W zbiorze zastrzeżony IPN znajdują się m.in. akta osobowe funkcjonariuszy SB i teczki pracowników zewnętrznych - informował starszy inspektor w Archiwum IPN Witold Bagieński. Podkreślał, że szczególnie ciekawe i być może najważniejsze są materiały dotyczące tzw. nielegałów.
"Bardzo duża część tych materiałów, które opuściły były zbiór zastrzeżony, to materiały wywiadu, kontrwywiadu, ale także innych jednostek SB i służb wojskowych. Wśród tych sygnatur, które się pojawiły na stronie internetowej bardzo dużą część stanowią akta osobowe funkcjonariuszy oraz też tzw. teczki pracowników zewnętrznych, czyli teczki pracowników, którzy pracowali na stałe poza centralą, natomiast wykonywali działania operacyjne na rzecz centrali MSW" - mówił na konferencji prasowej Bagieński.
Tłumaczył, że wśród tych dokumentów, które zostały ujawnione są sprawy operacyjne, sprawy dotyczące zachodnich dyplomatów, osób kontaktujących się z nimi, a także osobowe źródła informacji oraz dokumenty dotyczące osób, które "znalazły się gdzieś w polu widzenia bezpieki".
W jego ocenie tym, co wydaje się szczególnie ciekawe i być może ma największą wagę, są materiały dotyczące tzw. nielegałów. "+Nielegał+ to jest człowiek, który jest oficerem bądź agentem służb, na ogół jednak oficerem, który w bardzo wielu przypadkach wciela się w postać innej osoby i przejmuje jej życiorys" - wyjaśnił Bagieński.
Jak przykład opisał historię Jerzego Kaczmarka, "głęboko zakonspirowanego szpiega", który wcielił się w postać człowieka, urodzonego w wyniku gwałtu sowieckiego żołnierza na Niemce z Pomorza. Człowiek ten znalazł się w sierocińcu, a następnie został adoptowany. W latach 70. ub. w. wywiad PRL-u wykorzystał jego życiorys, by wysłać do RFN swojego człowieka udającego ofiarę tej historii.
"Cała ta historia jest o tyle ciekawa, że człowiek ten pracował w RFN, w instytucji, która zajmowała się, to był urząd do spraw przesiedleńców, m.in. analizowaniem kwestii związanych z życiorysami, z legalizacją ludzi, którzy znaleźli się na Zachodzie i mieli żyć dalej. (...) Dokumenty, do których miał dostęp Jerzy Kaczmarek, (...) były na temat m.in. ludzi, którzy bardzo interesowali sowieckie służby" - podkreślił Bagieński.
Podkreślał, że dokumentacja ta jest cenna z punktu widzenia historyków. "Jest to pierwsza tego typu sytuacja, kiedy tak naprawdę jesteśmy w stanie historię tego +nielegała+ prześledzić" - zaznaczył.(PAP)
ksi/ masl/ mow/