2011-05-19 (PAP) - Trudność w rozliczeniu zbrodni PRL bierze się m.in. stąd, że polityczna rzeczywistość Polski Ludowej różniła się od tej zapisanej w konstytucji - powiedział historyk prof. Jan Żaryn podczas debaty "1989 - rok wolności czy nierozliczonych zbrodni”.
Spotkanie na Uniwersytecie Warszawskim zorganizowało w czwartek Niezależne Zrzeszenie Studentów, imprezę objęło patronatem Muzeum Historii Polski.
Prof. Żaryn z Uniwersytetu kard. Stefana Wyszyńskiego ocenił, że historycy badający dzieje PRL i mówiący o odpowiedzialności konkretnych osób sprawujących władzę są w lepszej sytuacji niż sędziowie. „Oni musza się trzymać procedur prawnych, odnosić się do konkretnych dokumentów i na tej podstawie ferować wyroki” – podkreślił Żaryn.
Zdaniem historyka trudność w rozliczeniu zbrodni PRL bierze się m.in. stąd, że polityczna rzeczywistość Polski Ludowej różniła się od tej zapisanej w konstytucji. „Ówczesne MSW nie było zwykłym resortem, którego działania regulowało prawo. To była organizacja przestępcza mająca wpływ na wymiar sprawiedliwości, prokuratury i sądy, a nawet instytuty kryminalistyczne badające dowody w śledztwach” – uważa Żaryn.
W jego opinii działania MSW polegające na mataczeniu i zacieraniu śladów także dziś utrudniają osądzenie sprawców zbrodni dokonanych na osobach uznanych niegdyś za wrogów systemu.
Z sądami prof. Żaryna nie zgadzał się dr Marcin Zaremba, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Zaznaczając, że nie chodzi mu o obronę peerelowskiego MSW, podkreślił, iż nie można o nim mówić jak o mafii.
Maciej Latos, wiceprzewodniczący NZS na UW, jeden z organizatorów dyskusji, powiedział PAP, że mimo iż sam nie pamięta PRL, to jednak uważa rozliczenie zbrodni komunistycznych za konieczne. „Byłby to sygnał dla społeczeństwa, że naprawdę skończyła się PRL, a zaczęła wolna demokratyczna Rzeczpospolita”. (PAP)
wka/ abe/ gma/