Adam Ferency i Agnieszka Warchulska zagrają w spektaklu "Moja pierwsza śmierć w Wenecji" w reż. Tomasza Cyza na podstawie dramatu Justyny Bargielskiej, laureatki Gdyńskiej Nagrody Literackiej. Premiera - 20 listopada w warszawskim Teatrze Dramatycznym.
Głównym bohaterem noweli "Śmierć w Wenecji" Tomasza Manna, która była inspiracją dla dramatu Justyny Bargielskiej, jest starzejący się Artysta, Gustaw von Aschenbach (w spektaklu jako "A."). W pierwotnym tekście jest znanym, utytułowanym literatem, który udaje się w podróż do Wenecji. Tam spogląda w przeszłość i dokonuje rachunku sumienia. Wyleguje się na plaży i zakochuje w polskim chłopcu, Tadziu. Podkreśla swoje uwielbienie dla jego piękna porównując go do greckich rzeźb i waz. Postanawia wyjechać z Wenecji, kiedy ta zaczyna go dusić. Z powodu nieszczęśliwego zbiegu okoliczności to mu się nie udaje. Zatrzymany w mieście Aschenbach staje się jedną z ofiar cholery i umiera.
Wobec oryginalnej noweli Justyna Bargielska zaproponowała kilka zmian, m.in. - jak wyjaśnił w środę debiutujący w roli reżysera spektaklu Tomasz Cyz - "oddała głos postaciom, które są przez Manna śladowo potraktowane, choć bardzo ważne". Tymi postaciami są Matka i Tadzio, z którymi Aschenbach przeprowadza dwie poważne rozmowy.
Prócz tego w "Mojej pierwszej śmierci w Wenecji" od razu znajdujemy się po śmierci Aschenbacha.
"Nie ma żadnych wątpliwości, że Artysta umarł. Pozostawił jednak po sobie coś niezałatwionego. Coś wisi w jego pamięci. W przestrzeni, w której się znajduje po śmierci, istnieje coś, co chce wydobyć i nazwać. Coś, co go boli i być może było powodem śmierci" - skomentował Cyz. "To, co wydało nam się ważne w noweli Manna, to pogoń Aschenbacha za czymś, co jest bardzo daleko, ale nadal trzyma przy życiu. Z drugiej strony wiedzieliśmy też, że podjęcie tekstu Manna z pominięciem trudnego tematu, który jest w tym spektaklu, po prostu nie ma sensu. Próbujemy wydobywać, podkreślać pragnienie młodości wzmocnione wiekiem i płcią chłopca, w którym zakochuje się Aschenbach" - dodał.
Odtwórca głównej roli Adam Ferency zauważył jednak, że "to nie jest spektakl o artyście, a o człowieku w kryzysie". Według aktora to, że Aschenbach jest pisarzem wcale nie jest najważniejsze. Bohater bowiem "przede wszystkim bilansuje swoje życie i ma poczucie, że nie było do końca udane".
"To wywołało jego kryzys, rozgoryczenie wobec świata" - powiedział PAP Ferency.
Zdaniem aktora, kilka elementów spektaklu - ulokowanie akcji w Wenecji, muzyka Mahlera - nie odgrywa większego znaczenia. Jak powiedział, "zamiast Mahlera podczas spektaklu mógłby brzmieć inny kompozytor", ponieważ w sztuce rozchodzi się głównie o to, jak "muzyka nas kształtuje i pomaga nam znosić bolączki losu". Podobnie niewielką rolę odgrywa Wenecja, która jest raczej przestrzenią do pokonaniu kryzysu.
"A. mógłby pojechać gdziekolwiek. Musiał tylko zdobyć inspirację i odnaleźć bodźce, które spowodują, że będzie mógł dalej żyć" - mówił Ferency.
Dramat Justyny Bargielskiej i sztuka są inspirowane także dziełami innych pisarzy, m.in. pismami Josifa Brodskiego, Ezry Pounda i Fryderyka Nietzschego. Odnoszą się także do filmu Viscontiego z 1971 roku na kanwie noweli Manna.
"Wydaje mi się, że nie można dziś pominąć tego tytułu. Być może jednak przez wyzyskanie utworu przez Viscontiego i rodzaj narracji, który zaproponował wcześniej Mann, tekst jest na wyczerpaniu. Justyna Bargielska zaproponowała nam coś nowego" - zauważył reżyser spektaklu.
W przedstawieniu prócz Adama Ferencego występują także: Agnieszka Warchulska jako Matka, Eliza Rycembel jako Tadzio oraz Sławomir Krzywkowski, Władysław Kowalski, Mateusz Łapka, Bogna Cyz i Hanna Hryniewiecka.
Scenografię do spektaklu przygotowała Joanna Braun.
Premiera spektaklu odbędzie się 20 listopada w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Kolejne spektakle zaplanowano na 21 i 24 listopada.(PAP)
oma/ mhr/