W Polsce studiuje ok. 23 tys. cudzoziemców, z czego ponad 6 tys. to osoby, które deklarują polskie pochodzenie lub narodowość - poinformował we wtorek resort nauki na posiedzeniu senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą.
Podczas posiedzenia komisji podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego dr hab. Daria Lipińska-Nałęcz podsumowała, że ponoszone przez jej resort koszty kształcenia osób polskiego pochodzenia wynoszą rocznie ok. 53 mln zł. Są to środki na stypendia oraz na koszty procesu dydaktycznego.
W samym 2012 r. przyznano cudzoziemcom polskiego pochodzenia 165 stypendiów na pięć lat, 140 na trzy lata i 100 rocznych, a dodatkowo 25 stypendiów na studia doktoranckie i staże długoterminowe. Stypendia przyznawane są w ramach "programu pomocy stypendialnej dla młodzieży polonijnej podejmującej i odbywającej studia w polskich szkołach wyższych".
Spośród 6200 studiujących w Polsce przedstawicieli Polonii, 5300 podjęło studia na uczelniach nadzorowanych przez MNiSW. Spośród tej grupy osób ponad 2 tys. otrzymuje stypendia resortu. Dodatkowo na studiach doktoranckich w Polsce kształci się ok. 900 cudzoziemców. Z tego ponad 170 zadeklarowało polskie pochodzenie, a ponad 70 z nich otrzymuje stypendium.
Nałęcz zaznaczyła, że ministerstwo wspiera też studentów polonijnych, którzy kształcą się w wileńskiej filii Uniwersytetu w Białymstoku. W tym semestrze takie stypendia otrzymuje tam 120 osób. "MNiSW udziela tym osobom wsparcia finansowego za względu na szczególne uwarunkowania, w jakich znajdują się Polacy mieszkający na Litwie" - zaznaczyła Nałęcz.
Poza tym resort organizuje też letnie kursy języka i kultury polskiej. W 2012 r. na organizację kursów wydano ponad 1 mln zł, a dodatkowo 1,3 mln zł wyniosły łącznie stypendia dla uczestników takich kursów. Jak szacuje MNiSW, 3/4 cudzoziemców, którzy biorą udział w takich kursach ma polskie pochodzenie.
Podczas posiedzenia Przewodniczący komisji Andrzej Person (PO) zwrócił uwagę, że 23 tys. cudzoziemców studiujących w Polsce to niewiele w porównaniu z krajami takimi jak Czechy czy Węgry. Daria Lipińska-Nałęcz przyznała, że nasze uczelnie mają kłopot z promowaniem się wśród zagranicznej młodzieży. Jej zdaniem szkoły wyższe są w tym zakresie zbyt bierne i oczekują, że w zagranicznej promocji polskiego szkolnictwa wyręczy ich państwo. Wiceminister podała przykład najlepszych europejskich uczelni, takich jak Cambridge, którym zależy na tym, by promować się za granicą i są w tym bardzo skuteczne. Przyznała też, że niektóre polskie szkoły wyższe, które same podjęły działania zachęcające cudzoziemców do podjęcia studiów zaczynają już odnosić pewne sukcesy.
Nałęcz wyjaśniła, że teraz większość studentów Unii Europejskiej, którzy emigrują, aby zdobyć wykształcenie, trafia do Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemiec. W Komisji Europejskiej trwają teraz prace nad systemem pożyczek studenckich, które mogą umocnić istniejący stan rzeczy. Dlatego MNiSW stawia na partnerstwo wschodnie i obszary oddziaływań polskiego szkolnictwa wyższego widzi w krajach zza wschodniej granicy Polski. "Jako ministerstwo tę politykę wzmacniamy" - skomentowała wiceminister.
Przewodniczący Komisji Andrzej Person zapowiedział, że w Senacie wkrótce odbędzie się debata plenarna poświęcona sytuacji Polonii. (PAP)
lt/ abe/