Przywracanie pamięci o cmentarzach wojennych z czasów I wojny światowej na Białostocczyźnie to główny efekt wyników prac badawczych zaprezentowanych w książce "Sto lat będą trwać bez opieki niczyjej..." autorstwa Małgorzaty Karczewskiej.
W środę wieczorem wydawnictwo będzie promowane w Muzeum Historycznym w Białymstoku. Prace nad książką trwały dwa lata. Autorce udało się udokumentować 59 cmentarzy, mogił, kwater z I wojny światowej w Białymstoku i w obecnym powiecie białostockim. Dotychczas znanych było 16 takich cmentarzy. Publikacja zawiera opisy i zdjęcia zidentyfikowanych i zbadanych cmentarzy.
"One albo istnieją, czyli można je zobaczyć, albo jest o nich zatarta pamięć, ale np. są szczątki pod ziemią" - powiedziała PAP Karczewska.
W książce autorka podkreśla, że "historia działań I wojny światowej na obszarze Podlasia jest słabo rozpoznana i ciągle czeka na kompleksowe, naukowe opracowanie". Podsumowuje dostępne dane nt. poległych pochowanych na cmentarzach w Białymstoku i powiecie białostockim i podaje, że spoczywa tam ponad 1,4 tys. żołnierzy niemieckich, prawie 2,6 tys. armii rosyjskiej. Dodaje, że na podstawie wielkości innych cmentarzy, z których nie ma danych można szacować, że pochowano tam ok.2-3 tys. żołnierzy obu tych armii.
Zbierając materiały do książki autorka korzystała głównie z archiwów niemieckich w Berlinie. Wykorzystywała także w pracy wiedzę archeologiczną np. o tym, że tamte cmentarze były otaczane wałami, wykonano laserowe skanowanie terenu. Rozmawiała również z mieszkańcami.
"Co prawda sto lat minęło od założenia tych cmentarzy, nie ma osób, które mają informacje z pierwszej ręki, ale są tacy, którzy znają opowieści swoich rodziców albo dziadków" - powiedziała autorka.
Karczewska wspomniała np. mężczyznę z Szafranek, którego mama w 1915 r. pracowała przy budowie tamtejszego cmentarza. Spoczywa na nim ok. 700 żołnierzy. "Do tej pory (cmentarz-PAP) był zapomniany, nikt się nim nie opiekował, ani służby konserwatorskie, ani wojewoda. Jest przy samej wsi, jest bardzo dobrze widoczny, aż dziw bierze, że to tak wyszło, że to tak wygląda" - mówiła Karczewska.
Podkreśliła, że książkę traktuje jako "przywrócenie pamięci" o tych cmentarzach, ale liczy również na to, że publikacja będzie początkiem - jak to określiła - "uruchomienia społecznej pamięci".
Karczewska podaje, że w czasie I wojny światowej - jak powiedziała - "po opuszczeniu tego terenu przez administrację carską, czyli po końcu zaboru rosyjskiego, Białystok w czasie okupacji niemieckiej był bardzo ważnym miejscem, jeżeli chodzi o cmentarze wojenne".
"Do Białegostoku zostali wówczas wysłani naprawdę wybitni artyści, architekci niemieccy. To byli profesorowie architektury, rzeźby, którzy mieli obejrzeć krajobraz i zaprojektować dla wszystkich, dla całego terenu objętego wojną wzory cmentarzy" - mówiła Karczewska.
Jako przykład podała prof. Ulferta Janssena, który w 1916 r. stacjonował w Białymstoku. Szkicował, projektował cmentarze wojenne dla konkretnych miejscowości. "Rysunki te służyły także jako wzorce przy zakładaniu nekropolii w wielu innych miejscach" - pisze w książce. Założenia cmentarne miały dotyczyć pochówków żołnierzy wszystkich armii.
"Zarówno historie cmentarzy, jak też stosunek władz, instytucji sprawujących opiekę oraz części mieszkańców wskazują, że tak w przeszłości jak i obecnie, głównym zagrożeniem dla cmentarzy z czasów I wojny światowej jest zapomnienie i zacieranie w krajobrazie, wynikające z nieznajomości przeszłości i kierowania się uprzedzeniami" - napisała autorka.
Książka ukazała się serii "Archeologia Pamięci" Ośrodka Badań Europy Środkowo-Wschodniej. Publikacja jest dofinansowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zabytków oraz Komisję Europejską w ramach programu "Heritage Plus - wsparcie dla badań naukowych nad dziedzictwem kulturowym. Wydawnictwo dofinansowało również miasto Białystok.(PAP)
autor: Izabela Próchnicka
kow/ agz/