Grób Nieznanego Żołnierza to dla Polaków miejsce święte - mówił podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski, otwierając w poniedziałek "Lekcję RP" - lekcję historii, odbywającą się Pałacu Prezydenckim, poświęconą historii grobu-pomnika.
W poniedziałkowym wydarzeniu udział wzięli m.in. uczniowie szkół średnich z Konina, Lipin, Wyszkowa, Świdnika i Warszawy, przedstawiciele Garnizonu Warszawa, Muzeum Wojska Polskiego, a także syn kpt. Zdzisława Brońskiego ps. Uskok - Adam Broński oraz syn sierż. Józefa Franczaka, ps. Laluś - Marek Franczak.
"Lekcja RP" w Pałacu Prezydenckim poświęcona została tematowi historii i współczesności Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Przypomniano dzieje powstania mauzoleum, a także jego zniszczenia w trakcie II wojny światowej i funkcjonowania w powojennej rzeczywistości. Ideą warszawskiego Grobu Nieznanego Żołnierza jest uczczenie pamięci poległych w walce o niepodległość.
"To szczególne lekcje, ponieważ ich tematem są ważne zjawiska, sprawy, kwestie, które dotyczą nas wszystkich. Tematem dzisiejszej lekcji jest miejsce, które łączy nas wszystkich" - powiedział podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski. "To święte miejsce dla Polaków i dziś dowiemy się jaka jest jego geneza, dlaczego wymaga ono szacunku i czci" - zapowiedział.
O historii powstania Grobu Nieznanego Żołnierza opowiadał w poniedziałek m.in. dr Adam Buława, dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. Przypomniał, że już w starożytności "stawiano groby symboliczne bohaterowi, który poległ poza granicami kraju. Było tak w Grecji, Rzymie, Egipcie czy Indiach".
"Pojęcie +Grobu Nieznanego Żołnierza+ pojawiło się we Francji, w momencie kiedy rozmyślano nad tym, w jaki sposób upamiętnić półtora miliona młodych ludzi, którzy złożyli swoje życie za ojczyznę, za Francję" - podkreślił, dodając, że wysunięto wówczas koncepcję stworzenia Grobu Nieznanego Żołnierza, podtrzymany przez państwowe władze we Francji i utworzony pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu w 1921 r.
"W Polsce zaczęto się zastanawiać, jak hekatombę I wojny (...) upamiętnić. W 1920 r. postawiono sarkofag z napisem +Poległemu za ojczyznę+ (...) to była ulica Aleja Trzeciego Maja w okolicach Mostu Poniatowskiego. Ale uznano, że to wciąż za mało. Powstał komitet upamiętniania poległych w 1914-21 i jego koncepcja przybrała kształt kaplicy, w której znajdować się miała urna ze szczątkami poległych Polaków na wszystkich frontach I wojny światowej. Miała być zlokalizowana w archikatedrze św. Jana. Z tym, że nie zyskała dużego poparcia społecznego (...) Zaczęto myśleć nad innym rozwiązaniem. Pojawiła się inicjatywa postawienia pomnika w okolicach Parku Skaryszewskiego. Ta idea również nie przetrwała (...) 2 grudnia 1924 r. nieznany darczyńca złożył pod arkadami Pałacu Saskiego piaskową tablicę. Dopiero to przyspieszyło dalsze procedowanie" - przypomniał.
W 1925 r. odbyła się ceremonia wyznaczenia pobojowiska, na którym odbędzie się ceremonia ekshumacji ciała, które symbolicznie reprezentować będzie wszystkich żołnierzy poległych od 1914 do 1920 r. "W tej ceremonii udział brali kawalerowie orderu Virtuti Militari, najmłodszy z nich wylosował pobojowisko lwowskie (...) Kolejny etap to znalezienie konkretnego żołnierza" - dodał Buława.
Do wskazania trumny z ciałem jednego z bohaterskich obrońców Lwowa, która miała spocząć w tym grobie została poproszona Jadwiga Zarugiewicz, opłakująca śmierć swojego syna Konstantego, który poległ 17 sierpnia 1920 r. w bitwie pod Zadwórzem, zwanej "polskimi Termopilami". Gdy otwarto trumnę, wskazaną przez Zarugiewicz, okazało się, że leży w niej żołnierz bez szarży, ochotnik. "Trumna dotarła w okolice Grobu Nieznanego Żołnierza, a ciało zostało złożone do grobowca, a wieniec złożył prezydent Wojciechowski. Całe wydarzenie miało odpowiednią oprawę - strzał z armaty, 21 salw, tłumy mieszkańców Warszawy, a na górze samoloty" - zauważył dyrektor Muzeum Wojska Polskiego.
"Okres okupacji niemieckiej to czas obawy o to miejsce, tak ważnym dla Polaków, ich tradycji i kultury (...) W roku 1945, gdy do Warszawy wkraczały jednostki Armii Berlinga, spotykają niewiele z Pałacu. Ostały się trzy od strony Parku Saskiego, dwie od strony Placu Piłsudskiego" - dodał. Zniszczonego w czasie powstania warszawskiego gmachu nie odbudowano, pozostawiając ruiny Pałacu z Grobem Nieznanego Żołnierza jako pamiątkę-ostrzeżenie po okrucieństwach wojny. Ponowne otwarcie Grobu odbyło się w 1946 r., zniknęły z niego jednak tablice, upamiętniające historię niewygodną z punktu widzenia nowego ustroju. "Pamiętajmy, że państwo nie było wtedy suwerenne (...) Zniknęły niewygodne daty, jak 1792 r., która powinna kojarzyć nam się z wojną w obronie konstytucji przeciw Rosji" - zaznaczył.
Jak podkreślił b. dyrektor Muzeum Wojska Polskiego, płk Witold Lisowski "Grób Nieznanego Żołnierza nie jest miejscem żałoby narodowej. Jest miejscem naszego zwycięstwa, naszej dumy, naszego poświęcenia dla ojczyzny. Poświęcenia, zakończonego zwycięstwem. Przychodzą tam delegacje, Polacy, przyjeżdżający z całego świata. Gdy przemawiam do nich, widzę ogromne wzruszenie". "To nie jest miejsce próżnej żałoby, a naszej dumy" - podkreślił.
W ostatnim półroczu prezydent Andrzej Duda odsłonił na filarach Grobu dwie pamiątkowe tablice, poświęcone Żołnierzom Niezłomnym. W uroczystości wzięli wówczas udział zarówno Broński, jak i Franczak. "Brakowało mi wówczas słów i odczuwałem wielką dumę, że jestem w uświęconym miejscu polskości. Nawet nie myślałem w tamtej chwili o ojcu, a o wszystkich tych, których ciał jeszcze nie odnaleziono, którzy leżą w bezimiennych grobach, czekając na identyfikację" - wyznał Franczak. "Istotą rzeczy jest wolność i niepodległość. O to chodziło tym ludziom i o to chodziło również mojemu ojcu" - dodał Broński. (PAP)
pj/ agz/