Park Narodowy Kokoszili w Cinghaju (Qinghai) w zachodniej prowincji Chin wpisany został na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Decyzja ta zapadła w piątek podczas sesji UNESCO w Krakowie, mimo kontrowersji oraz wcześniejszych protestów obrońców praw człowieka i Tybetu.
"Chińskie władze w ostatnim czasie podjęły bardziej skuteczne środki ochrony w Hoh Xil, w tym ochronę tybetańskich antylop i innych zwierząt. Wszystkie działania związane z ochroną były prowadzone we współpracy z lokalnymi właścicielami i w konsultacji z międzynarodowymi organizacjami eksperckimi. Chcę zapewnić, że chiński rząd nigdy nie podjął i nigdy nie podejmie żadnej przymusowej relokacji na nominownym do wpisu terenie Hoh Xil"- zapewnił podczas sesji w Krakowie przedstawiciel Chin.
Kokoszili (mong. Hoh Xil, chin. Kekejili, tybet. Achen Gangyap) leży na ogromnej Wyżynie Tybetańskiej na wysokości średnio 4,6 tys. metrów w tybetańskiej prefekturze autonomicznej Yushu u stóp gór Kunlun na północnym krańcu Cinghaju. Zajmuje ponad 80 tys. km kw.
Status rezerwatu przyrody uzyskał w 1995 roku; jest największym rezerwatem w Chinach i, jak podaje UNESCO, jednym z najlepiej zachowanych na świecie naturalnych terenów nieprzekształconych przez człowieka. Według strony chińskiej jest to teren niezamieszkany, na którym bytuje ponad 230 gatunków dzikich zwierząt, m.in. dzikie jaki i osły oraz tybetańskie antylopy.
Na terenach Kokoszili znajdują się m.in. źródliska Jangcy, wiele jezior, a latem wiele podmokłych łąk i grzęzawisk, zamarzających zimą.
Kokoszili przecina wyłączony z niego specjalny, szeroki na kilka kilometrów korytarz, obejmujący tory kolei Golmund-Lhasa ułożone m.in. na wysokich stromych nasypach, autostradę, rurociąg.
Obszar ten to m.in. tereny, przez które migrują antylopy cziru, których populacja ulega gwałtownemu zmniejszeniu z uwagi na kłusowników pozyskujących z ich sierści najdroższą na świecie wełnę na szahtusze - cienkie, wytrzymałe i ciepłe szale, którymi handel został zabroniony.
Według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uznanie Kokoszili przez UNESCO oznacza usunięcie z tych terenów tybetańskich koczowników, którzy zostaną osadzeni w „nowych socjalistycznych wioskach”. Zgłoszony na listę park znajduje się według HFPC pomiędzy trzema już istniejącymi rezerwatami, w których Tybetańczycy nie mogą uprawiać ziemi ani wypasać zwierząt.
Zaaprobowanie wniosku - przestrzega HFPC - "usankcjonuje +inżynierię społeczną+, odbierając tybetańskim koczownikom – całkowicie wykluczonym z procesu +konsultacji+ – prawo do korzystania z ich ziemi, wypasania na niej zwierząt, a nawet zbierania ziół leczniczych". HFPC przypomina również, że "na terenach, z których mają być usunięci nomadzi, znajduje się również wiele buddyjskich sanktuariów, przemilczanych w chińskim wniosku".
Przesłanie Międzynarodowej Kampanii na rzecz Tybetu na sesję Komitetu Światowego Dziedzictwa głosiło, że "wpisanie Kokoszili powinno zostać odroczone w oczekiwaniu na szczegółową ocenę z udziałem zainteresowanych stron i ekspertów, zgodną z wytycznymi UNESCO. Tradycja nomadyjska jednej z najbogatszych kultur duchowych na świecie musi być szanowana i rzeczywiście uhonorowana. Tybetańczycy zachowali naturalne i kulturowe dziedzictwo swej ojczyzny w stopniu umożliwiającym uznanie go za dziedzictwo światowe. Zaangażowanie Tybetańczyków (...) ma zasadnicze znaczenie dla utrzymania dzikiej przyrody, długoterminowego zdrowia ekosystemów i zasobów wodnych, od których zależą Chiny i Azja".
"Choć w pełni popieramy ochronę bioróżnorodności we wniosku UNESCO, nie ma żadnego usprawiedliwienia dla usuwania koczowników lub blokowanie drogi pasterzom na tym terenie, ani dla wykorzystywania szyldu UNESCO w celu zwiększenia ruchu turystycznego i rozbudowy służącej temu infrastruktury. Chińska nominacja do UNESCO zaprzecza obecności tam Tybetańczyków i długiej historii zrównoważonej pieczy, jaką sprawowali nad tymi ziemiami Tybetańczycy" - powiedział szef Kampanii Matteo Mecacci.
W niedzielę, w dniu rozpoczęcia 41. sesji Komitetu Światowego Dziedzictwa w Krakowie, kilka osób ze społeczności tybetańskiej w Polsce protestowało pod Wzgórzem Wawelskim, domagając się ochrony praw nomadów tybetańskich. "To nie jest region bezludny. Chcemy, aby wszelkie decyzje zapadały z poszanowaniem praw nomadów z regionu Hoh Xil i w porozumieniu z nimi" – powiedział PAP przedstawiciel protestujących Thupten Chashap.
Monika Klimowska (PAP)
klm/ wos/ aszw/ itm/