2011-02-12 (PAP) - Niemcy mogą czcić swoje ofiary, nawet jeśli to oni zawinili w czasie wojny jako pierwsi, a Polacy powinni umieć przyznać się do współodpowiedzialności za powojenne wypędzenia ludności niemieckiej - twierdzi francuski dziennikarz Jean-Louis de la Vaissiere.
Autor książki uważa, że Związek Wypędzonych (BdV), na którego czele stoi posłanka CDU Erika Steinbach, nie stanowi już znaczącej siły w niemieckiej polityce. "W szczupłej elicie rządzącej w Berlinie postrzega się sprawę wypędzonych jako irytującą historię z przeszłości, która pozwala jedynie prawemu skrzydłu CDU wywierać presję i zaznaczyć swoją obecność na scenie wewnętrznej" - zauważa La Vaissiere.
Dodał przy tym, że "byli wypędzeni, zgromadzeni wciąż w potężnym BdV, nie myślą już wcale o zawróceniu biegu dziejów i nie są w stanie tego zrobić. Tylko garstkę członków Związku stanowią rewanżyści".
Pytany przez PAP o realną pozycję Steinbach w niemieckiej polityce, autor "Kim są Niemcy?" ocenił, że szefowa BdV jest obecnie "odizolowana" nawet we własnej partii - CDU. "Znalazła się na marginesie po serii całkowicie skrajnych wypowiedzi" - zaznaczył La Vaissiere.
Zauważył jednak, że Niemcy - w odróżnieniu od Polaków - widzą Steinbach "jako osobę, która co prawda czasem opowiada głupstwa, ale od czasu do czasu mówi też rzeczy słuszne", zwłaszcza gdy przypomina o cierpieniach 12-15 milionów wypędzonych Niemców po zmianie granic w 1945 roku.
W jego opinii Polacy powinni umieć odróżniać "panią Steinbach i podekscytowane grupki o nierealistycznym nastawieniu od zdecydowanej większości Niemców".
"Nikt rozsądny w Niemczech nie kwestionuje, że granica na Odrze i Nysie jest definitywna. Niemcy chcą tylko - i słusznie - aby ich cierpienie (w następstwie wysiedlenia z obecnych ziem polskich - PAP) było uznane" - powiedział PAP La Vaissiere.
"Przywódcy niemieccy, na czele z kanclerz Angelą Merkel, nigdy nie wspominali tego dramatu bez natychmiastowego przywołania jego przyczyny i niemieckiej odpowiedzialności za wojnę. To stało się nawet nakazem językowym" - podkreślił autor książki.
W jego przekonaniu, "Merkel i jeszcze bardziej (szef dyplomacji Guido) Westerwelle są gotowi bronić miejsca Polski w Europie, wzmocnić z nią więzi swojego kraju. "Uważają oni, że Polska jest wielkim państwem Europy i powinna w pełni odgrywać swoją rolę" - uważa francuski dziennikarz.
Jego zdaniem, polska opinia publiczna, w tym także intelektualiści, reaguje zbyt gwałtownie na wszelkie niemieckie głosy, wspominające o jakiejś "polskiej odpowiedzialności".
"Winy Niemców (w czasie II wojny światowej) były przytłaczające i pierwsze. I takie zawsze pozostaną" - zaznaczył autor. "Ale Polacy powinni umieć przyznać, że uczestniczyli u boku Rosjan w tym nurcie historii (w powojennych wypędzeniach) (...) Niemcy mają prawo czcić ich ofiary i przypominać z godnością ich dramat, nawet jeśli był spowodowany ich własnymi winami" - twierdzi w swojej książce La Vaissiere.
Z Paryża Szymon Łucyk (PAP)
szl/ keb/ mag/