W Muzeum Wojska, Wojskowości i Ziemi Orzyskiej otwarto w piątek wystawę eksponatów przekazanych tej placówce przez darczyńców. Największym ofiarowanym obiektem jest czołg T-34, najmniejszym - mundurowy guzik amerykańskiej armii z 1902 roku.
Jak powiedziała PAP dyrektor Beata Szymankiewicz, wystawa podsumowuje pierwsze półtora roku działalności muzeum w Orzyszu i jest formą podziękowania wszystkim osobom, które przekazały swoje rodzinne pamiątki, znaleziska i inne przedmioty cenne dla lokalnej historii.
W zbiorach muzeum jest obecnie ponad 300 eksponatów, podarowanych przez osoby prywatne i wojsko. Niektóre obiekty były już prezentowane na wystawie stałej. Te, które dotychczas przechowywano w magazynach, można oglądać od piątku na ekspozycji "Orzyskie historie".
Pokazano na niej m.in. dokumenty przekazane przez rodzinę pierwszego powojennego burmistrza Zygmunta Dowalewskiego, związane z początkami funkcjonowania miasta pod polską administracją. Na wystawie zaprezentowano też karty z dziennika lekcyjnego z lat 1890-1903, znalezione podczas remontu budynku dawnej szkoły w Klusach.
Jeden z mieszkańców Orzysza wykopał w ogródku i podarował muzeum miedziany guzik z umundurowania wojsk USA z 1902 r. To zagadkowe znalezisko, jak przyznają muzealnicy, bo pierwsi amerykańscy żołnierze stacjonują w tym mieście zaledwie od tygodnia w ramach wielonarodowej batalionowej grupy bojowej NATO. Być może guzik trafił na Mazury z odzieżą w darach UNRRA, przesyłanych do Polski w latach 1945-47.
Znaczna część darowizn od osób prywatnych to przedmioty codziennego użytku oraz elementy umundurowania i wyposażenia wojskowego, głównie z czasów PRL, bo Orzysz był wówczas miasteczkiem garnizonowym. Wśród militariów jest też wydobyta z jeziora Tyrkło skrzynia do transportu granatników, wojskowe odznaki i chusty, radiostacje i telefony polowe oraz plecakowa kuchnia polowa.
Na placu przy siedzibie muzeum można oglądać czołg T-34 i armatę ppanc. 76 mm wz.42. Sprzęt przekazany przez wojsko ma być zaczątkiem kolekcji przyszłego Parku Militarnego.
Utworzenie muzeum było jednym z pomysłów na budowanie wizerunku Orzysza jako "wojskowej stolicy Polski". Miasto kojarzyło się wielu osobom z wojskiem, głównie z powodu cieszącej się złą sławą w czasach PRL jednostki karnej. W latach 1971-1991 trafiali tam żołnierze, którzy popełnili wykroczenia. Jednostka była postrachem poborowych, bo poza ostrą dyscypliną czekały ich tam ciągłe musztry i ćwiczenia, forsowne marsze, a nawet obowiązkowa praca w betoniarni.
Związki Orzysza z wojskiem sięgają 1753 r., gdy założono tam pruski garnizon, a pod koniec XIX w. rozbudowano pobliski poligon, który zajmuje 16 tys. ha i funkcjonuje do dzisiaj. Z powodu obecności wielu obiektów wojskowych i związanych z tym ograniczeń, miasto - mimo atrakcyjnego położenia - nie rozwinęło się turystycznie w takim stopniu jak Mikołajki czy Ruciane-Nida.
(PAP)
mbo/ agz/