Tematem przewodnim najnowszego numeru „Mówią wieki” jest przeprowadzona siedemdziesiąt lat temu akcja „Wisła”. Ponadto autorzy przedstawiają historie królowej Ludwiki Marii Gonzagi, walki rzymskich polityków z upadkiem obyczajów oraz ponurych realiów wczesnego średniowiecza.
„Nie ulega wątpliwości, że potrzebą chwili jest pojednanie polsko-ukraińskie” – stwierdza w artykule wstępnym redaktor naczelny „Mówią wieki” Michał Kopczyński. Zdaniem prof. Kopczyńskiego kluczem do pomyślnego rozwiązania tej sprawy nie może być jednak „licytacja krzywd, niekiedy tylko przerywana gestami dobrej woli z obu stron”. „Wypada mieć nadzieję, że w końcu ustąpi ona miejsce pojednaniu opartemu nie na amnezji historycznej, lecz na prawdzie i przebaczeniu” – pisze historyk.
28 kwietnia 1947 r. Grupa Operacyjna „Wisła” rozpoczęła wysiedlanie ludności ukraińskiej z południowo-wschodniej Polski. Operacją dowodził gen. Stefan Mossor. W ciągu trzech miesięcy na Ziemie Zachodnie i Północne przymusowo przesiedlono ponad 140 tys. Ukraińców. Przygotowania akcji „Wisła” trwały od jesieni 1946 r. Jednym z propagandowych pretekstów do jej przeprowadzenia była śmierć gen. Karola Świerczewskiego w zamachu zorganizowanym 28 marca 1947 r. W artykule poświęconym planowaniu i przeprowadzeniu akcji „Wisła” historyk Piotr Szlanta podkreśla, że jednym z jej najmroczniejszych epizodów było uwięzienie przedstawicieli mniejszości ukraińskiej w obozie w Jaworznie. „Wysiedleńców podejrzanych o sprzyjanie ukraińskiemu podziemiu kierowano do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie (podczas niemieckiej okupacji był to podobóz Auschwitz). Z reguły trafiali tam przedstawiciele inteligencji oraz duchowni greckokatoliccy i prawosławni, a także ci, którym udało się zbiec z transportów i powrócić w rodzinne strony albo uniknąć wysiedlenia” – pisze autor. Wedle przytaczanych przez Piotra Szlantę szacunków, do 1949 r. w obozie zmarło 160 osób.
28 kwietnia 1947 r. Grupa Operacyjna „Wisła” rozpoczęła wysiedlanie ludności ukraińskiej z południowo-wschodniej Polski. Operacją dowodził gen. Stefan Mossor. W ciągu trzech miesięcy na Ziemie Zachodnie i Północne przymusowo przesiedlono ponad 140 tys. Ukraińców. Przygotowania akcji „Wisła” trwały od jesieni 1946 r. Jednym z propagandowych pretekstów do jej przeprowadzenia była śmierć gen. Karola Świerczewskiego w zamachu zorganizowanym 28 marca 1947 r.
Jedną z przyczyn przeprowadzenia przez władze Polski „Ludowej” akcji „Wisła” było zwalczanie zbrojnego podziemia ukraińskiego. Jak zauważa Igor Hałagida z IPN, to właśnie akcje wysiedleńcze wpływały na rozwój nacjonalistycznego podziemia. Partyzantka ukraińska „zyskała największe poparcie miejscowej ludności – ta uznała ją bowiem za jedyną siłę, która mogła się przeciwstawić akcji przesiedleńczej”.
Dramat akcji „Wisła” w sposób szczególny był udziałem Łemków. Represje wobec tej grupy etnicznej w okresie PRL przypomina Błażej Brzostek z Instytutu Historycznego UW. „Celem akcji Wisła było rozbicie społeczności uznawanej za ukraińską, zatem rodziny przesiedleńców osadzano z dala od siebie. Prawosławni zamieszkali wśród katolików lub ewangelików, nie mając współwyznawców ani miejsc kultu. Byli izolowani obyczajowo” – stwierdza autor, opisując pierwsze lata Łemków na ziemiach odzyskanych, między innymi wśród również dyskryminowanych Mazurów i Warmiaków.
