Jeżeli rzeczywiście ukraiński IPN wstrzymał legalizację polskich pomników na Ukrainie, to musi być wyraźna reakcja polskiej dyplomacji, władz państwowych, także polskiego IPN - powiedział w piątek marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej oświadczył w czwartek, że w związku z brakiem reakcji władz Polski na niszczenie znajdujących się na jej terytorium ukraińskich miejsc pamięci narodowej, wstrzymuje legalizację polskich upamiętnień na Ukrainie. IPN zapowiedział, że zainicjuje wstrzymanie wydawania pozwoleń na prace poszukiwawcze pochówków i porządkowanie polskich miejsc pamięci na Ukrainie. Reakcja ukraińskiego IPN ma związek z demontażem na cmentarzu komunalnym w Hruszowicach k. Przemyśla nielegalnie wzniesionego w 1994 r. pomnika UPA. Rozbiórki dokonali m.in. działacze Ruchu Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej oraz mieszkańcy. Polskie ministerstwo kultury podkreśla, że demontaż pomnika jest zgodny z prawem i zwraca uwagę, że to pomnik UPA wzniesiono z naruszeniem obowiązującego w Polsce prawa.
"Na pewno instytucje państwowe polskie odpowiedzialne za te kwestie, powinny zareagować bardzo wyraźnie i wyjaśnić przede wszystkim wiarygodność tego typu informacji, a jeśli rzeczywiście odpowiednik polskiego IPN - ukraiński - rozpoczął takie działania, to tutaj musi być reakcja polskiej dyplomacji i władz państwowych, także polskiego IPN-u, tak to postrzegam" - oświadczył na antenie Radia Wnet Kuchciński.
"Jest pewna zaszłość, która wskazuje na to, że władze państwowe, mówię z perspektywy polskiej, powinny czuwać" - ocenił marszałek Sejmu.
"Tego typu pomników nielegalnych nie można stawiać, samorządy lokalne muszą mieć na względzie to, żeby nie przymykać oczu, jeżeli są jakieś nielegalne pomniki, szczególnie w miejscach drażliwych stawiane, bo to w konsekwencji prowadzi do takich sytuacji, jakie w tej chwili mamy" - podkreślił Kuchciński.
W jego ocenie współpraca międzypaństwowa "musi być oparta na prawdzie i wyjaśnieniu historycznych, nawet najtrudniejszych sytuacji". "Ludobójstwo, które popełniły formacje UPA na obywatelach polskich różnych narodowości (...) musi być wyjaśnione i ocenione tak, jak to w cywilizowanym świecie się robi. Nie możemy tego zapominać i przechodzić nad tym do porządku dziennego" - zaznaczył marszałek Sejmu.
Zdaniem Kuchcińskiego sprawę należy wyjaśnić, jednak "nie może ona przesłaniać nam wszystkich innych form, obszarów współdziałania i sytuacji związanej z bezpieczeństwem Europy, Polski, Ukrainy i innych państw w tej części w obliczu tej agresji, którą w tej chwili mamy ze strony wschodniego sąsiada".
Ukraiński IPN demontaż pomnika UPA powiązał z przypadającą w piątek 70. rocznicą rozpoczęcia akcji "Wisła", która polegała na wysiedleniu ludności ukraińskiej z Polski południowo-wschodniej na Ziemie Zachodnie i Północne. "70 lat temu polski reżim komunistyczny dokonał straszliwej zbrodni (...). Z własnych domów wysiedlonych zostało blisko 150 tysięcy Ukraińców, których wywieziono daleko od rodzinnych stron, by ulegli asymilacji i zniknęli jako wspólnota narodowa" – czytamy w oświadczeniu.
Instytut oświadczył, że od 2014 roku w Polsce zdewastowano 15 ukraińskich upamiętnień i zarzucił polskim organom porządkowym, że nie wyjaśniły żadnego z tych przypadków. Dodał, że w Polsce nie odnawia się zniszczonych ukraińskich pomników, podczas gdy na Ukrainie – jak podkreślił - zdewastowane w ostatnim okresie cztery polskie pomniki zostały odnowione przez władze, a w związku z incydentami wszczęto sprawy karne.
Ukraiński IPN oświadczył, że gotów jest do wznowienia współpracy z polskimi partnerami pod warunkiem przeprowadzenia przejrzystego śledztwa w sprawie niszczenia ukraińskich upamiętnień w Polsce, ukarania sprawców, odnowienia tych obiektów ze środków strony polskiej oraz ich legalizacji. (PAP)
ksi/ agz/