Duży zbiór dokumentów z lat 1942-44 wytworzonych przez Armię Krajową otrzymał Instytut Pamięci Narodowej w Radomiu od jednej z mieszkanek tego miasta. Jej matka była łączniczką AK. Dokumenty powierzyła jej przed laty żona któregoś z dowódców Armii Krajowej.
Jak powiedział w czwartek dziennikarzom dr Krzysztof Busse z radomskiej delegatury IPN, przekazane dokumenty stanowią jedną z nielicznych w Polsce kolekcji materiałów wytworzonych przez Armię Krajową, znajdujących się w zasobie archiwalnym IPN i jedyny tak duży zbiór (ok. 370 kart) w zasobie delegatury IPN w Radomiu.
Dokumenty pochodzą z lat 1942-44. "Wszystko wskazuje na to, że zostały zgromadzone w kancelarii Inspektoratu Radom Armii Krajowej, który obejmował powiat radomski i powiat kozienicki" - stwierdził historyk.
Są wśród nich nie tylko dokumenty wytworzone w Radomiu, ale także meldunki z jednostek niższego szczebla, rozkazy i różnego rodzaju dokumentacja kierowana z Komendy Głównej AK do jednostek terenowych.
Jak mówił dr Krzysztof Busse z radomskiej delegatury IPN, przekazane dokumenty stanowią jedną z nielicznych w Polsce kolekcji materiałów wytworzonych przez Armię Krajową, znajdujących się w zasobie archiwalnym IPN i jedyny tak duży zbiór (ok. 370 kart) w zasobie delegatury IPN w Radomiu.
Na konferencji prasowej zaprezentowano m.in. dokument z 1943 r. dotyczący organizacji władz polskiego państwa podziemnego w czasie powstania ogólnonarodowego. Z tego samego roku pochodzi instrukcja opisująca wzajemne relacje między Armią Krajową a Szarymi Szeregami.
Inny kilkustronicowy dokument to przepisy bezpieczeństwa dla łączności konspiracyjnej. Są także wnioski awansowe dla żołnierzy jednego z oddziałów, zawierające m.in. pseudonim, rok urodzenia, stanowisko, jednostkę, w której dana osoba odbywała służbę w czasie wojny w 1939 r.
Jest także wniosek o odznaczenie Krzyżem Walecznych. W dokumencie napisano: "Stasia (brak danych personalnych) w skutek aresztowania przez Niemców w styczniu bieżącego roku (1944 r. - dop. IPN) pracowała niezmiernie ofiarnie w Armii Krajowej, czym naraziła się na aresztowanie. Nikogo nie sypnęła, mimo znajomości całej komendy".
Sporą część materiałów stanowią dokumenty związane z przygotowaniami do powszechnej mobilizacji, do akcji "Burza". Jest wśród nich m.in. rozkaz do wymarszu na Warszawę z 1944 r. Są też pisane ręcznie meldunki. Jeden z nich informuje o warunkach, jakie panują na terenie między Radomiem między Kozienicami; o dużym zgromadzeniu jednostek niemieckich, o kłopotach logistycznych. "Grab zameldował szalone trudności. Teren obserwowany. Legitymują, są rozstrzelani ludzie, u których znaleziono broń, gdy szli na zbiórkę" - donoszono w jednym z meldunków pochodzącym z Kozienic.
IPN otrzymał też dokumenty obrazujące ówczesne realia społeczno-polityczne w regionie radomskim, np. na pojedynczej, niedatowanej karcie zatytułowanej "Sprawy komunistyczne" opisane są relacje między AK a Polską Partią Robotniczą i osobami z nią związanymi.
Dr Busse zaznaczył, że przekazane do IPN dokumenty są nieco przemieszane. „Sporo czasu zajmie przywrócenie właściwej formy kancelaryjnej i uporządkowania chronologicznego materiałów. Chcielibyśmy jednak, żeby te dokumenty możliwie jak najszybciej trafiły w ręce badaczy i dziennikarzy" - zaznaczył historyk.
"Uznałam, że to jest materiał cenny i chciałam - tak jak moja mama - przekazać je w godne ręce" - podkreśliła Maria Krzeszowska - córka Jadwigi Ratter, żołnierza AK, łączniczki ps. Mewa.. "Najważniejsze, że historycy będą mogli nad tym popracować i że te dokumenty posłużą wyjaśnieniu prawdziwej historii" - zaznaczyła.
Maria Krzeszowska, która w czwartek przekazała dokumenty radomskiemu IPN, powiedziała, że znalazła je, porządkując rzeczy zmarłej siedem lat temu matki - Jadwigi Ratter, żołnierza AK, łączniczki ps. Mewa. "Materiały te przekazała matce żona któregoś z dowódców Armii Krajowej" - zaznaczyła Krzeszowska.
"Uznałam, że to jest materiał cenny i chciałam - tak jak moja mama - przekazać je w godne ręce" - podkreśliła córka łączniczki AK. "Najważniejsze, że historycy będą mogli nad tym popracować i że te dokumenty posłużą wyjaśnieniu prawdziwej historii" - zaznaczyła.
Jej mąż Janusz Krzeszowski dodał, że dokumenty przeleżały w domu co najmniej 17 lat. "Babcia pokazywała je wnukowi, z zamiłowania historykowi. Długie godziny rozmawiali o konspiracji" - powiedział Krzeszowski.
Przekazanie archiwaliów wpisuje się w prowadzony przez Instytut Pamięci Narodowej program "Archiwum pełne pamięci", adresowany do osób chcących uchronić od zapomnienia materiały spoczywające w rodzinnych, prywatnych zbiorach (zwłaszcza z lat 1917-1990).
"Apelujemy do wszystkich, którzy mają jakieś dokumenty z czasów II Rzeczypospolitej, okupacji czy opozycji solidarnościowej, by przekazywali je pracowników IPN. Będziemy je digitalizowali i udostępniali badaczom czy autorom publikacji prasowych" - zaznaczył p.o. dyr. lubelskiego oddziału IPN Marcin Krzysztofik. (PAP)
autor: Ilona Pecka
edytor: Agata Zbieg
ilp/ agz/