Jak przypomina w swoim artykule Grzegorz Hryciuk z Uniwersytetu Wrocławskiego, sprawa stosunków polsko-ukraińskich była rozważana wśród polskich polityków również na uchodźstwie podczas II wojny światowej. Prace analityczne nad miejscem mniejszości ukraińskiej w mającej się odrodzić II RP podejmowano już jesienią 1939 r. Powracano wówczas do idei stworzenia federacji Polski i Ukrainy, które wywoływały ogromne kontrowersje wśród środowisk sprzeciwiających się jakimkolwiek ustępstwom terytorialnym na rzecz Ukraińców. Ci jednak odrzucali w większości jakiekolwiek dyskusje na temat Galicji Wschodniej, która w ich opinii miała być częścią niepodległej Ukrainy. Zdaniem autora „wszelkie dyskusje o sprawach polsko-ukraińskich obarczone były poważnym grzechem swoistego myślenia życzeniowego. Na przykład bardzo oględnie – jeśli w ogóle – brano pod uwagę stanowisko radzieckie”.
Kolejny artykuł numeru poświęcony jest żonie dwóch polskich królów - Władysława IV i Jana Kazimierza, Ludwice Marii Gonzadze. „Gdy w czerwcu 1646 r. Władysław IV po raz pierwszy ujrzał w warszawskiej kolegiacie swoją nową żonę, francuską księżniczkę Ludwikę Marię Gonzagę, nie krył rozczarowania” – pisze Anna Kalinowska z Zamku Królewskiego w Warszawie, opisując pierwsze spotkanie polskiego króla i jednej z najbardziej kontrowersyjnych małżonek polskiego władcy. Jak zauważa autorka, negatywne oceny jej roli w polskim życiu politycznym są jednak w dużej mierze nieuzasadnione. „Ludwika Maria nie szczędziła sił i pieniędzy, by ratować i reformować Rzeczpospolitą. Fundacje kościelne, działalność polityczna i finansowanie wojska w czasach potopu pochłonęły niemal cały jej – naprawdę niemały – majątek przywieziony z Francji” – przypomina historyk. W kręgu dziejów polskiej monarchii pozostaje artykuł Dariusza Milewskiego poświęcony skutkom fatalnej dla Rzeczypospolitej „sojuszniczej okupacji” przez wojska saskie Augusta II Mocnego.
Anna Kalinowska z Zamku Królewskiego w Warszawie: „Ludwika Maria nie szczędziła sił i pieniędzy, by ratować i reformować Rzeczpospolitą. Fundacje kościelne, działalność polityczna i finansowanie wojska w czasach potopu pochłonęły niemal cały jej – naprawdę niemały – majątek przywieziony z Francji”.
Miłośników rzymskiej starożytności zainteresować może artykuł filologa klasycznego Stanisława Stabryły poświęcony obyczajowi Bachanaliów i jego zwalczaniu przez rzymskich polityków w II w. przed Chr. „Bachanalia były misteriami ku czci Bachusa. Z czasem zmieniły się w dzikie orgie, podczas których zdarzały się gwałty, a nawet morderstwa” – przypomina autor, kreśląc historię tego zmitologizowanego i do dziś poruszającego wyobraźnię zakazanego zwyczaju.
Inny mroczny epizod dawnych dziejów krajów śródziemnomorskich przypomina Michał Janik. W artykule „Nieudany ślub królowej Rigunty” opisuje dzieje mariażu dynastycznego córki króla Franków i wizygockiego następcy tronu pod koniec VI w. „Krzyki, płacze, rozpacz, rozdzielane rodziny, spisywanie testamentów, a nawet samobójstwa – w tak mało radosnym nastroju rozpoczęły się przygotowania do zaślubin królowej Rigunty. Była córka króla Chilperyka z dynastii Merowingów i Fredegundy, słynnej z okrucieństwa i bezwzględności dawnej służącej, która zrobiła zawrotną karierę na dworze” – streszcza niemal „filmową” historię Michał Janik.
