Dostrzegaj innego człowieka; pamiętaj, że on chce tego samego, co ty, chce być kochany, mieć poczucie godności – to było przesłaniem Krzysztofa Kieślowskiego – mówił PAP na poświęconym reżyserowi „Dekalogu” festiwalu w Sokołowsku scenarzysta Krzysztof Piesiewicz. Ludzi takich, jak Kieślowski, teraz brakuje - uważa Piesiewicz.
Leżąca w Sudetach, licząca kilkuset mieszkańców wieś Sokołowsko k. Wałbrzycha, w której w połowie XIX w. założono znane w całej Europie sanatorium, ma tradycję uzdrowiskową w leczeniu chorób płuc. Leczył się tam m.in. cierpiący na gruźlicę Roman Kieślowski, ojciec reżysera. Krzysztof Kieślowski spędził w związku z tym w Sokołowsku część dzieciństwa. W miejscowości odbywa się co roku poświęcony twórczości autora "Dekalogu", "Podwójnego życia Weroniki", trylogii "Trzy kolory" - oraz nią inspirowany - festiwal "Hommage a Kieślowski" („hołd Kieślowskiemu”).
Szósta edycja imprezy trwa od piątku, zakończy się w niedzielę wieczorem. Wpisuje się w obchody Roku Krzysztofa Kieślowskiego - 13 marca przypadała 20. rocznica śmierci artysty, a 27 czerwca 75. rocznica jego urodzin.
Hasło, które przyświeca festiwalowi "Hommage a Kieślowski", nawiązujące do znanej rady powtarzanej przez reżysera, to: „Patrz uważnie”.
„Gdy oceniam to z perspektywy wielu lat współpracy z Krzysztofem wydaje mi się, że w tym powiedzeniu chodziło mu o to: +Patrz uważniej na innego, dostrzegaj innego człowieka+” – powiedział PAP Krzysztof Piesiewicz, który razem z Kieślowskim napisał scenariusze "Niebieskiego", "Białego", "Czerwonego", "Podwójnego życia Weroniki" i cyklu "Dekalog".
„Mówiąc o innym człowieku, Krzysztof wielokrotnie powtarzał: +Pamiętaj, że on chce tego samego, co ty. Chce kochać i być kochanym. Chce mieć poczucie podmiotowości, godności, +on przebiera nogami tak samo, jak ty, żeby odnaleźć swoje miejsce w otaczającej rzeczywistości+. O to Krzysztofowi chodziło, o tę uważność na drugiego” – powiedział scenarzysta.
"Mówiąc o innym człowieku, Krzysztof wielokrotnie powtarzał: +Pamiętaj, że on chce tego samego, co ty. Chce kochać i być kochanym. Chce mieć poczucie podmiotowości, godności, +on przebiera nogami tak samo, jak ty, żeby odnaleźć swoje miejsce w otaczającej rzeczywistości+. O to Krzysztofowi chodziło, o tę uważność na drugiego” – powiedział scenarzysta Krzysztof Piesiewicz.
Podkreślił, że Kieślowski na drugiego człowieka patrzył z szacunkiem i z empatią. „Wszystkim przecież jest ciężko, wszystkim jest trudno. Chodzi jednak o to, aby własnej pozycji nie budować kosztem innego człowieka” – mówił Piesiewicz.
„Krzysztof powtarzał: +patrz uważnie+, bo jest wielu ludzi, którzy potrzebują twojego spojrzenia, twojego wyciągnięcia ręki. Nie dotykaj nikogo w jego godności, w jego poczuciu podmiotowości. Uważaj, co piszesz. Uważaj, co mówisz. Uważaj, jak oceniasz. Nie wydawaj pochopnych sądów. Staraj się zrozumieć” – powiedział Piesiewicz, opisując podejście Kieślowskiego do innych.
Jak mówił scenarzysta, sposób myślenia reżysera „Dekalogu” wywodził się z filozofii dialogu. „Chodziło o to, by budować koegzystencję na zrozumieniu, a nie na załatwianiu wszystkiego siłą – nawet nie w sensie siły fizycznej, ale w sensie radykalnych ocen, radykalnych stwierdzeń” – tłumaczył.
