Trzy mniej znane jednoaktówki Aleksandra Fredry grane na żywo kolejno w trzech studiach Telewizji Polskiej - w Katowicach, Krakowie i Warszawie - zobaczą w najbliższy poniedziałek widzowie Teatru Telewizji. W studiu TVP w krakowskim Łęgu trwają próby do "Zrzędności i przekory" w reż. Mikołaja Grabowskiego. W spektaklu wystąpią: Krzysztof Globisz, Roman Gancarczyk, Jerzy Trela oraz Paulina Puślednik i Krzysztof Wieszczek.
Ta jednoaktówka to opowieść o dwóch zrzędliwych, starszych panach opiekujących się młodą dziedziczką, którą chce zdobyć przystojny, dobrze ułożony i majętny mężczyzna. Szczęściu młodych stają na drodze starsi panowie, którzy w zamążpójściu wychowanki widzą zagrożenie dla swojego dotychczasowego życia.
"Jesteśmy przyzwyczajeni, żeby robić z Fredry komediopisarza, który posługuje się pewnymi typami ludzkimi. Tymczasem jest on bardzo wnikliwym obserwatorem ludzi i ich czynów. Oczywiście patrzy na ludzi z komediowego, ironicznego kąta" - mówił w piątek dziennikarzom Mikołaj Grabowski. "Fredro zawsze będzie patrzył na konflikt młodego ze starym, na tym opierają się wszystkie jego sztuki. Druga bardzo mocna u Fredry sprawa, to miłość i erotyka" - mówił reżyser.
"Jesteśmy przyzwyczajeni, żeby robić z Fredry komediopisarza, który posługuje się pewnymi typami ludzkimi. Tymczasem jest on bardzo wnikliwym obserwatorem ludzi i ich czynów. Oczywiście patrzy na ludzi z komediowego, ironicznego kąta" - mówił w piątek dziennikarzom Mikołaj Grabowski.
Grający Pana Jana Roman Gancarczyk w spektaklu często zrzędzi. "Mamy w tej sztuce klasyczny konflikt dwóch zrzędów. Bohaterowie są oglądani w krzywym zwierciadle, ale nie są ośmieszani. Zrzędliwość to jedna z naszych przywar. Każdy z nas ma ją w sobie" - mówił Gancarczyk.
Drugi ze starszych panów - Pan Piotr - w którego wciela się Krzysztof Globisz jest przekorny. "To specyficzny duet. To jak ze starymi braćmi czy siostrami, skazanymi na siebie. Oni żyją tym, że po prostu sobie zrzędzą, co nie znaczy, że się nie kochają. Funkcjonują dzięki temu, że mogą pozrzędzić i się poprzekomarzać" - mówił Globisz. "Ale tak naprawdę w tej sztuce chodzi o miłość młodych bohaterów, którym starzy stają na drodze. Okazuje się, że pogoń młodzieży za tym, żeby być razem jest piękna, dopóki jest pogonią, potem zaczyna się nuda" - dodał aktor.
Według Krzysztofa Globisza spektakl to rodzaj hołdu dla teatru telewizji "na żywo" wymyślonego 60 lat temu. "Publiczność może być świadkiem wpadek aktorskich i realizatorskich, choć niekoniecznie, bo ćwiczymy, żeby tego uniknąć. Ale widz będzie miał poczucie, że to dzieje się naprawdę w tej chwili" - mówił Globisz.
TVP organizuje wieczór zatytułowany "Trzy razy Fredro" z okazji 60-lecia Teatru Telewizji i 220. rocznicy urodzin Aleksandra Fredry.
Pierwszą jednoaktówką będzie spektakl zrealizowany w studiu TVP w Katowicach "Świeczka zgasła" w reżyserii Jerzego Stuhra. To opowieść o podróżnych - mężczyźnie i kobiecie - którzy zrządzeniem losu zatrzymują się na nocleg w leśnej chacie. Nie widzą się dokładnie w blasku jednej świeczki. W rolę Pani wcieli się aktorka Teatru Śląskiego Agnieszka Radzikowska, w rolę Pana Maciej Stuhr.
Potem widzowie zobaczą "Zrzędność i przekorę", a wieczór zamknie komedia "Nikt mnie nie zna" w reżyserii Jana Englerta, w której zagrają: Piotr Adamczyk, Beata Ścibakówna, Wojciech Malajkat, Zbigniew Zamachowski, Janusz Gajos, Grzegorz Małecki i Ewa Konstancja Bułhak. Bohaterem tego utworu Fredry jest kupiec Marek Zięba, który w przebraniu postanawia sprawdzić wierność i miłość swej żony.
Producentami "Trzy razy Fredro" są TVP i Narodowy Instytut Audiowizualny.(PAP)
wos/ abe/