Niedawna premiera najnowszego filmu Martina Scorsese „Milczenie” ożywiła pamięć o dziejach chrześcijaństwie i prześladowaniach jego wyznawców w krajach Dalekiego Wschodu. Postać misjonarza Chin, włoskiego jezuity Matteo Ricciego, przypomina Łukasz Czarnecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W jego opinii Ricci jest jedną z „najciekawszych postaci w dziejach kościoła”. „Zaplanował sobie bowiem, że najpierw zaznajomi Chińczyków z europejską nauką i tak zdobędzie ich zaufanie, a dopiero potem przystąpi do nawracania” – opisuje Czarnecki. Metody włoskiego jezuity przyniosły największe efekty dopiero po jego śmierci, gdy jego zakon rozwinął wielką misję ewangelizacyjną zgodną z wytycznymi ojca Matteo: „50 lat później chińska wspólnota liczyła już ćwierć miliona głów”. Spory wewnątrz Kościoła doprowadziły jednak do wydania przez Stolicę Apostolską zakazu działania jezuitów i późniejszych prześladowań chińskich chrześcijan w czasach dynastii mandżurskiej. Wątek naukowych fascynacji Ricciego opisuje również Michał Kopczyński. Jezuicki zakonnik opisywał w swoich dziełach stosunek Chińczyków do europejskiego wynalazku zegara mechanicznego. Jego odrzucenie było zdaniem misjonarza dowodem zamknięcia tego ludu na wpływy zewnętrzne. „Dzieje zegara uczą, że nic nie trwa wiecznie. […] Dziś na rynku dominują Chińczycy, którzy wytwarzają 95 proc. wszystkich czasomierzy” – podsumowuje prof. Kopczyński.
Miłośników dziejów wojskowości zainteresują teksty Piotra Szlanty i Piotra Korczyńskiego. Kojarzone w Polsce głównie z pancernikiem, który rozpoczął działania wojenne w 1939 r., księstwa Szlezwik i Holsztyn odgrywały w połowie XIX w. rolę kluczową dla stosunków międzynarodowych w Europie. Historia dwóch stoczonych o nie wojen jest postrzegana w Polsce jako element procesu jednoczenie Niemiec. Jak przypomina Piotr Szlanta, dla Danii jednak wciąż jest jednym z niezwykle ważnych elementów tożsamości narodowej. Artykuł Piotra Korczyńskiego poświęcony dziejom dwóch pierwszych dowódców partyzanckich II wojny światowej – Henryka Dobrzańskiego „Hubala” i niemal zapomnianego ppłk. Jerzego Dąmbrowskiego „Łupaszki” prowadzącego walkę partyzancką z okupantem sowieckim. Jego losy wciąż pozostają nieznane, a znacznie sławniejszy jest jego podkomendny Zygmunt Szendzielarz, który na cześć swojego dowódcy przyjął pseudonim „Łupaszka”. Gdy ten drugi walczył z powracającą sowiecką okupacją „niektórzy sowieccy żołnierze twierdzili ponoć, że dawny Łupaszka zmartwychwstał”.
Kwietniowe „Mówią wieki” to kolejny numer magazynu zawierający redagowany we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim dodatek „Polskie osiągnięcia naukowo-techniczne”. Tym razem redakcja „Mówią wieki” przypomina postać Stanisława Staszica oraz jego konfliktu z księciem Franciszkiem Ksawerym Druckim-Lubeckim. Historię jednej z najważniejszych inwestycji czasów Staszica i Druckiego-Lubeckiego – Kanału Augustowskiego – przypomina historyk gospodarki Bolesław Orłowski.
Michał Szukała (PAP)