Telewizja Biełsat - nadający z Polski kanał dla widzów na Białorusi, niezależny od tamtejszych władz - nadaje już 10 lat. Jest jedyną niezależną stacją telewizyjną nadającą w języku białoruskim. Zna ją co trzeci mieszkaniec Białorusi, a co dziesiąty deklaruje, że ją ogląda.
W sobotę w Warszawie TV Biełsat obchodzi uroczyście swój jubileusz.
"Najważniejsze jest to, że jesteśmy, że się tak pięknie przez te 10 lat rozwinęliśmy. Główne uczucie, które mi dziś towarzyszy, to ogromne zdumienie, że się nam udało, że przetrwaliśmy. W pierwszym drugim, trzecim roku naszego istnienia mało kto w to wierzył. To była taka trochę zwariowana idea - telewizja, którą będziemy robić trochę na Białorusi, trochę w Polsce. Myślę, że zarówno ci, którzy nas popierali, jak i ci, którzy byli naszymi wrogami, nie bardzo wierzyli w nasze powodzenie" - powiedziała PAP pomysłodawczyni utworzenie TV Biełsat, dyrektor stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy.
"Od śmiałego projektu doszliśmy do tego, że jesteśmy jednym z najważniejszych niezależnych mediów na Białorusi. Mamy kilkaset tysięcy stałych widzów i to takich, którzy tylko od nas czerpią informacje i takich dla których jesteśmy jednym z głównych źródeł informacji. Szacujemy, że jest ich 350-400 tys. To jest nasza armia, to bardzo wierna publiczność. To co jest naszym największym osiągnięciem to to, że identyfikują się z nami, a to bardzo trudne w świecie mediów" - zaznaczyła Romaszewska-Guzy.
"Jesteśmy traktowani przez naszych widzów jak głos zwykłego człowieka. Jesteśmy identyfikowani jako stacja swoja, bliska sercu" - powiedziała szefowa TV Biełsat powołując się na wyniki badania przeprowadzonego wśród widzów. Według niej, stacja zawdzięcza to m.in. temu, że programy nadawane są w języku białoruskim. "Z badania wynika, że ta sama informacja przekazana po rosyjsku i po białorusku, po białorusku jest lepiej oceniana" - mówiła.
Telewizja Biełsat nadaje od 10 grudnia 2007 r. Data startu nowej białoruskojęzycznej stacji nie była wybrana przypadkowo – 10 grudnia obchodzony jest Światowy Dzień Praw Człowieka. Powstała w czasach represji i de facto międzynarodowej izolacji Białorusi. Jej głównym zadaniem jest "przełamanie informacyjnej i propagandowej blokady białoruskiej telewizji".
Pomysł na Biełsat zrodził się w głowie Agnieszki Romaszewskiej-Guzy, dziennikarki TVP deportowanej z Białorusi w 2005 roku, a wcześniej, w latach osiemdziesiątych, działaczki opozycji antykomunistycznej. Uzyskał on aprobatę najważniejszych sił politycznych w polskim parlamencie, które zapewniły projektowi finansowanie w ramach telewizji publicznej, a następnie wsparcie MSZ i – co szczególnie istotne – gwarancje niezależności dla dziennikarzy.
"Początki były trudne. Przede wszystkim musieliśmy nauczyć się robić telewizję, bo zaczynaliśmy wszyscy od zera, większość z nas nigdy wcześniej nie pracowała w telewizji. Myśleliśmy, że szybko pójdzie, ale okazało się, że to nie jest takie proste, że potrzeba czasu, by nauczyć się robić prawdziwą telewizję. Dziś po 10 latach mogę powiedzieć, że nauczyliśmy się, potrafimy" - wspominał kierownik działu audycji informacyjnych TV Biełsat, jeden z jej założycieli, Aleksy Dzikawicki. "To, co teraz przed nami, to dalsza praca, byśmy byli jeszcze lepsi, chcemy też zyskać jeszcze więcej widzów, niż teraz mamy" - dodał.
Jak mówił, chciałby, żeby w przyszłości TV Biełstat przeniosła się na Białoruś. "To jest nasz cel" - podkreślił. "Wychowaliśmy całą rzeszę dziennikarzy telewizyjnych, a tego nikt na Białorusi nie robi. Młodzi dziennikarze pracują tam głównie w mediach państwowych, a te trudno nazwać szkołą prawdziwego dziennikarstwa, tam pracuje się pod wszechobecną cenzurą. Mam nadzieję, że ci dziennikarze, którzy tutaj nauczyli się robić prawdziwą telewizję, w przyszłości przeniosą się na Białoruś i tam będziemy tworzyć telewizję niezależną, prawdziwą telewizję publiczną" - powiedział.
Dzikawicki zaznaczył, że TV Biełsat, to nie tylko telewizja, to także ruch kulturalny skupiony wokół niej, którzy tworzą niezależni twórcy białoruscy: malarze, poeci, filmowy, muzycy. "Można powiedzieć, że dla Białorusinów TV Biełsat, jest tym, czym kiedyś dla Polaków było Radio Wolna Europa. Co prawda żyjemy teraz w innym świecie, jest internet, są media elektroniczne, ale wiele osób na Białorusi, zwłaszcza w małych miejscowościach ma kontakt ze światem głównie za pośrednictwem telewizora. Jesteśmy dumni z tego, że połowa naszych widzów to właśnie mieszkańcy małych miejscowości, dla nich jesteśmy jedynym źródłem informacji bez cenzury" - podkreślił.
TV Biełsat zbudowana jest na bazie struktury TVP, a warszawską siedzibę publicznej telewizji wykorzystuje, jako swoją centralę. Materiały przygotowywane są na Białorusi, w Polsce - w Warszawie i Białymstoku, na Litwie - w Wilnie. Pracuje dla niej na samej Białorusi ponad dwieście osób. Odbierana jest przez satelitę i internet. Nie ogranicza się do informowania o samej Białorusi.
Z badań przeprowadzonych na zlecenie TV Biełsat na Białorusi, wynika, że zna ją co trzeci dorosły Białorusin. Ogląda zaś co dziesiąty, w przeliczenie na liczby bezwzględne oznacza to, że liczbę jej widzów na samej tylko Białorusi można oszacować na 730 tysięcy. Połowa z nich deklaruje, że ogląda ja stale - to około 370-380 tys. osób, czyli tyle ile osób mieszka w Grodnie i okolicach. Z roku na rok wzrasta też zaufanie do przekazywanych przez Biełsat informacji i obecnie deklaruje je aż 80 procent odbiorców.
Od początku istnienia stacji produkcje Biełsatu uczestniczą w prestiżowych, zarówno krajowych, jak i międzynarodowych, festiwalach filmowych i przeglądach produkcji telewizyjnej, zdobywając liczne nagrody i wyróżnienia. Przez prawie 10 lat swojego istnienia Biełsat wyprodukował ponad 75 cykli programowych oraz blisko 150 filmów dokumentalnych, za które otrzymał około 50 nagród i wyróżnień. (PAP)
autor: Danuta Starzyńska-Rosiecka
dsr/ bos/