„Bądź uważny, przyglądaj się drugiemu człowiekowi, daj mu szansę. O to chodzi w przesłaniu Kieślowskiego” – podsumował.
Komentując popularność twórczości Kieślowskiego na świecie, np. w Brazylii czy Chinach, Piesiewicz powiedział PAP, że niebawem np. na ekrany kin w Hongkongu wejdzie „Dekalog”.
„Z Chin niedawno wróciłem - zaproszenie było związane właśnie z moją współpracą z Krzysztofem. Miałem spotkanie na uniwersytecie w Szanghaju, gdzie zorganizowano pokazy +Dekalogu+ i +Trzech Kolorów+. Na tych seansach były tłumy ludzi. Do mnie podchodziła młodzież z przetłumaczonymi na język chiński scenariuszami +Dekalogu+, prosząc o autograf” – opowiadał Piesiewicz.
Pytany o siłę kina Kieślowskiego przemawiającego do widzów w różnych zakątkach świata, także bardzo od Polski odległych, scenarzysta podkreślał uniwersalność tych historii. „Te filmy są ociosane z tzw. obyczajówki, z szeregu elementów, które gdzieś indziej mogłyby być niezrozumiałe. Natomiast namiętności i uczucia ludzkie, problemy - są wszędzie takie same” – mówił.
Uważność, skupienie na ludzkich pragnieniach, dążeniach, rozterkach, tęsknocie, zagubieniu to - jak wymieniał jeden z jego najbliższych współpracowników i przyjaciel - cechowało Kieślowskiego. „Jest w tej uważności Krzysztofa prawda” – powiedział Piesiewicz.
„Jest kilka zdjęć z historii XX wieku, tej tak bardzo dramatycznej historii, które obrazują to pojęcie: +bądź uważny+. A twórca powinien być uważny szczególnie” – mówił Piesiewicz.
„Istnieje taka np. fotografia, publikowana w szeregu książek – zdjęcie z rampy w Auschwitz. Jest selekcja, są esesmani, psy, tłum ludzi - starych, młodych. I wśród tego tłumu - matka z maleńkim dzieckiem, która widać, że ma wychyloną nogę, która szuka wody, która nie wie w ogóle, gdzie się znalazła. Ta kobieta myśli tylko o swoim dziecku. Chodzi o to, by właśnie taki element dostrzec” – tłumaczył.
„Kieślowski był człowiekiem o ogromnej wrażliwości i empatii - choć na zewnątrz robił wrażenie bardzo zorganizowanego, surowego, wymagającego. Teraz brakuje chyba takich ludzi, jak on - za mało jest takich ludzi: nie zideologizowanych, skupiających się na emocjach innych osób i na zupełnie podstawowych sprawach; ludzi o ogromnej wrażliwości, szczerości, żyjących bez udawania, bez podporządkowywania się trendom, modom, poprawnościom” – uważa współtwórca „Dekalogu”.
„Krzysztof zawsze mówił, że nic nie musi. Że tylko może” – wspominał Piesiewicz.
Piesiewicz opowiadał w Sokołowsku m.in. o tym, jak wyczulony Kieślowski był na to, aby swoją pracą nikogo nie dotknąć, aby nie ocenić kogoś niesprawiedliwie.
„Sam często bardzo przeżywał niesprawiedliwe ataki i niesprawiedliwą krytykę. Jego to bolało. Nie był niechętny życzliwej krytyce, ocenie, był skromny, często się konsultował, chodził i pytał. Nie rozumiał jednak zapiekłości. Nie rozumiał takiej krytyki, która polega na tym, by kogoś dotknąć, by zadać ból” – opowiadał o Kieślowskim scenarzysta.
„Pamiętam zdanie, z którego można się śmiać, albo można płakać, gdy jeden ze znanych krytyków filmowych - być może nawet +książę krytyków+, dla którego charakterystyczne było, że często drapał się w głowę - napisał, że Kieślowski musi zrobić dziewięć knotów, by powstało jedno arcydzieło. Chodziło o +Krótki film o zabijaniu+ i cały +Dekalog+” – wspominał Piesiewicz.
