Z ofiary życia dziewięciu górników z katowickiej kopalni Wujek, którzy 36 lat temu zginęli od milicyjnych kul, wyrosła wolna i niepodległa ojczyzna, w której dziś żyjemy z dumą i poczuciem chrześcijańskiej oraz narodowej godności – mówił w sobotniej homilii katowicki biskup Adam Wodarczyk.
Uroczysta msza św. w katowickim kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego rozpoczęła główną część sobotnich obchodów, upamiętniających górników z kopalni Wujek, którzy przed 36 laty zginęli od milicyjnych kul podczas pacyfikacji strajkującego zakładu. Położony w pobliżu kopalni kościół powstał jako swoiste wotum po tej największej tragedii stanu wojennego.
Mszy przewodniczył metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. W uroczystościach uczestniczą m.in. rodziny zamordowanych górników, związkowcy z Solidarności i przedstawiciele rządu – wśród nich wicepremier Beata Szydło, minister sportu i turystyki Witold Bańka oraz wiceministrowie: energii Grzegorz Tobiszowski oraz rodziny i pracy Stanisław Szwed.
W homilii katowicki biskup pomocniczy Adam Wodarczyk wskazał na przesłanie, jakie niesie śmierć dziewięciu górników. Wezwał wszystkich, aby dołożyli wszelkich starań, „by nie zmarnować bezcennej ofiary życia dziewięciu z Wujka”.
„Pomordowani górnicy udzielają nam również dzisiaj lekcji miłości do Boga, ojczyzny i rodziny; nauki ludzkiej dumy i godności (…). Oni uczą nas także tej najbardziej wymagającej miłości, która umie przebaczać, która modli się za nieprzyjaciół (…). Ta lekcja jest nam dzisiaj bardzo w Polsce potrzebna; lekcja, by nie patrzeć z nienawiścią na człowieka, który myśli inaczej niż ja, aby jako pierwsi podawać rękę do zgody, aby z szacunkiem patrzeć na innego człowieka, który zawsze jest moim bliźnim, nawet jeśli myśli inaczej niż ja” – powiedział katowicki biskup.
Jak mówił hierarcha, górnicy z kopalni Wujek stanęli w obronie swojego kolegi (internowanego szefa kopalnianej Solidarności – PAP) i innych prześladowanych przez komunistyczną władzę. „Ośmieli się powiedzieć, że władza nie może ciemiężyć narodu, lecz powinna mu służyć” – wskazał bp Wodarczyk, podkreślając, że strajkujący górnicy doświadczyli cierpienia i prześladowania, a dziewięciu z nich „zapłaciło cenę najwyższą - swojego życia”.
„Będą dla nas zawsze wzorem odwagi w obronie bożych wartości, zaś dla każdej kolejnej władzy, która tu będzie przybywać by im oddać hołd, przelana za wolną ojczyznę krew niech będzie wezwaniem, by swą misję spełniali dla dobra narodu, w duchu pokory i służby w imię najsłabszych i najbardziej potrzebujących” – zaznaczył biskup.
Mówiąc o wprowadzonym przed 36 laty stanie wojennym hierarcha ocenił, iż był on „stanem wojny komunistycznej dyktatury z polskim narodem”. Podkreślił, że sobotnie uroczystości upamiętniają wszystkie „ofiary walki komunistycznej władzy z narodem” oraz są „dziękczynieniem za ofiarę życia dziewięciu górników”, którzy wykazali się odwagą i determinacją.
„Wszyscy obecni w tej świątyni, na czele z panią premier, mamy głębokie przekonanie graniczące z pewnością, że z tej ofiary życia dziewięciu z Wujka wyrosła wolna i niepodległa ojczyzna nasza, w której dzisiaj żyjemy z dumą, z poczuciem naszej chrześcijańskiej, ponadtysiącletniej narodowej godności, w przededniu 100-lecia odzyskania niepodległości” – powiedział bp Wodarczyk.
Jak mówił, obecnie młodzi ludzie coraz mniej wiedzą o stanie wojennym i ofierze górników z Wujka, poniesionej właśnie po, by młodzi mogli „żyć w wolnym, bezpiecznym, niepodległym kraju” – wskazał biskup, przypominając sylwetkę każdego z dziewięciu zamordowanych górników: Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzej Pełki, Jan Stawisińskiego i Joachima Gnidy.
