Być może nasi partnerzy z Izraela prześledzą i ustalą, kto w przestrzeni publicznej zaczął przedstawiać taką interpretację nowelizacji ustawy o IPN, która legła u podstawy nieporozumienia - powiedział PAP wicedyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku dr hab. Grzegorz Berendt.
Historyk pełniący też funkcję wicedyrektora gdańskiego muzeum, wszedł w skład polskiego zespołu ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem. W piątek po południu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych odbyło się pierwsze spotkanie zespołu.
W sobotę rano Berendt mówił w TVP Info, że kontrowersje i emocje, które narosły wokół nowelizacji, w części wynikają „z nieporozumienia”. „Przede wszystkim po stronie izraelskiej, z nieznanych dla mnie powodów, pojawiła się taka oto interpretacja, że osoby, które doświadczyły zła ze strony szmalcowników i podobnych osób, jak też krewni - potomkowie tych osób, nie będą mogli o tym mówić. Jest to oczywisty nonsens. Nikt nie będzie z tego powodu karał ani ocalonych, ani ich najbliższych” – powiedział Berendt.
W sobotę po południu Berendt powiedział PAP, że „w którymś momencie w Izraelu pojawiła się przekazywana Izraelczykom” interpretacja projektu ustawy mówiąca, że „ludzie będą karani, pociągani do odpowiedzialności, za mówienie prawdy o tym, co spotkało ich krewnych nie tylko ze strony Niemców - organizatorów Holokaustu, ale również ze strony ludzi, których Niemcy uwikłali w tę swoją politykę”.
„To jest oczywiście nie do przyjęcia dla ocalonych i dla ich najbliższych. Oni mają prawo, jako ofiary zbrodniczych działań, mówić o tym. Mają obowiązek mówić o tym. Jest nawet takie powiedzenie, że istnieje 11 przykazanie +Nie zapomnij+ i to przykazanie dotyczy właśnie ofiar zbrodni - działań antyżydowskich, antysemickich, szczególnie ofiar Holokaustu. Więc jeżeli ktoś zdołał wsączyć do świadomości przeciętnych Izraelczyków taką oto interpretację, że oni będą ścigani za domaganie się rzeczy uprawnionych, absolutnie naturalnych dla ofiar i najbliższych tych ofiar, to oni zareagowali oburzeniem” – powiedział Berendt.
Dodał, że nie zna „początku narracji” – niezgodnej z prawdą interpretacji nowelizacji ustawy IPN, która legła u podstawy nieporozumienia. „Nie śledzę mediów izraelskich. Nie wiem skąd taka właśnie narracja tam się pojawiła. Być może nasi partnerzy z Izraela prześledzą i ustalą, kto w przestrzeni publicznej zaczął te rzeczy opowiadać” – powiedział PAP Berendt. Dodał, że w jego opinii intencją autorów projektu nowelizacji „nigdy nie było zablokowanie badań i nagłaśnianie tego, co się działo w warunkach okupacji niemieckiej”.
Pytany przez PAP o to, jak widzi swoją rolę w zespole, Berent przypomniał że od 30 lat zajmuje się historią polskich Żydów w XX wieku. „Początki mojej kariery dotyczyły sytuacji Żydów w Gdańsku i na Pomorzu Gdańskim w okresie między innymi rządów nazistów - przed wojną i po 1 września 1939 roku. Moje zainteresowania stopniowo były rozszerzane na kolejne okresy, a ostatnie 11 lat to jest bardzo intensywna praca nad źródłami dotyczącymi zagłady na terenie całej okupowanej Polski, także tych terenach, które dziś pozostają w granicach Ukrainy, Białorusi i Litwy” – zaznaczył Berendt.
„Stawiam do dyspozycji komisji tysiące godzin lektur źródeł, przekazów ocalonych, niekiedy również przekazów tych, którzy nie doczekali końca okupacji niemieckiej” – zaznaczył Berendt dodając, że „ma za sobą lekturę świadectw dotyczących tysięcy sytuacji, w których znajdowali się Żydzi i Polacy, Ukraińcy i Białorusini w warunkach polityki realizowanej przez funkcjonariuszy III Rzeszy Niemieckiej”.
Berendt przypomniał, że zespół, którego jest członkiem nie wyznaczył daty kolejnego spotkania. W TVP Info historyk podkreślał, że „dobrze, iż działania po stronie polskiej zostały podjęte bardzo szybko”. „Zobaczymy, co pokażą najbliższe dni, ale na pewno działalność tej komisji i dalsze kroki będą realizowane właśnie w takim trybie dni najbliższych, a nie tygodni czy miesięcy. Ten kryzys trzeba zażegnać, jak najszybciej” – zaznaczył.
Zespół ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem został powołany przez polskiego premiera zgodnie z ustaleniami, które zapadły podczas rozmowy szefa polskiego rządu z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu.
Na czele zespołu stanął wiceszef MSZ Bartosz Cichocki. W jego skład, poza Berendtem, weszli też: wiceprezes IPN Mateusz Szpytma, dyrektor Departamentu Prawnego KPRM Armen Artwich oraz Bronisław Wildstein.
Senat w czwartek zaakceptował bez poprawek nowelizację ustawy o IPN, która wprowadza kary grzywny lub więzienia do lat trzech za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką. Nowelizacja trafiła do prezydenta.
Nowelizacja ustawy o IPN, jeszcze przed poparciem jej przez Senat, wywołała kontrowersje m.in. w Izraelu, USA i na Ukrainie. Krytycznie odniosły się do niej władze Izraela. Ambasador Izraela Anna Azari w ubiegłą sobotę podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz zaapelowała o zmianę nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady". W środę amerykański Departament Stanu zaapelował do Polski o ponowne przeanalizowanie nowelizacji ustawy o IPN z punktu widzenia jej potencjalnego wpływu na zasady wolności słowa i "naszej zdolności do pozostania realnymi partnerami".
Ministerstwo Spraw Zagranicznych podkreśliło w czwartkowym oświadczeniu, że celem uchwalonej nowelizacji jest "walka ze wszystkimi formami negowania oraz fałszowania prawdy o Holokauście". "Wierzymy, że prace nad nowelą, mimo różnic w ocenie wprowadzanych zmian, nie wpłyną na strategiczne partnerstwo Polski i USA" - dodał resort. (PAP)
autor: Anna Kisicka
aks/ mok/