Historia śmierci Krysi Wańkowiczówny i relacja z gorącego sporu żołnierzy spod Monte Cassino o przebieg walk to niektóre z historii zebranych przez Aleksandrę Ziółkowską-Boehm w książce "Druga bitwa o Monte Cassino i inne opowieści".
Książka utkana jest z rozmów, relacji i listów. Niektóre opowieści to kontynuacja tematów poruszanych przez autorkę w poprzednich książkach jak historia śmierci Krysi Wańkowiczówny w powstaniu warszawskim. O tym, jak zginęła jego córka Melchior Wańkowicz pisał w "Zielu na kraterze" wydanym po raz pierwszy w 1951 roku, ale dopiero w 2010 roku Aleksandrze Ziółkowskiej-Boehm udało się skontaktować z bezpośrednim dowódcą dziewczyny - Januszem Brochwicz Lewińskim "Gryfem".
"Gryf" opowiada o pierwszych dniach powstania, kiedy walczył w "Parasolu", broniąc uwiecznionego w piosence pałacyku Michla. Krysia Wańkowiczówna była na wieczorynce, którą obrońcy pałacyku zorganizowali 4 sierpnia wieczorem, była świadkiem skomponowania piosenki przez Ziutka Szczepańskiego. W pierwszych dniach powstania była w innym oddziale zajmującym się aprowizacją, to właśnie 4 sierpnia wieczorem poprosiła o przeniesienie do grupy szturmowej dowodzonej przez "Gryfa". Następnego dnia wywiązały się ciężkie walki, Niemcy pięć razy szturmowali pałacyk, oddział Gryfa musiał wycofał się do sąsiedniego domu. 6 sierpnia nad ranem Krystyna zgłosiła się do grupy powstańców, którzy mieli wesprzeć walczących na pobliskim cmentarzu ewangelickim. Cała grupa - siedem osób - zginęła w drodze na cmentarz od pocisków moździerza. Pochowano ich w prowizorycznym grobie.
Po powstaniu Zofia Wańkowiczowa szukając ciała córki, uczestniczyła w ekshumacji grobu przy cmentarzu ewangelickim z ciałami sześciu mężczyzn i jednej kobiety. Matka uznała, że pochowana tam dziewczyna to nie Krysia - nie miała warkoczy, ani plisowanej spódniczki, w której córka poszła do powstania. Dopiero w 2010 roku, w rozmowie z Aleksandrą Ziółkowską-Bohem "Gryf" powiedział, że w pierwszych dniach walk Krysia ścięła włosy, a idąc na akcję ubrana była w mundur. Można więc przypuszczać, że Zofia Wańkowiczowa znalazła jednak ciało córki.
Tytułowa opowieść "Druga bitwa o Monte Cassino" rzuca nowe światło na jeden z ważniejszych epizodów walki o klasztor, zdobyty 18 maja przez II Korpus Polski dowodzony przez generała Władysława Andersa. Trzeci pluton 3. kompanii tworzącej 4. Pułk Pancerny 17 maja 1944 roku dotarł na kluczowe dla całej bitwy wzgórze Widmo i ostrzelał schrony niemieckie. Melchior Wańkowicz w swojej monumentalnej monografii bitwy opisując te wydarzenia oparł się na relacji podporucznika Jana Kochanowskiego, dowódcy jednego z czołgów. Po pół wieku, w 1995 roku, do Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm zgłosił się podchorąży Zdzisław Starostecki z załogi tego samego czołgu i przedstawił własną wersję wydarzeń oskarżając Kochanowskiego o kłamstwo i przypisanie sobie zasług innych członków załogi.
Tytułowa opowieść "Druga bitwa o Monte Cassino" rzuca nowe światło na jeden z ważniejszych epizodów walki o klasztor, zdobyty 18 maja przez II Korpus Polski dowodzony przez generała Władysława Andersa.
Rozmowę Ziółkowskiej ze Starosteckim opublikował Jerzy Giedroyć w "Zeszytach historycznych" wywołując lawinę reakcji. Byli żołnierze spod Monte Cassino uznali, że jest to zamach na legendę całej bitwy, rozpoczęły się wzajemne oskarżenia, licytacja zasług i zaangażowania w walkę. Jan Kochanowski już wtedy nie żył, ale wielu żołnierzy spod Monte Cassino broniło jego wersji wydarzeń, znaleźli się też jednak świadkowie, którzy potwierdzili wersję Starosteckiego. Pisarka, cytując listy, rozmowy i publikacje prasowe, zrelacjonowała istny festiwal wzajemnych oskarżeń, których nie szczędzili sobie nawzajem uczestnicy bohaterskiej bitwy o Monte Cassino. Swoją wersję wydarzeń - inną niż opowieści Kochanowskiego i Starosteckiego - przedstawił także trzeci członek załogi czołgu - Bolesław Orlik.
"Pan Bóg wie, co się naprawdę działo... Czy rację miał oficer, który przez całe lata chciał, aby prawda dotycząca decyzji podejmowanych w gorączce walki była mu przyznana? Czy racje mieli żołnierze, którzy uważali, że nie powinno się o tej sprawie po latach mówić, bo rzuca ona złe światło na nich wszystkich? Jak się mają do tego fakty? Czy w ogóle można je po latach ustalić, czy tylko zebrać opinie i je przytoczyć" - zastanawia się Aleksandra Ziółkowska-Boehm.
Pisarka zdecydowała się przedstawić racje wszystkich zainteresowanych stron. "Teraz, gdy po latach czytam zgromadzone listy, widzę pasję i przywołane argumenty, jestem po stronie każdego piszącego. (...) Uważam, że w gorączce bitwy każdy w niej uczestniczący ma swoją wersję jej przebiegu. Wersja ta po latach jakby obrasta w nowe szczegóły, co może irytować i budzić gorące dyskusje. Z całym przekonaniem jednak stwierdzam, że każdy ze wspomnianych w mojej opowieści weteranów wielkiej bitwy o Monte Cassino był bohaterem i każdemu należą się słowa naszego uznania i wdzięczności" - podsumowuje autorka książki.
Książka "Druga bitwa o Monte Cassino" ukazała się nakładem Iskier. (PAP)
aszw/ dym/