60-lecie istnienia świętowała w sobotę Grupa Beskidzka Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W intencji ratowników odprawiona została msza św. w zabytkowym kościele świętego Jakuba w Szczyrku. Wieczorem goprowcy spotkali się na okolicznościowej gali.
Naczelnik grupy Jerzy Siodłak w rozmowie z PAP powiedział, że służba w GOPR to przede wszystkim pasja. „Powodów, dla których wstępuje się do GOPR jest tyle, ilu ratowników. Dla jednych to powołanie, dla innych także zawód. Dla wszystkich to wielka pasja” – wyjaśnił.
Zdaniem Siodłaka goprowcy kochają góry i turystykę, ale również sport. „To ludzie, którzy są przewodnikami, instruktorami narciarstwa, członkami klubów wysokogórskich, speleologami, spadolotniarzami czy szybownikami. To ludzie, którzy lubią duże emocje i wyzwania. Ideą przewodnią jest jednak bycie ratownikiem górskim” – podkreślił.
Grupa beskidzka jest największą z siedmiu działających w ramach GOPR. Korzeniami sięga Beskidzkiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, które powstało w listopadzie 1952 roku. Działa na terenie Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, Małego i zachodniej części Makowskiego. Zrzesza około 480 ratowników.
Beskidzcy goprowcy pomagają rocznie przy ok. tysiącu wypadków. Najczęściej pomagają narciarzom przy drobnych kontuzjach i turystom, którzy zgubili drogę. Zdarzają się też akcje trudniejsze. Największa z nich miała miejsce w 21 stycznia tego roku. Ratownicy sprowadzili z Babiej Góry blisko 30 turystów, którzy chcieli przenocować na szczycie, ale przeliczyli się z siłami.
Najtragiczniejsza akcja w historii grupy beskidzkiej GOPR wydarzyła się w grudniu 1980 roku. W rejonie Pilska, po załamaniu się pogody, zabłądziła 16-osobowa grupa młodzieży ze szkoły mistrzostwa sportowego w Kaliszu. Nie byli przygotowani na zimowe warunki: ubrani byli w lekkie obuwie, dresy i kurtki ortalionowe. Po wyjściu około południa ze schroniska na Hali Miziowej zgubili drogę. Zeszli na słowacką stronę. Napotkany uzbrojony czechosłowacki strażnik zamiast udzielić im pomocy nakazał powrót. W śnieżycy szybko stracili siły. Noc spędzili w górach. Szalała śnieżyca, a temperatura spadła znacznie poniżej 0 st. Oprócz ratowników beskidzkich zaginionych poszukiwała Horska Służba o pogranicznicy. Znaleziono ich rano. Trzech młodych sportowców straciło życie.
Beskidzcy goprowcy nieśli pomoc między innymi także powodzianom oraz poszkodowanym w katastrofie hali na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich. (PAP)
szf/ bos/