Oceny powstania warszawskiego różnią się przede wszystkim perspektywą z jakiej były dokonywane. Nikt dziś jednak nie byłby w stanie podważyć bohaterstwa zarówno żołnierzy jak i miasta całego. Nikt też nie potrafi bez emocji ogarnąć ogromu strat, śmierci, ran, zmiecionego z powierzchni miasta.
Osobistą, choć zdystansowaną i krytyczną próbę analizy przyczyn decyzji i oczekiwanych, choć niespełnionych rezultatów podejmował w różnych latach Zbigniew S. Siemaszko: „Jako radiotelegrafista centrali radiowej Sztabu Naczelnego Wodza pod Londynem, przez którego ręce podczas powstania przeszło kilka setek depesz Armii Krajowej, byłem w pewnym sensie związany z dramatem Powstania”. Z tego punktu widzenia jego zainteresowania nie dotyczyły bezpośredniego przebiegu walk, ale okoliczności ich rozpoczęcia, a później także szans wcześniejszego zakończenia.
Pytania mnożyły się przez lata i wraz z dostępem do kolejnych materiałów oraz ukazywaniem się kolejnych wspomnień przybywały nowe.
Siemaszko w książce "Dziewięć spojrzeń na powstanie warszawskie (w latach 1969-2014)" po różnych drogach, śledząc najpełniej przepływ informacji pomiędzy dowództwem krajowym a naczelnym, dowództwem a rządem, rysował w swoich szkicach tak interesy i kalkulacje polityczne z różnych perspektyw widziane, jak i spory kompetencyjne, rozbieżności w ocenach uzysku politycznego, błędy wynikające także z manipulacji informacjami i wiele zakulisowych rozgrywek, w których niekiedy zamiast racjonalnej oceny sytuacji i realnych przedsięwzięć prym wiodły odruchy i emocje.
Mimo słabego uzbrojenia i niewspółmiernych sił oraz niezwykłego entuzjazmu do walki wysoko oceniał przysposobioną do żołnierki warszawską młodzież, która trwała w dyscyplinie wyczekując godziny W, ale gdyby rozkazy nie nadeszły mogłaby jeszcze w bardziej skuteczny sposób przysłużyć się Polsce.
Śledził więc przez długie lata przyczyny dramatu miasta i ludzi w sytuacji, gdy sprawa Polski była już w gruncie rzeczy przesądzona, więc cała ofiarność mogła pójść na marne.
Przygotowania do akcji „Burza” i ewentualnej walki o Warszawę z perspektywy tych, co na Zachodzie, nie dawały wielkich nadziei na jakiś istotny uzysk polityczny w relacjach międzynarodowych, nie mówiąc już o formowaniu oddziałów wsparcia, które miałyby wspomóc polską walkę. Do takich mitycznych formacji należała ta nowa, spadochroniarzy, kiedy już ostatni cichociemni zostali zrzuceni i nowoformująca się Brygada Spadochronowa, która szkoliła się pod hasłem „Najkrótsza droga do Polski” miała kłopoty kadrowe, kłopoty ze sprzętem, szansę na kolejne duże straty pod ostrzałem, a w zasadzie nikłe w ogóle szanse, że do Polski trafi. W kraju zaś coraz bardziej liczono na to wsparcie. Autor wielokrotnie do tego wątku powraca opisując pamięć o wcześniejszych dokonaniach spadochroniarzy i nadzieje z nimi związane w godzinach podejmowanej walki o Warszawę.
Najwięcej jednak uwagi poświęca Zbigniew Siemaszko sprawom łączności i całościowej komunikacji pomiędzy Komendą Główną AK a naczelnym dowództwem Sił Zbrojnych na Zachodzie. Analizując przebieg znanych przed powstaniem warszawskim działań wojennych oraz zdarzeń i zawartych umów i porozumień na wszystkich frontach II wojny światowej równocześnie usiłuje nakreślić stan świadomości poszczególnych decydentów i ich różne motywacje.
Pokazuje zarazem, że nie tylko środki techniczne i zasady konspiracji sprawiły, że wiele meldunków nie docierało na czas do osób, dla których były przeznaczone. Wskazuje bowiem na przykłady manipulacji, dzięki której można było postawić naczelne dowództwo przed faktami dokonanymi.
Przypomina, że akcja „Burza”, która sama w sobie była już podjęciem działań ryzykownych z punktu widzenia potencjalnych korzyści nie miała w założeniu docierać do Warszawy, a już po dramatach żołnierzy walczących o Wilno przesądzała o nieskuteczności dogadywania się z Sowietami.
Podejmowanie decyzji dotyczącej walki o Warszawę pokazuje z kilku stron przyglądając się zachodzącym w dowództwie procesom, także z różnych perspektyw czasowych, w których bezpośrednie przeżycia zmieniają się w coraz chłodniejsze rozważania i kalkulacje w miarę nabywania dystansu i pozyskiwania nowych informacji ze źródeł osobowych i archiwalnych .
Najbardziej nurtujące go pytania dotyczą nie tylko tego jak doszło do postanowienia o rozpoczęciu walki w Warszawie, ale także o dyrektywy wykonawcze. Ponadto po wielokroć powraca do pytania, skoro już do powstania doszło, dlaczego nie zakończono go w nocy z 10 i 11 września?
Najwięcej negatywnych emocji zarówno w procesie przygotowywania bitwy o Warszawę, jak i kontynuowania walki w chwili, gdy możliwa była jeszcze kapitulacja i wyprowadzenie ludności cywilnej z miasta, przypisuje autor gen. Tatarowi, którego uznaje za czołowego manipulanta informacją. Tatar był orędownikiem tezy, że po niemal samodzielnym odzyskaniu stolicy jest możliwe partnerstwo z Sowietami i korzystne negocjacje. Nie był jedyny, choć akcenty i nadzieje rozkładały się w dowództwie rozmaicie.
Ujęcia Siemaszki próbują wyjaśnić procesy decyzyjne od racjonalnych do emocjonalnych. Te dylematy powracają do dziś.
Zbigniew S. Siemaszko "Dziewięć spojrzeń na powstanie warszawskie ( w latach 1969-2014)", Londyn-Warszawa 2014
Małgorzata Bartyzel
Źródło: MHP