Wstrząsający, głęboko zapadający w pamięć – tak nowy film Wojciecha Smarzowskiego „Róża” ocenili dziennikarze. Obraz, pokazany w czwartek na festiwalu w Gdyni, zebrał wiele pochwał. W "Róży" - która jest jedną z 12 produkcji walczących o tegoroczne Złote Lwy w Gdyni - wystąpili m.in.: Marcin Dorociński, Agata Kulesza, Marian Dziędziel, Eryk Lubos, Kinga Preis i Jacek Braciak.
„Smarzowski twierdzi, że pragnął zrealizować film o miłości. Ja w to nie wierzę i widzowie też nie powinni wierzyć. Smarzowski chciał zrobić film o naszej historii, +w poprzek+ naszego dobrego samopoczucia. Powstał film o tym, jak repolonizowaliśmy Mazury, przy pomocy Armii Czerwonej. Nie jest to obraz dla nas miły. To m.in. opowieść o okrucieństwie” – podkreślił krytyk Wojciech Kałużyński.
Latem 1945 r. na teren Mazur dociera Tadeusz (Marcin Dorociński), były żołnierz AK, któremu wojna odebrała wszystko. Mężczyzna przybywa do domu Róży (Agata Kulesza), Mazurki władającej językiem niemieckim i polskim, wdowy po niemieckim żołnierzu.
Tadeusz poznaje dramatyczną historię życia kobiety. W czasie wojny Róża była brutalnie gwałcona przez żołnierzy. W jej gospodarstwie sowieci urządzili siedzibę swojego miejscowego dowództwa. Różę traktowali jak nałożnicę. Po wojnie dramat kobiety trwa nadal - Róża jest odrzucana przez osadników napływających na Mazury, ponieważ uważają ją oni za Niemkę. Między Różą i Tadeuszem, który staje w obronie kobiety, rodzi się uczucie.
Smarzowski zrealizował "Różę" według scenariusza Michała Szczerbica. Jak tłumaczył na czwartkowej konferencji prasowej w Gdyni, pragnął przede wszystkim nakręcić historię o miłości, a „na Mazury trafił przypadkiem”. „Urzekł mnie scenariusz, który otrzymałem” – opowiadał.
Po prasowym pokazie w Gdyni „Róża” zebrała wiele pochwał. "Poruszający”, ”wstrząsający”, "znakomity”, "film, który na długo zapadnie widzom w pamięć” – m.in. takie opinie formułowali dziennikarze.
„Uważam, że to najlepszy film tego festiwalu” – ocenił w rozmowie z PAP po projekcji krytyk Wojciech Kałużyński. „Smarzowski twierdzi, że pragnął zrealizować film o miłości. Ja w to nie wierzę i widzowie też nie powinni wierzyć. Smarzowski chciał zrobić film o naszej historii, +w poprzek+ naszego dobrego samopoczucia. Powstał film o tym, jak repolonizowaliśmy Mazury, przy pomocy Armii Czerwonej. Nie jest to obraz dla nas miły. To m.in. opowieść o okrucieństwie” – podkreślił Kałużyński.
Krytyk zwrócił uwagę na brutalne sceny pojawiające się w filmie, przedstawiające np. zbiorowe gwałty. „Smarzowski ma nieprawdopodobną umiejętność ukazywania okrucieństwa i przemocy w sposób nie oswojony żadną filmową konwencją” – ocenił Kałużyński.
Jak zapowiedział na konferencji producent filmu, Włodzimierz Niderhaus, kinowa premiera „Róży” odbędzie się w styczniu. „Planujemy także dystrybucję zagraniczną. Prowadzimy już rozmowy z trzema dużymi dystrybutorami z Niemiec” – dodał Mariusz Łukomski, szef firmy Monolith Films, która zajmie się dystrybucją „Róży”.
36. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni trwa od poniedziałku, zakończy się w sobotę. O tegoroczne Złote Lwy dla najlepszego polskiego filmu walczy 12 tytułów - oprócz „Róży”, m.in.: „Ki” Leszka Dawida”, „Lęk wysokości” Bartosza Konopki i „Essential Killing” Jerzego Skolimowskiego.(PAP)
jp/ ls/