„Tragiczne wydarzenia w kopalni Wujek wydarzyły się w Katowicach, na Górnym Śląsku, ale ci, którzy wtedy zginęli, są znakiem i symbolem całego narodu, na który komunistyczna dyktatura podniosła wtedy rękę (…). Tu umierała i cierpiała 36 lat temu cała Polska” – mówił biskup, przypominając miejsce pochodzenia każdego z zastrzelonych górników; pochodzili oni nie tylko ze Śląska, ale i m.in. z Olsztyna, Lubelszczyzny czy woj. łódzkiego.
Po mszy w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego uczestnicy uroczystości przejdą pod Krzyż-Pomnik przy kopalni Wujek, gdzie zostaną wygłoszone przemówienia i odbędzie się apel poległych; pod pomnikiem zostaną złożone kwiaty.
Uroczystości upamiętniające górników z Wujka trwają w Katowicach w sobotę od rana. Na kilka godzin przed oficjalnymi obchodami pod Krzyż-Pomnik przy kopalni przybiegło kilkuset uczniów – uczestników biegu upamiętniającego zamordowanych górników.
Natomiast w holu Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. Kornela Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego upamiętniono postawę lekarzy, pielęgniarek i pozostałych pracowników służby zdrowia, organizujących pomoc dla ranionych 16 grudnia 1981 r. górników.
„Przywołujemy pamięć o naszych koleżankach i kolegach, którzy zdali trudny egzamin wykonywania swoich obowiązków. Szczególnie chcemy pamiętać o tych pracownikach służby zdrowia, którzy nieśli pomoc i otaczali opieką uczestników antykomunistycznej opozycji także wtedy, kiedy groziły im za to prześladowania okresu stanu wojennego” - mówi prof. Grzegorz Opala, przewodniczący Stowarzyszenia „Solidarność i Pamięć”.
Znajdująca się w holu katowickiego szpitala tablica jest symbolem pamięci o wszystkich pracownikach służby zdrowia, którzy pomagali poszkodowanym nie tylko w czasie pacyfikacji kopalni Wujek, ale w całym okresie stanu wojennego.
„Solidarna i zgodna z przysięgą Hipokratesa postawa stanowiła i nadal stanowi dla naszego środowiska fundamenty funkcjonowania samorządności zawodowej i uczelnianej. Chcemy w tym dniu uczcić tych wszystkich z których działań, nie tylko w tamtym czasie, możemy być dumni” – wskazał prof. Opala.
Protest kopalni Wujek rozpoczął się na wieść o aresztowaniu szefa zakładowej Solidarności Jana Ludwiczaka. 14 grudnia pierwsza zmiana rozpoczęła strajk, żądając zwolnienia z więzienia Ludwiczaka i innych działaczy "S" z całego kraju, respektowania Porozumienia Jastrzębskiego oraz niewyciągania konsekwencji wobec protestujących. Do strajku przyłączali się górnicy z kolejnych zmian, którzy sformułowali dalsze postulaty - zniesienia stanu wojennego i przywrócenia działalności Solidarności.
16 grudnia kopalnię otoczyły siły milicji i wojska z czołgami i wozami pancernymi. Negocjacje strajkujących z władzami nie przyniosły rezultatu. Przed godziną 11. czołgi sforsowały kopalniany mur, a uzbrojone oddziały ZOMO wkroczyły na teren zakładu. Do akcji wprowadzony został pluton specjalny ZOMO, padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, jeden umarł kilka godzin po operacji, dwóch kolejnych na początku stycznia 1982 r.
Dla dziewięciu górników była to ostatnia szychta w życiu. 22 górników zostało postrzelonych. Dopiero po upadku PRL, po wielu latach procesów, na kilkuletnie kary więzienia skazano kilkunastu b. członków plutonu specjalnego ZOMO, którzy strzelali do górników w Wujku, a dzień wcześniej w kopalni Manifest Lipcowy, gdzie ranili czterech górników. (PAP)
autor: Marek Błoński
mab/ agz/