Promocją książki „Zatracenie się w Schulzu” oraz projekcją filmów dokumentalnych o Brunonie Schulzu uczczono jego pamięć z okazji 70. rocznicy śmierci. Wieczór upamiętniający pisarza odbył się poniedziałek w Śródmiejskim Ośrodku Kultury w Krakowie. Spotkanie poprowadził autor prezentowanej książki, a zarazem reżyser przedstawionych filmów dokumentalnych Krzysztof Miklaszewski – znawca twórczości Schulza.
Przed wyświetleniem dokumentów: „Ostatni z Schulzów”, „Ulica krokodyli nad… Tamizą” i „Schulz w Krakowie”, Miklaszewski opowiedział o twórczości drohobyckiego pisarza, którą starał się opisać w promowanej książce.
„Stworzyłem tezę, że proza Schulza jest tak silna, nacechowana dramatem, obrazowością, że zawsze będzie inspiracją dla artystów. Moja książka przeczy polonistycznym rozważaniom, że proza Schulza jest nieprzekładalna. 17 opowiadań +Sklepów cynamonowych+ rozpisałem na wiersz. To była benedyktyńska robota, ale dzięki niej odkryłem, że układ spółgłosek i samogłosek tworzy muzykę, a Schulz jest poetą" – mówił podczas wieczoru Miklaszewski.
W rozmowie z PAP dodał, że pracuje nad kolejnym filmem. „Będzie on o drohobyckich malarzach, którzy wpłynęli na twórczość Schulza” – wyznał.
Brunon Schulz - jeden z najciekawszych pisarzy XX wieku, malarz, rysownik - urodził się w 1892 r. w Drohobyczu niedaleko Lwowa, w rodzinie zasymilowanych Żydów. Jego ojciec był właścicielem sklepu bławatnego. Przyszły pisarz studiował architekturę na Politechnice Lwowskiej, ale choroba uniemożliwiła mu kontynuację nauki. Po śmierci ojca, z powodu ciężkiej sytuacji materialnej, zmuszony do podjęcia pracy zarobkowej, we wrześniu 1924 r. objął posadę nauczyciela rysunków w Państwowym Gimnazjum im. Władysława Jagiełły w Drohobyczu. Nauczycielem pozostał, z krótkimi przerwami, do 1941 r. Kiedy podczas wojny hitlerowcy zajęli Drohobycz, zatrudnili go przy katalogowaniu konfiskowanych książek.
19 listopada 1942 r. Schulz został zastrzelony na ulicy getta w Drohobyczu przez gestapowca Karla Guenthera. Prawdopodobnie pochował go przyjaciel, pisarz Izydor Friedman, na cmentarzu żydowskim, dziś już nieistniejącym. (PAP)
bko/ sto/