Jestem misjonarzem werbistą, to moja normalna praca - mówi skromnie o. Edward Konkol, szef Stowarzyszenia Pomocy Rodzinie "Droga", laureat nagrody im. Jana Rodowicza "Anody". Bez niego problemy społeczne byłyby w mieście o wiele większe - mówi prezydent Białegostoku.
Nagrodą "Anody" honorowane są osoby wyróżniające się zaangażowaniem na rzecz innych, wyjątkową inicjatywą i energią życiową oraz postawą stanowiącą przykład dla młodego pokolenia. O. Konkol otrzymał to wyróżnienie na początku marca za "całokształt dokonań i postawę życiową". Werbista jest od lat związany z Białymstokiem, prowadzi tu wiele inicjatyw związanych z pomocą rodzinie.
Jak powiedział z rozmowie z PAP, nagroda była dla niego wielkim zaskoczeniem. "Od 30 lar robię swoją normalną robotę - to moja misja, misjonarza werbisty i moje życie" - dodał. Według niego nagroda należy się wszystkim, którzy tworzą i pomagają stowarzyszeniu. "Jedyną rzecz, jaką mogę moim podopiecznym ofiarować, to siebie samego, swój własny czas. Szczególni są tu wolontariusze, którzy działają i dzielą się swoim życiem. Ważne są też osoby, które wspierają to dzieło w inny sposób" - mówił o. Konkol.
Nagrodą "Anody" honorowane są osoby wyróżniające się zaangażowaniem na rzecz innych, wyjątkową inicjatywą i energią życiową oraz postawą stanowiącą przykład dla młodego pokolenia. O. Konkol otrzymał to wyróżnienie na początku marca za "całokształt dokonań i postawę życiową". Werbista jest od lat związany z Białymstokiem, prowadzi tu wiele inicjatyw związanych z pomocą rodzinie.
Stowarzyszenie "Droga" jest jedną z najbardziej znanych i aktywnych w Podlaskiem organizacji pozarządowych, zajmujących się dziećmi z rodzin ubogich i patologicznych. Prowadzi dom, w którym dzieci znajdują schronienie, mogą odrobić lekcje. Stowarzyszenie wspiera całe rodziny: organizuje letni wypoczynek, zbiórki żywności i odzieży, pomoc terapeutyczną. Zbiera też pieniądze na stypendia dla najzdolniejszych podopiecznych. Dwa razy w roku: przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocą organizuje paczki żywnościowe dla kilku tysięcy osób z regionu.
Rocznie z pomocy stowarzyszenia - jak informuje ono na swej stronie internetowej - korzysta ok. 10 tys. osób, a w pomoc zaangażowanych jest ok. 200 wolontariuszy. Konkol podkreśla, że gdyby nie wolontariusze, to stowarzyszenie nie zaszłoby tak daleko.
O. Konkol urodził się (1959 r.) i wychował w nadmorskiej Jastarni, a do Białegostoku przyjechał w połowie lat 80-tych ubiegłego wieku. Jego marzeniem była misja do Nowej Gwinei, ale - jak mówi w wywiadach - przełożeni ze zgromadzenia werbistów mieli na niego inny plan.
Rozpoczął od pracy z grupą wolontariuszy w trudnym środowisku, pomagał narkomanom i ich dzieciom. Wtedy pojawił się pomysł założenia organizacji, by móc pozyskiwać środki na tę pomoc. I tak, w 1991 roku została zarejestrowana "Droga", która od tego czasu intensywnie pomaga całym rodzinom. O. Konkol podkreśla, że ta pomoc jest potrzebna zarówno rodzicom, którzy mają różne problemy i "gubią się gdzieś po drodze", ale i ich dzieciom, bo - jak zauważył - "one też na tych zawieruchach tracą często miłość i bliskość".
