bronił się aż do późnego wieczora 24 lutego (wcześniej rosyjskie dowództwo odrzuciło propozycję pertraktacji). Wojska gen. Gallwitza opanowały miasto biorąc do niewoli od 4 do 10 tys. jeńców (różne dane). Niemcy byli pod wrażeniem oporu, jakim stawili im obrońcy Rosjanie
Po wkroczeniu do Przasnysza ukazał im się jednak widok zgliszcz i ruin. Najbardziej ucierpiało centrum miasta, które po ustaniu walk świeciło pustkami.
„Straszny, porażający widok pobojowiska, po polach, po drogach spotykałem konie zabite, trupy jeszcze nie pochowane, wozy połamane, w mieście moc koni zabitych. (…) Co się działo, tego wypowiedzieć nikt nie jest w stanie: wojska zamknęły się w fortecy i broniły do końca. Na ulicach trwała walka ręczna, żołnierze mieli kolbami głowy porozbijane, inni bagnetami pokłuci (…)” – wspominał ks. Piekut.
Przeciwuderzenie armii carskiej
Rosjanie nie zamierzali jednak odstąpić tej ważnej strategicznie miejscowości i błyskawicznie podjęli decyzję o przeciwuderzeniu. Siłami dwóch korpusów syberyjskich (na Przasnysz) oraz korpusu turkiestańskiego (na Chojnowo), co miało doprowadzić do częściowego okrążenia wojsk wroga. Generał Gallwitz zbyt późno zarządził obronę.
Kontrnatarcie rosyjskie rozpoczęło się nazajutrz po zdobyciu przez Niemców miasta, 25 lutego. Atakowano na linii Krasnosielc-Węgrzynowo-Kołaczkowo-Wola Wierzbowska. Następnego dnia toczyły się już walki w samym Przasnyszu. Sukcesy rosyjskie były błyskawiczne, co nie uszło uwadze cara Mikołaja II. „Od Łomży do Przasnysza toczymy zwycięską walkę. Nasze wojska wzięły sporą liczbę niemieckich jeńców. W osiągnięciu sukcesu bardzo pomogły samochody z działami i karabinami maszynowymi!” – zanotował rosyjski władca.
Rosjanie ostatecznie wyparli Niemców z Przasnysza 27 lutego. Oddziały gen. Gallwitza wycofały się na Janowo i Chorzele, jednak Kozacy szybko rozpoczęli pościg za nieprzyjacielem wypierając go ostatecznie za granicę (do Prus Wschodnich). Do rosyjskiej niewoli dostało się ok. 5 tys. Niemców. Łupem Rosjan padł też niemiecki sztandar pułkowy – jedyne takie trofeum zdobycie podczas walk na całym froncie wschodnim.
46 rosyjskich szturmów
Jednak odzyskanie przez Rosjan Przasnysza nie oznaczało końca walk w tym rejonie. Dowództwo rosyjskie chciało wedrzeć się na terytorium Prus Wschodnich i tam rozbić przeciwnika. W tym celu wzmocniono wojska m.in. o IV Korpus Syberyjski i III Korpus Kaukaski (II Korpus Kaukaski dołączył w trakcie walk).
Niemcy po raz kolejny wyprzedzili Rosjan w działaniach. Po dokonaniu uzupełnień wznowili ofensywę 7 marca, a zaskoczony wróg wycofał się na odległość ok. 5 km od Przasnysza. Uderzenie niemieckie szybko straciło jednak impet. Wojska zaczęły się okopywać.
13 marca Rosjanie przeprowadzili zmasowany atak na niemieckie pozycje, jednak bez większych rezultatów. Według raportów gen. Gallwitza, Niemcy skutecznie odparli 46 rosyjskich szturmów, przy czym aż 21 nocnych. Obie strony konfliktu były wyczerpane, brakowało amunicji. Front ustabilizował się na linii Jednorożec-Przasnysz-Ciechanów-Płońsk-Wyszogród.
Bilans strat
Bitwa przasnyska kosztowała życie prawie 50 tys. ludzi - 24 tys. żołnierzy armii niemieckiej, 25 tys. – rosyjskiej. Do niemieckiej niewoli dostało się aż 42 tys. jeńców z armii carskiej. Rosjanie pojmali 14 tys. poddanych cesarza Wilhelma II.
W czasie walk o Przasnysz ranny został płk Józef Dowbor – Muśnicki, późniejszy gen. Wojska Polskiego, przywódca powstania wielkopolskiego. Po bitwie łódzkiej został mianowany dowódcą 14 pułku strzelców syberyjskich. Walczył pod Bolimowem niedaleko Skierniewic, gdzie Niemcy po raz pierwszy na froncie wschodnim – 31 stycznia 1915 roku – użyli w trakcie walk gazów bojowych (ze względu na niską temperaturę atak jednak nie powiódł się. Ponowiono go w maju tego roku, z tragicznym dla Rosjan skutkiem).
Następnie pułk skierowano pod Przasnysz, gdzie, przydzielony organizacyjnie do II Korpusu Syberyjskiego, wziął udział w bitwie. „Tam, przy forsowaniu rzeki Orzyc, pod wsią Podosie, trafiłem na ogień karabinów i dostałem pięć kul w lewą nogę, na szczęście tylko w mięśnie. Rannego wydostano mnie z pola bitwy i odwieziono do Ostrołęki, skąd dalej pociągiem sanitarnym do Moskwy. Atak jednak się udał: pułk wziął dwie baterie i ośmiuset jeńców” – wspominał płk Dowbor-Muśnicki.
Druga „Marna”
O znaczeniu bitwy przasnyskiej świadczy nie tylko zaciętość żołnierzy obu walczących armii, ale także relacje w prasie zachodniej, która nazwała ponadmiesięczne boje pod Przasnyszem „Marną frontu wschodniego”.
Bitwa przasnyska, choć zakończona taktycznym zwycięstwem Rosjan, nie przyniosła realizacji planów żadnych ze stron konfliktu. „Niemcy nie zdołali zabezpieczyć linii Mława-Przasnysz-Pisz, ani tym bardziej wyjść na linie Narwi czy też zagrozić armiom rosyjskim w Królestwie Polskim, choć ich działania z pewnością miały wpływ na odciążenie wojsk walczących na Mazurach (tzw. II bitwa nad jeziorami mazurskimi – W.K.). Rosjanie, mimo taktycznego a przede wszystkim propagandowego sukcesu, nie zdołali całkowicie rozbić wojsk niemieckich (…) ani tym bardziej zagrozić Prusom Wschodnim. Od tej mniej więcej okresu, po krwawych stratach pod Przasnyszem i zagładzie XX korpusu na Mazurach Stawka (naczelne rosyjskie dowództwo – W.K.) nie myślała już o pochodzie na Berlin przez Prusy Wschodnie, zaczął panować duch defensywny” – podsumowuje autor książki poświęconej walkom sprzed 100 lat.
Waldemar Kowalski