Wędzona sieja i sielawa, pstrągi, leszcze, przetwory rybne i zupa rybna dla każdego - takie przysmaki serwowane są podczas tradycyjnego Święta Siei w sobotę w Wigrach k. Suwałk.
Święto Siei od kilkunastu lat odbywa się w parku nad jeziorem Wigry przy klasztorze kamedułów. Przy murach klasztornych stanęły w sobotę stragany z regionalnym jedzeniem: przetworami rybnymi, rybami wędzonymi, a także wędlinami, serami, nalewkami, miodem i pieczywem. Można było też kupić pamiątki regionalne.
"Świętujemy to, co jest najcenniejszym bogactwem naszych jezior, czyli ryby, a w szczególności sieja, która wyróżnia nasze suwalskie jeziora od pozostałych w kraju. To impreza o tradycyjnym charakterze, dla mieszkańców, ale także dla turystów" - powiedział PAP prezes Lokalnej Grupy Rybackiej (LGR) Pojezierze Suwalsko-Augustowskie Cezary Cieślukowski. Dodał, że na Suwalszczyźnie jest wiele jezior, dlatego je się tam dużo ryb, a sieja i sielawa to ryby szczególnie smaczne.
W tym roku główną atrakcją Święta Siei była zupa rybna ugotowana z ryb słodkowodnych. Każdy mógł dostać miseczkę potrawy do zjedzenia. "To zupa z różnych ryb. Są w niej okonie, leszcz, pstrąg czy lin, wszystkie z jeziora Wigry. Zupę wykonał jeden z lokalnych restauratorów" - powiedziała PAP Małgorzata Dudzińska, organizatorka imprezy.
Sieja to dość rzadka i droga ryba. Mówi się, że najlepsza pochodzi właśnie z jeziora Wigry. Sieja jest bohaterką legendy wigierskiej, która głosi, że "przywędrowała" nad Wigry dzięki bratu Barnabie, zakonnemu kucharzowi, który chciał przygotować wyjątkowe danie dla współbraci.
Według legendy Barnaba poprosił o pomoc diabła. Czart zobowiązał się dostarczyć mu przed świtem smaczną rybę, w zamian żądając duszy Barnaby, na co zakonnik zgodził się. Chcąc przechytrzyć diabła, Barnaba uderzył w dzwony na długo przed wschodem słońca. Słysząc ich bicie, diabeł wystraszył się i zawył, wypuścił rybę i uciekł, a Barnaba przechwycił sieję, a zarazem uratował swoją duszę.
Jacek Buraczewski (PAP)
bur/ js/