Pytany, czym jego zdaniem Kieślowski mógł niektórych drażnić, Piesiewicz ocenił: „Przenikliwością. I przywoływaniem ludzi, aby troszeczkę spuścili z tonu. Żeby raczej zbliżyli się do siebie, a nie wyrywali sobie jakieś kawałki rzeczywistości, +pod siebie+. On walczył z egoizmami”.
Filmy dokumentalne Kieślowskiego mówią często o PRL więcej niż opasłe tomy książek, „a jednocześnie jest tam czysty filmowy zapis - nie ma tam ocen, sądów” – zwrócił uwagę Piesiewicz. „W nich jest propozycja: +Zobacz. Ja widzę troszkę więcej od ciebie, obserwuję przenikliwie świat i proponuję ci coś - ponieważ ja troszeczkę więcej dostrzegam - żebyś i ty to zobaczył. Ale oceniać będziesz już sam” – mówił.
Podczas 6. edycji "Hommage a Kieślowski" przypominane są obrazy tego reżysera – m.in. „Czerwony” i „Siedem kobiet w różnym wieku” – a także prezentowane są filmy innych twórców. Znalazł się wśród nich nagrodzony w tym roku w Berlinie włosko-francuski dokument o uchodźcach "Fuocoammare. Ogień na morzu", którego reżyserem jest Gianfranco Rosi, uznawany za jednego z najciekawszych twórców zaangażowanego społecznie kina europejskiego.
Dokument "Fuocoammare…” realizowany był przez kilkanaście miesięcy na przynależącej terytorialnie do Włoch wyspie Lampedusa. W ciągu roku do wyspy tej dobija ponad 150 tys. uchodźców z Afryki, szukających schronienia przed wojną i głodem. Wielu nie dociera do celu, gdyż prowizoryczne łódki i tratwy często toną.
Gośćmi festiwalu "Hommage a Kieślowski" są współpracownicy i przyjaciele Kieślowskiego – oprócz Piesiewicza np. operator Jacek Petrycki, autor zdjęć m.in. do "Amatora" i "Gadających głów". Na festiwalu gości również francuski pisarz i dziennikarz, autor licznych publikacji o Kieślowskim Alain Martin.
Projekcje i spotkania twórców z widzami odbywają się w kinoteatrze Zdrowie. Dokładnie naprzeciwko budynku tego kina znajduje się kamienica, w której w dzieciństwie mieszkał w Sokołowsku z rodzicami Kieślowski.
W ramach "Hommage a Kieślowski" organizowane są również pokazy plenerowe – publiczność, m.in. dzięki realizowanemu pod patronatem magazynu „Sens” projektowi „Filmoterapia z sensem”, ogląda filmy w sąsiedztwie zabytkowego, neogotyckiego budynku dawnego sanatorium.
Fundacja Sztuki Współczesnej In Situ, organizująca festiwal "Hommage a Kieślowski", zajęła się gmachem sanatorium po tym, jak w wyniku pożaru w 2005 r. spłonął dach nad budynkiem. W 2007 r., zainicjowana i prowadzona przez In Situ, rozpoczęła się odbudowa neogotyckiego kompleksu. W dawnym sanatorium powstaje obecnie Laboratorium Kultury wraz z archiwum twórczości Krzysztofa Kieślowskiego.
Dyrektorem artystycznym "Hommage a Kieślowski" jest Dorota Paciarelli, a koordynatorem Maciej Pierzchała. Poprzednie edycje festiwalu przyciągały do liczącej ok. 800 mieszkańców wsi Sokołowsko, położonej w Sudetach, wśród lasów - w której są Skwer Krzysztofa Kieślowskiego oraz tablice upamiętniające reżysera "Trzech Kolorów" - blisko 2 tys. widzów w ciągu trzech dni.
Joanna Poros (PAP)
jp/ par/