Jan Kidawa-Błoński, reżyser "Różyczki" - która trafi do kin 12 marca - podkreślił w środę w Warszawie, że nie jest to film o Pawle Jasienicy. Bohaterowie, w tym pisarz tworzący książki o historii, to postaci fikcyjne - zapewniał filmowiec na konferencji prasowej.
Kidawa-Błoński wydał też specjalne oświadczenie dla mediów, w którym napisał: "historia opowiedziana w +Różyczce+, będąc od początku do końca fikcją i kreowaniem fikcyjnych bohaterów, jak prawie każdy utwór filmowy zawiera elementy, które były inspirowane rzeczywistością, co absolutnie nie oznacza, że fabuła filmu oparta jest na faktach".
"Jako twórca nie życzę sobie, aby ktokolwiek wyznaczał mi, bezpośrednio lub pośrednio, czym mogę być inspirowany, a w szczególności zakazywał mi czerpania na potrzeby mojej twórczości inspiracji z historii lub współczesności" - zaznaczył reżyser w oświadczeniu.
Odniósł się w ten sposób do pisma, które wysłał do mediów pełnomocnik prawny jednego z członków rodziny pisarza Pawła Jasienicy. W piśmie tym znalazło się sformułowanie, zgodnie z którym wszelkie nawiązywanie do osoby Jasienicy i jego rodziny w kontekście filmu "Różyczka" będzie stanowić naruszenie dóbr osobistych córki pisarza Ewy Beynar-Czeczott.
"Różyczkę" zaprezentowano w środę dziennikarzom w stolicy. Film ma troje głównych bohaterów, granych przez: Magdalenę Boczarską, Andrzeja Seweryna i Roberta Więckiewicza.
Kidawa-Błoński podkreślił, że bohaterowie "Różyczki" to postaci fikcyjne, jednak twórcy scenariusza zainspirowali się kilkoma autentycznymi historiami pisarzy i poetów oraz ich kobiet. Wymienił m.in. Siergieja Jesienina (którego żonę pozyskało do współpracy NKWD) i Bertolta Brechta (którego kochanka współpracowała ze Stasi). Druga żona Pawła Jasienicy, Zofia O'Bretenny, okazała się z kolei agentką służb bezpieczeństwa PRL donoszącą na męża.
Akcja rozgrywa się w latach 1967-1968. Tytułowa "Różyczka" to kryptonim młodej pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego, Kamili Sakowicz (Boczarska). Atrakcyjna dziewczyna jest kochanką oficera SB Romana Rożka (Więckiewicz). Rożek postanawia wykorzystać fakt, że Kamila przebywa w bliskim otoczeniu znanego pisarza i wykładowcy, Adama Warczewskiego (Seweryn).
Warczewski to autor książek o historii. SB podejrzewa go nie tylko o działalność opozycyjną, ale także o bycie Żydem - "ukrytym niebezpiecznym syjonistą, wrogiem Polski Ludowej". Rożek werbuje Kamilę do współpracy z SB. Dziewczyna, pod kryptonimem "Różyczka", ma wkraść się w łaski pisarza, a wreszcie zbliżyć do niego tak, by zostać jego kochanką. Udaje się to - Warczewski zakochuje się w Kamili i poślubia ją. Nie wie, że dziewczyna wszystkie ich spotkania opisuje w raportach dla SB.
Podczas gdy "Różyczka" angażuje się w dwa miłosne związki jednocześnie - z Rożkiem i Warczewskim - mają miejsce: słynna premiera "Dziadów" Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym oraz wydarzenia Marca'68.
W obsadzie "Różyczki" są też m.in: Jan Frycz, Jacek Braciak, Krzysztof Globisz, Jerzy Kamas, Władysław Kowalski i Grażyna Szapołowska. Scenariusz napisali wspólnie Jan Kidawa-Błoński i Maciej Karpiński.
Na środowej konferencji prasowej po projekcji filmu Kidawa-Błoński podkreślił, że bohaterowie "Różyczki" to postaci fikcyjne, jednak twórcy scenariusza zainspirowali się kilkoma autentycznymi historiami pisarzy i poetów oraz ich kobiet. Wymienił m.in. Siergieja Jesienina (którego żonę pozyskało do współpracy NKWD) i Bertolta Brechta (którego kochanka współpracowała ze Stasi). Druga żona Pawła Jasienicy, Zofia O'Bretenny, okazała się z kolei agentką służb bezpieczeństwa PRL donoszącą na męża.
"Rozumiem intencje córki Pawła Jasienicy, która walczy o dobre imię swego ojca. Ale ona przyznała się, że nawet nie widziała filmu" - powiedział Kidawa-Błoński. Jak ocenił, córka Jasienicy stworzyła "dziwną +konstrukcję+", zgodnie z którą "w filmie pokazuje się pisarza, który może być jej ojcem - choć nie jest, i że to jest jakaś nieprawda o jej ojcu - choć wiadomo, że ten pisarz w filmie to nie jest jej ojciec".
Reżyser "Różyczki" zaznaczył, że "postać pisarza w filmie jest szalenie pozytywna; to człowiek szlachetny, postępujący w zgodzie z sumieniem i ponoszący za to ofiarę". "Uważam, że nikogo nie skrzywdziłem tym filmem. Mam czyste sumienie" - podsumował Kidawa-Błoński.
W swoim oświadczeniu reżyser napisał : "Nie życzę sobie (...), aby ktokolwiek, posługując się tytułem filmu +Różyczka+ (...) zakazywał komukolwiek swobodnych wypowiedzi na temat tego filmu". Na konferencji zwrócił zaś uwagę, że "Różyczka" to historia m.in. o ludziach, "którzy na swoich sztandarach zawiesili hasła: +Precz z cenzurą+, +Wolność słowa+".
Współautor scenariusza Maciej Karpiński przyznał: "Nie oczekiwaliśmy takich kontrowersji ani nie usiłowaliśmy ich wywołać". "Na całym świecie powstają dziesiątki filmów inspirowanych prawdziwymi historiami i jakoś nikogo to nie dziwi ani nie bulwersuje" - argumentował Karpiński. O "Różyczce" powiedział zaś: "To historia tych ludzi, którzy są na ekranie, a nie żadnych innych".
W konferencji Kidawy-Błońskiego wziął także udział prawnik - Robert Małecki ze spółki adwokackiej Karniol Małecki i Wspólnicy. Jego zdaniem, "nie można wymagać od twórców, by nie inspirowali się osobami bądź wydarzeniami z przeszłości".
Jak ocenił Małecki, "wszelkiego rodzaju wezwania, których celem jest, by nie nawiązywano w żaden sposób do znanych postaci z historii naruszają podstawowe zasady konstytucyjne demokratycznego państwa prawa".
"Takie stawianie sprawy w mojej ocenie, jako adwokata, prowadzi w zasadzie do zupełnie niesłychanego ograniczenia wolności słowa, wolności skojarzeń i dyskusji, a w końcu wolności twórczości".
"Wolność twórczości oraz wolność dyskusji na temat tej twórczości są absolutnie nieograniczone. Jedyną granicą spoza kwestii inspiracji twórczej, wolności słowa i wolności prasy jest kwestia ochrony dóbr osobistych" - powiedział Małecki. W jego ocenie film "Różyczka" "niczyich dóbr osobistych nie narusza". (PAP)
jp/ ls/ gma/