Dekomunizacja musi obejmować nie tylko przestrzeń publiczną, ale także świadomość społeczną - powiedział PAP filozof dr Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
"Dekomunizacja przestrzeni publicznej w Polsce trwa już bardzo długo, ale w tej chwili, mam nadzieję, że wkroczyła na ostatnią prostą - po wejściu w życie ustawy sejmowej, która nakłada obowiązek dokonania tej dekomunizacji na wojewodów, jeżeli nie zrobią tego samorządy" - powiedział PAP dr Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
W kwietniu 2016 r. Sejm RP przyjął ustawę, która nakazuje, by osoby, wydarzenia czy daty związane z komunizmem lub z innym ustrojem totalitarnym nie były upamiętniane przez m.in. nazwy ulic.
Na zmianę nazw propagujących ustroje totalitarne samorządy miały 12 miesięcy od wejścia w życie przepisów, tj. do września tego roku. W przypadku niewykonania tego obowiązku sprawą zmian nazw zajmują się wojewodowie, którzy wydadzą zarządzenia zastępcze, nadając nowe - zgodne z duchem ustawy - nazwy. Ma to się stać w terminie trzech miesięcy od dnia 2 września br., czyli do początku grudnia br.
Jerzy Bukowski uważa, że kwestia zmiany nazw w celu wyeliminowania tych związanych z ustrojem komunistycznym, jest w istocie kwestią zrozumienia warunków życia w niepodległym kraju. "Marszałek Józef Piłsudski powiedział kiedyś: +Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi+. My już dziś krwi nie musimy przelewać, ale żal nam niekiedy tych dwóch groszy na zmianę tabliczek z nazwami ulic" - stwierdził Bukowski.
"Jeśli chodzi o pomniki - absolutnie powinny być demontowane" - dodał. Zaznaczył jednak, że nie oznacza to jego zdaniem konieczności burzenia owych pomników. "One mogą być bądź przenoszone do muzeów, do skansenów komunizmu czy też oddawane Rosjanom, jeśli oni sobie tego zażyczą" - zaproponował.
"Natomiast groby, jeżeli jeszcze się gdziekolwiek znajdują poza cmentarzami, mają być przenoszone zgodnie z polskim prawem i naszą tradycją, zarówno narodową jak i chrześcijańską, na najbliższy cmentarz komunalny" - stwierdził. Zdaniem Bukowskiego Armia Czerwona celowo dokonywała pochówków swoich żołnierzy w centrach zdobytych miast, by później te groby-symbole trudniej było przenieść.
Rozmówca PAP nie widzi jednak w takich przenosinach "niczego zdrożnego". "Przecież nasi bohaterowie, powstańcy warszawscy czy żołnierze Armii Krajowej, żołnierze września 1939 roku są pochowani na cmentarzach, a nie na ulicach, chociaż są to rzeczywiście nasi bohaterowie. Na ulicach mogą być pomniki, pomniki polskich bohaterów, ale nie pomniki sowieckie" - powiedział.
Jerzy Bukowski zwrócił uwagą na to, że w niektórych przypadkach przenoszenie pomników może być dyskusyjne, np. gdy symbole komunizmu stanowią jednocześnie dzieło sztuki. "To jest również przykład z naszego terenu Małopolski, to są te słynne +Organy+ Władysława Hasiora (rzeźba na Przełęczy Snozka w pow. nowotarskim, na której niegdyś widniała tablica z napisem "Wiernym synom ojczyzny poległym na Podhalu w walce o utrwalenie władzy ludowej - społeczeństwo Ziemi Krakowskiej w 1000-lecie Państwa Polskiego 1966 r." - PAP), które również zostały postawione tym, których pamięci już nie czcimy, ale jest to wielkie dzieło sztuki" - stwierdził. Przyznał, że sam w dyskusjach wyrażał opinię, że "Organy" powinny pozostać na miejscu po zdjęciu z nich "ideologicznego odium".
"Natomiast, jeśli to są jakieś potworki w sensie architektonicznym, kicze, to niech historycy sztuki zdecydują. Albo zlikwidować, albo przenieść do skansenu, do muzeum" - powiedział Bukowski.
Zdaniem rozmówcy PAP "dekomunizacja musi obejmować nie tylko przestrzeń publiczną, ale także świadomość społeczną". Dlatego Jerzy Bukowski jest zwolennikiem odebrania odznaczeń państwowych takich jak Order Orła Białego i Virtuti Militari zbrodniarzom komunistycznym. "Zarówno żyjącym, jak i symbolicznie - zmarłym, takim jak chociażby Wojciech Jaruzelski czy Czesław Kiszczak" - powiedział. (PAP)
mni/ ksk/