Hasłem "Mamo, tato! Chcę iść do szkoły" Poznań chce zachęcać rodziców do posyłania sześciolatków do szkół. Dzięki zainaugurowanej we wtorek kampanii, władze miasta chcą także pokazać, że poznańskie placówki są dobrze przygotowane na przyjęcie dzieci.
„Poznań jest już od lat dobrze przygotowany do tego, aby dzieci sześcioletnie przyjmować w murach szkoły” – podkreślił we wtorek na konferencji prasowej zastępca prezydenta Poznania Mariusz Wiśniewski. Dodał, że decyzja o posyłaniu dzieci sześcioletnich do szkół należy oczywiście do rodziców, ale akcja ma im uświadomić, że szkoły i oddziały przedszkolne w szkołach są bezpieczne i mają także bardzo atrakcyjną ofertę zajęć pozalekcyjnych.
„Warto podkreślić również, że dzieci które dzisiaj rozpoczną edukację jako dzieci sześcioletnie będą na pewno miały lepsze warunki do nauki niż ich rówieśnicy, którzy pozostaną w przedszkolach. Klasy będą mniej liczne, i późniejszy start w kolejny etap edukacji także będzie ułatwiony, czy to wybierając w przyszłości wymarzone gimnazjum, liceum czy uczelnię wyższą” – zaznaczył.
„Na spotkaniach z rodzicami będziemy też ich zachęcać, do tego, że jeżeli chcą z jakichś powodów odłożyć o rok obowiązek edukacji dzieci, to żeby chociaż rozważyli posłanie dziecka do oddziału przedszkolnego w szkołach, gdzie dziecko trafi do środowiska, z którym później i tak zwiąże się przez kilka najbliższych lat” – mówił Wiśniewski.
Obecna na konferencji prasowej prodziekan Wydziału Studiów Stacjonarnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza prof. Kinga Kuszak podkreśliła, że w ostatnich kilku latach przeprowadzono wiele badań, które wskazywały, że dzieci sześcioletnie nie mają większych problemów z odnalezieniem się w nowej sytuacji i podołaniem szkolnym obowiązkom.
„Bardziej istotną kwestią jest to, czy te oczekiwania, które przed dzieckiem są ustawione, są adekwatne do ich możliwości, czy dziecko jest w stanie im sprostać. Badania pokazują, że dzieci sześcioletnie, które podejmują edukację w szkole bardzo dynamicznie się rozwijają i rzeczywiście przez trzyletni okres edukacji na etapie wczesnoszkolnym osiągają zakres wiedzy, kompetencji zbliżony, a czasem nawet przewyższający zakres umiejętności dzieci o rok starszych” – mówiła Kuszak.
Dodała, że jedną z największych obaw rodziców, którzy wahają się czy posłać dziecko wcześniej do szkoły jest strach o sferę emocjonalna dziecka. „Rzeczywiście jest to obszar najbardziej delikatny, najbardziej wymagający dojrzałości i gotowości dzieci” - wskazała Kuszak.
„Według badań przy życzliwym, przyjaznym nauczycielu, który potrafi otworzyć się na dziecko, jest gotowy do przyjęcia sześciolatka, dzieci dobrze radzą sobie w nowych warunkach szkolnych. Trzeba pamiętać też, że współczesne dziecko ma już zupełnie inne doświadczenia, niż dziecko, które wychowywało się 20-30 lat temu; rzeczywistość jest zupełnie inna, tak jak zakres jego wiedzy i doświadczeń” – powiedziała.
Joanna Zwierska, mama Lilianny, która rozpoczęła edukację w wieku sześciu lat, powiedziała PAP, że decyzję o posłaniu córki do szkoły przyśpieszył fakt, że Lilianna w przedszkolu „straszliwie się nudziła”.
„Mieliśmy problem z tym, że w przedszkolu nic się nie działo. Dodatkowo, dzieci były zmuszane do leżakowania i najczęściej patrzenia przez dwie godziny w sufit. Wierzyłam w to, że szkoła da jej lepsze i większe możliwości rozwoju i oczywiście byłam zapewniona ze strony dyrekcji o tym, że placówka jest +zabezpieczona+ z każdej strony, że dzieci są oddzielone od starszej młodzieży, jedzą osobno, osobno także spędzają przerwy” – mówiła Zwierska.
„Rozumiem też jednak rodziców, którzy mogą się obawiać, więc wszystko należy wcześniej dokładnie sprawdzić. To jest indywidualny wybór każdego rodzica, to my przecież znamy nasze dzieci najlepiej, my je wychowujemy, spędzamy z nimi najwięcej czasu i to my mamy pełne prawo decydowania o tym, kiedy posyłamy dzieci do szkoły” – podkreśliła. (PAP)
ajw/ pz/