Jak powiedział PAP o. Konkol, nagroda była dla niego wielkim zaskoczeniem. "Od 30 lar robię swoją normalną robotę - to moja misja, misjonarza werbisty i moje życie" - dodał. Według niego nagroda należy się wszystkim, którzy tworzą i pomagają stowarzyszeniu. "Jedyną rzecz, jaką mogę moim podopiecznym ofiarować, to siebie samego, swój własny czas. Szczególni są tu wolontariusze, którzy działają i dzielą się swoim życiem. Ważne są też osoby, które wspierają to dzieło w inny sposób" - mówił
Jak mówi, "sercem działalności stowarzyszenia" jest projekt "Odzyskać dziecko", który integruje rodziców z dziećmi. Realizowany jest od 17 lat i wsparł setki rodzin; w tym roku już ponad 30 dzieci wróciło z placówek i domów dziecka do rodzin biologicznych.
"To kawał pracy z rodzicami, ażeby odbudować ten dom rodzinny, w konsekwencji, aby dzieci powróciły do domów. Ale to też największa radość, kiedy te wszystkie dzieciaki są wtulone w ramiona swoich rodziców, to jest coś najpiękniejszego" - wyjaśnia werbista. "My mamy narzędzia, mamy czas, ale to oni robią całą pracę - przebudowują swoje życie, remontują mieszkanie, uczą się gotować i zajmować dzićmi. My ich w tym wspieramy" - dodał.
W ramach stowarzyszenia działa kilka ośrodków pomocy dla ludzi, którzy "sami nie potrafią znaleźć swojej drogi". Jest m.in. dom pomocy rodzinom w kryzysowych sytuacjach, ośrodek dla młodzieży uzależnionej od narkotyków, klub, w którym działają grupy wsparcia czy punkt przedszkolny. Ale co roku - jak mówi o. Konkol - pojawiają się nowe wyzwania i nowe potrzeby, którym "Droga" stara się sprostać.
Pytany, czego mu życzyć, odpowiada, że sił. "Sił, żebyśmy mogli działać i żeby wokół stowarzyszenia było jak najwięcej przyjaciół i dobrych ludzi, którzy nam pomogą tworzyć to dzieło" - powiedział.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, który od lat współpracuje z Konkolem mówi PAP o o. Konkolu, że jest on "chodzącym dobrem i ogromną energią. ""Dla mnie ojciec Konkol to taki dar Boży, który przywiało znad morza. Jest nam bardzo potrzebny" - powiedział. W jego ocenie, to co charakteryzuje ojca Konkola, to charyzma. "Do niego lgną ludzie, którzy nie mieli, czy odeszli od wiary, czy też nie byli blisko spraw duchowych. On potrafi wszystkich ludzi przytulić, ale służy przede wszystkim biednym i potrzebującym. Robi to w sposób bezinteresowny" - mówił Truskolaski.
Jak dodał, gdyby nie ojciec Konkol i jego działania, problemy społeczne byłyby w mieście o wiele większe, a do tego musiałaby się nim zajmować gmina. Jako przykład podał prowadzony przez stowarzyszenie "Droga" dom dziecka, który musiałby prowadzić samorząd. "Ojciec Konkol ma wiele różnych ciekawych pomysłów, żeby dzieci wracały do swoich rodziców. To jest niezwykle ważne" - dodał Truskolaski.
Uważa, że to "praca u podstaw". "Praca urzędnicza skupia się na udzieleniu pomocy materialnej, czy to w postaci darów żywnościowych, czy w postaci pieniędzy. Natomiast ojciec Konkol monitoruje programy rodzinne w taki sposób, aby włączyć rodziców w niewielkie prace, później nieco większe, później, żeby ta miłość rodzicielska wracała. Dziecko zawsze kocha rodziców, ono zawsze tęskni, nawet jak to była melina - tata, mama i dom nie mają substytutu i Konkol o tym wie. Dlatego ta nagroda dla niego jest czymś naturalnym" - podsumował. (PAP)
swi/ rof/ bos/