Zdjęcia i biogramy zamordowanych duchownych znalazły się na wystawie "Niedokończone msze wołyńskie”, którą otwarto we wtorek w Sejmie. "Pamięć o tamtych wydarzeniach przechowujemy, jako przestrogę i zobowiązanie wobec przyszłości" - napisał w liście marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
Na ekspozycję "Niedokończone msze wołyńskie" składają się archiwalne fotografie i biogramy 25 duchownych diecezji łuckiej- księży, zakonników i zakonnic - zamordowanych przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię na Wołyniu w czasie II wojny światowej. Jak podkreślali organizatorzy wystawy, okrutne mordowanie duchownych, niejednokrotnie w czasie trwania mszy świętych, oraz niszczenie świątyń miało być ciosem dla ludności polskiej, zamieszkującej Wołyń. W ramach ekspozycji przedstawiono m.in. informacje o zakonniku Ludwiku Wrodarczyku, którego proces beatyfikacyjny właśnie trwa.
"Ten swoisty hołd pamięci, złożony duchownym, którzy zginęli na Kresach, dając świadectwo trwania i służby Kościołowi, przywołuje wyjątkowo bolesne i tragiczne wydarzenia, jakie rozegrały się na Wołyniu w czasie II wojny światowej. Pełni bólu i żalu wspominamy dzisiaj tę straszliwą zbrodnię, ogarniając jednocześnie żyjącą pamięcią wszystkich, którzy wtedy zginęli. Ich bohaterstwo i męczeństwo to element naszej tożsamości, duchowieństwa i dziedzictwa" - napisał marszałek Sejmu Marek Kuchciński w liście, odczytanym podczas wtorkowej uroczystości otwarcia wystawy.
Jak podkreślił prof. Włodzimierz Osadczy z Centrum UCRAINICUM KUL, pomysł na wystawę, powstałą w 2010 r., pojawił się "świeżo po decyzji władz Ukrainy o wyniesienie na piedestał Stepana Bandery, co było wielkim ciosem i szokiem (...) Obserwuję ustawiczne +zamrażanie+ ustawy penalizującej banderyzm i brak zgody na to, żeby ta sprawa została w końcu zamknięta na terytorium RP. Niech ta wystawa będzie słowem, które przemówi do sumień i zmieni tę sytuację, przynajmniej w państwie polskim" - mówił Osadczy.
Zdaniem posłanki Barbary Dziuk (PiS), współorganizatorki wystawy w Sejmie, ekspozycja ma szansę "nie tylko przywrócić pamięć o zabitych na Wołyniu duchownych, ale też zwrócić uwagę na szansę na pojednanie między narodami - Polakami i Ukraińcami - oraz wskazać, jak ważny jest wzajemny szacunek, który buduje pomyślność i bezpieczeństwo sąsiadujących ze sobą narodów".
Na otwarciu wystawy obecna też była pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego Anna Maria Anders, która podkreśliła, że "historia Wołynia - bardzo smutna i wszystkim znana - ma w sobie jeszcze wiele szczegółów, których nie znamy, więc taka wystawa może nas czegoś nauczyć".
W latach 1939-1944 polska ludność zamieszkująca Kresy padła ofiarą prześladowań ze strony ukraińskich nacjonalistów. Za ich punkt kulminacyjny uznaje się 11 lipca 1943 r., kiedy to rozpoczęła się masowa akcja przeciwko ludności polskiej przeprowadzona przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na Wołyniu, określana mianem rzezi wołyńskiej. Szacuje się, że wówczas zginęło 30 do 60 tys. Polaków. Podczas tzw. krwawej niedzieli Ukraińcy napadli na wiernych i duchownych zgromadzonych w kościołach m.in. w Porycku i Kisielinie.
Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12, a nawet 20 tys. ofiar, przy czym część ofiar zginęła z rąk UPA za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi.
22 lipca 2016 r. Sejm RP przyjął uchwałę w sprawie oddania hołdu ofiarom ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1943-1945.
Organizatorami wystawy "Niedokończone msze wołyńskie" są Katolickie Stowarzyszenie "Civitas Christiana", Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Lublinie oraz Centrum UCRAINICUM KUL. (PAP)
nak/ aszw/