Otwartą przez merostwo Paryża wystawą "C'etaient des enfants" ("To były dzieci") stolica Francji przypomniała barbarzyńską obławę, którą na zlecenie nazistów francuska policja przeprowadziła tam 16 i 17 lipca 1942 r., aresztując 14 000 Żydów, w tym 4 000 dzieci.
Ekspozycja urządzona z okazji zorganizowanych przed miesiącem obchodów 70. rocznicy największej deportacji Żydów z Francji podczas II wojny światowej pokazuje fotografie, rysunki i listy dzieci oraz oficjalne dokumenty pochodzące z prywatnych kolekcji, które ilustrują "jeden z najbardziej zawstydzających i ponurych epizodów historii Francji w czasie II wojny światowej" - pisze o niej hiszpańska agencja EFE w depeszy z Paryża.
Ekspozycja budzi wielkie zainteresowanie i będzie otwarta do 27 października.
Uroczystości 70. rocznicy obławy na paryskich Żydów odbyły się miesiąc temu pod przewodnictwem prezydenta Francji Francois Hollande'a.
Aresztowani w Paryżu Żydzi - przypomina agencja EFE - trafili do obozów koncentracyjnych, ogromna większość spośród tych, których udało się wówczas aresztować francuskiej policji, zginęła.
Aresztowani w Paryżu Żydzi - przypomina agencja EFE - trafili do obozów koncentracyjnych, ogromna większość spośród tych, których udało się wówczas aresztować francuskiej policji, zginęła.
We Francji na początku niemieckiej okupacji mieszkało 320 000 Żydów, z czego ok. 200 000 w Paryżu. Mimo wysiłków niemieckiego okupanta i kolaboracyjnych władz francuskich większość ocalała, ukryta przez Francuzów lub nierozpoznana jako "nie-Aryjczycy".
Ocalało też 80 proc. żydowskich dzieci zamieszkałych we Francji.
Ekspozycja zawiera m.in. dokumenty mówiące o losach dzieci z żydowskich rodzin, które uciekły krótko przed wojną z Polski do Francji bądź których przodkowie pochodzili z Polski.
Urodzoną w 1937 r. w Paryżu Monique Zalcberg-Szmulewicz rodzice zdołali wysłać przed łapanką pociągiem z Paryża do znajomych pod Grenoble, gdzie przeżyła pod zmienionym nazwiskiem. Matka również się ukryła, a ojciec zdołał przeżyć obóz koncentracyjny.
Mniej szczęścia miał pochodzący z Polski Robert Frank, który uciekł przed obławą z Paryża jako 13-latek i przeżył, ale nigdy już nie zobaczył rodziców.
Prezydent Francois Hollande podkreślił podczas uroczystości związanych z 70. rocznicą obławy na paryskich Żydów i ich deportacji, że zbrodnia ta "została popełniona we Francji przez Francuzów" i "ani jeden niemiecki żołnierz nie został zmobilizowany do udziału w tej operacji".
Podkreślił też odwagę Jacques'a Chiraca, który w 1995 roku jako prezydent Francji pierwszy publicznie przyznał, że Francja i Francuzi ponoszą odpowiedzialność za tę operację. (PAP)
ik/ mc/