60 lat kończy w sobotę Roberto Benigni - włoski aktor, komik i reżyser, laureat Oscara i genialny interpretator „Boskiej komedii”. Uwielbiany przez Włochów artysta jest nie tylko mistrzem humoru, ale i nauczycielem patriotyzmu i recenzentem sceny politycznej. Roberto Benigni urodził się 27 października 1952 roku niedaleko miasta Arezzo w Toskanii. W wieku 20 lat zadebiutował w Rzymie na deskach teatru komediowego.
Najbardziej znany na świecie w ostatnich 20 latach włoski aktor jest amatorem. Nie skończył szkoły aktorskiej. Jego niezwykłą siłą i wyróżnikiem jest to, że jest całkowitym zaprzeczeniem urody największych włoskich amantów ekranu. Nie wywołuje drżenia serca, ale łzy ze śmiechu i wzruszenia, jak napisał jeden z krytyków z okazji jubileuszu Benigniego.
Jako młody artysta szybko trafił do telewizji, gdzie występował w popularnym programie rozrywkowym wcielając się w postać ekscentrycznego krytyka filmowego. Występował w filmach i sztukach ulicznych, między innymi na festynach komunistycznego dziennika „L’Unita”.
W 1980 roku po raz pierwszy pojawił się na festiwalu piosenki w San Remo, na który potem powróci odnosząc ogromne sukcesy i gromadząc przed telewizorami rekordową widownię jego monologów.
Zaledwie kilka lat po aktorskim debiucie na dużym ekranie, w 1983 roku wyreżyserował swój pierwszy film „Tu mi turbi” (Niepokoisz mnie). Na planie poznał swą przyszłą żonę Nicolettę Braschi, która zagrała w prawie wszystkich jego filmach.
Po serii komedii pomyłek, w których rozśmieszał do łez , w 1997 roku Benigni zaproponował film „La vita e bella” (Życie jest piękne) wywołując szok i dyskusję najpierw we Włoszech, a potem na świecie.Wstrząsem był już sam opis filmu; tragikomedia o Holokauście.
Dwa lata później Roberto Benigni rozbawiał Włochów komedią „Tylko siąść i płakać”, opowiadającą o tym, jak dwóch młodzieńców przeniesionych w czasie usiłuje nie dopuścić do odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Film ten wyznaczył kierunek, w którym artysta zaczął podążać jako reżyser i aktor: groteska, absurd i komedia pomyłek. Od tamtej pory główne role powierza zawsze sobie w swoich filmach.
Zagrał też w dziełach najwybitniejszych reżyserów; u Federico Felliniego w „Głosie z księżyca”, a także u Jima Jarmuscha („Kawa i papierosy”).
Rok 1991 przyniósł jeden z jego najsłynniejszych filmów komediowych, który wyreżyserował i w którym wystąpił w tytułowej roli. To „Johnny Stecchino” (Johnny Wykałaczka). Zagrał w nim podwójną rolę włosko-amerykańskiego mafiosa i jednocześnie jego sobowtóra, wplątanego w gangsterskie porachunki. Znakomite recenzje zebrała również komedia kryminalna „Potwór”.
Po serii komedii pomyłek, w których rozśmieszał do łez , w 1997 roku Benigni zaproponował film „La vita e bella” (Życie jest piękne) wywołując szok i dyskusję najpierw we Włoszech, a potem na świecie.
Wstrząsem był już sam opis filmu; tragikomedia o Holokauście. Zmierzył się w niej z bolesnym rozdziałem historii Włoch, jakim były rządy faszystów, z gęstniejącą atmosferą epoki ustaw rasowych i wkroczeniem Niemiec do Italii. Grany przez niego bohater, Żyd, trafia do obozu koncentracyjnego, gdzie stara się ukryć przed malcem okrucieństwo tego miejsca. Film, mimo, że często krytykowany za zbyt pobłażliwe czy chwilami nasączone humorem podejście do dramatu Holokaustu, przyniósł Benigniemu światową sławę i dwa Oscary - dla najlepszego filmu zagranicznego i najlepszego aktora oraz trzeciego, za ścieżkę filmową. Jego wejście na scenę po odbiór statuetki z rąk Sophii Loren, po krzesłach, przeszło do historii Amerykańskiej Akademii Filmowej. Na specjalnym, prywatnym pokazie w Watykanie reżyser zaprezentował film Janowi Pawłowi II.
Od lat „Życie jest piękne” oglądają uczniowie w szkołach podstawowych we Włoszech i jest to dla nich pierwszy kontakt z tematyką Holokaustu.
W 2002 roku powstał „Pinokio” w reżyserii Benigniego i z nim w tytułowej roli. Trzy lata później znów podjął się karkołomnego zadania, ponieważ nakręcił romantyczną komedię „Tygrys i śnieg”, rozgrywającą się podczas wojny w Iraku. Choć film nie wywołał entuzjazmu, to mimo to bardzo dobrze przyjęto jego przesłanie, jakim jest triumf miłości mimo bólu i zła.
Od siedmiu lat nie nakręcił żadnego filmu. Ostatnia jego duża rola to udział w komedii „Zakochani w Rzymie” Woody'ego Allena.
Siedem minionych lat Benigni poświęcił przede wszystkim na krzewienie znajomości „Boskiej komedii” Dantego, którą interpretował w telewizji RAI i deklamował na placu we Florencji.
Wziął też udział w wyjątkowym przedsięwzięciu, jakim był biblijny maraton w telewizji. Fragment Biblii czytał jako pierwszy artysta, zaraz po papieżu Benedykcie XVI, który maraton ten zainaugurował.
Jego monologi na placach włoskich miast i w telewizji stają się szeroko komentowanymi wydarzeniami politycznymi i społecznymi. Od lat nie zostawia suchej nitki na byłym premierze Silvio Berlusconim, który często obok Dantego jest głównym bohaterem jego wystąpień.
W 2011 roku pobił rekord oglądalności przechodząc do historii włoskiej telewizji. Podczas obchodzonego wówczas 150-lecia zjednoczenia Włoch na festiwalu piosenki w San Remo wygłosił kilkudziesięciominutowy, brawurowy i poruszający monolog patriotyczny, w którym dokonał analizy i interpretacji wszystkich zwrotek hymnu narodowego. Obejrzało go ponad 20 milionów widzów telewizji RAI.
Tuż przed jego 60. urodzinami telewizja publiczna zapowiedziała jego wielki powrót. W grudniu Roberto Benigni wygłosi w RAI w najlepszym czasie antenowym monolog zatytułowany „Najpiękniejsza na świecie”, dedykowany Konstytucji Włoch.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ ro/