Pont Aven to malownicze miasteczko i port na zachodzie Bretanii, w departamencie Finistere. Odwiedzane jest przez dziesiątki tysięcy turystów nie tylko z powodu zabytków, ale też ze względu na Paula Gauguina, który wielokrotnie tu przyjeżdżał i tworzył.
Pont Aven słynie z zachwycających pejzaży, zabytków architektury bretońskiej i swych piętnastu młynów. Turystów przyciąga też wspomnienie Gauguina, który tam mieszkał, zanim definitywnie wyprowadził się na ciepłe wyspy Pacyfiku.
Mały pomnik na głównym placu, plac jego imienia i tabliczki informujące o miejscach związanych z wielkim francuskim malarzem, sprawiają, że jego duch jest wszechobecny w Pont Aven. Jedna przybita jest tam, gdzie dziś znajduje się "dom prasy" - księgarnia, papeteria, sprzedająca gazety i pisma, a gdzie niegdyś mieścił się Pensjonat Gloanec, w którym pomieszkiwał Gauguin.
Władysław Ludwik Ślewiński (1856-1918) nie jest w Pont Aven honorowany tak wspaniale, jak Paul Gauguin, ale miasteczko nie zapomina o wielkim polskim malarzu, który był najbliższym przyjacielem mistrza, wokół którego skupiła się grupa artystów znana jako "malarska szkoła Pont Aven".
Ślewiński poznał Paula Gauguina wkrótce po przyjeździe do Paryża w 1888 r., w bistro odwiedzanych przez artystyczną bohemę Montparnasse’u. O siedem lat starszy Francuz zaimponował Polakowi przede wszystkim tym, że mając 35 lat – tyle, co on wtedy – porzucił spokojne mieszczańskie życie i całkowicie poświęcił się malarstwu. Szybko się zaprzyjaźnili.
Nie ulega wątpliwości, że to Gauguin wpłynął decydująco na Ślewińskiego, by poszedł w jego ślady. Do Bretanii, którą Gauguin odwiedzał już od kilku lat, dwaj malarze wybrali się razem 1889 w roku.
Obecni właściciele oberży-restauracji d’Ajoncs d’Or (Pod Złotymi Kolcolistami) twierdzą, że gdy zakład nazywał się Hotel des Voyageurs (Hotel Podróżnych) to jadali tutaj i pijali Gauguin i Ślewiński. Rzecz trudna do sprawdzenia.
Gdy dwaj malarze po raz pierwszy przyjechali do Pont Aven było to miejsce półdzikie, w oczach Gauguina nieskażone cywilizacją, typowa dziura, ale niezabita deskami, bo z widokiem na morze.
Obecność artystów zaczęła szybko działać jak magnes na nieco snobistyczne kręgi paryskiego mieszczaństwa, a nawet na amerykańskich milionerów. Dzięki temu szybko rozwijał się tam "przemysł turystyczny" – jak grzyby po deszczu wyrastały restauracje, bistra, kafejki oraz pensjonaty, oberże a nawet imponujące hotele.
Obecnie, gdy Pont Aven żyje z dziewiętnastowiecznej legendy, każdy lokal chlubi się apokryficzną często historią swych związków z Gauguinem i jego przyjaciółmi.
Nie ulega natomiast wątpliwości, że budynek obecnego muzeum w Pont Aven wybudowała Julia Guillou, właścicielka pensjonatu noszącego jej nazwisko, a następnie Hotelu des Voyageurs. Nazwała go Hotel Julia. Po latach wzlotów i upadków oraz wieloletnim remoncie, hotel zmienił się w nieoczekiwaną w takim miejscu placówkę kulturalną.
W Sali Gauguina oglądać można aż 14 prac jednego z najdroższych artystów świata. Niemal równie ciekawe jest to, że muzeum posiada siedem płócien Ślewińskiego, wśród nich wspaniałą Martwą Naturę z Jabłkami i Świecznikiem oraz portret Marii Szewcowej, rosyjskiej szwagierki polskiego malarza. Pięć innych, wartości ponad 1 mln zł, muzeum otrzymało dwa lata temu w darze. Szczodry ofiarodawca pragnął zachować anonimowość.
Ślewiński bardzo długo mieszkał we Francji, a w 1910 r., po przyjeździe z Polski, do końca już życia pozostał w Bretanii, gdzie kupił dom w Doelan, kilka kilometrów od Pont Aven. Malował nie tylko bretońskie pejzaże i portrety Bretonów w ludowych strojach; siebie także przedstawił w bretońskim kapeluszu. Zmarł 24 marca 1918 r. w Paryżu.
(PAP)
autor: Ludwik Lewin
edytor: Paweł Tomczyk
llew/ pat/ mars/