Stosunki polsko-izraelskie są dla naszego rządu jednym z priorytetów, uważamy Izrael za naszego strategicznego sojusznika - powiedział w poniedziałek w Radiu Kraków wicepremier Jarosław Gowin. Jak dodał, ucieszyłby się, gdyby prezydent "niezwłocznie" podpisał nowelizację ustawy o IPN.
"Ubolewamy, że doszło do tak głębokiego rozdźwięku – ale na pewno nasz rząd nie zrezygnuje nigdy z obrony dobrego imienia polskiego państwa i polskiego narodu" - podkreślił Gowin.
Pytany, czy stanowisko szefa niemieckiej dyplomacji Siegmara Gabriela wyrażone w słowach: "bierzemy pełną odpowiedzialność za Holokaust, pojedynczy kolaboranci niczego nie zmienią" może obniżyć temperaturę sporu, wicepremier Gowin odpowiedział: "Dobrze, że takie słowa padły, nie przeceniajmy jednak ich znaczenia. Pan minister powiedział rzeczy oczywiste. Ubolewam, że w taki sam sposób nie potrafią się wypowiadać inni polscy politycy. Z ust Marcina Święcickiego padły haniebne słowa, że Polacy w zorganizowany sposób mordowali żydowskich współbraci. Stosunki polsko-izraelskie są priorytetem rządu. Ubolewamy nad tym, że doszło do takiego rozdźwięku, ale nasz rząd nie przestanie bronić dobrego imienia naszego narodu".
Dodał, że zaskoczeniem "była bardzo ostra, niewspółmierna reakcja - nie tylko społeczeństwa izraelskiego, ale także przedstawicieli rządu".
"Głosując nad tą ustawą mieliśmy wszelkie podstawy, żeby sądzić, że kształt tego przepisu został uzgodniony ze stroną izraelską, a w każdym razie nie budzi jej zastrzeżeń – powiedział wicepremier.
"Jeżeli doszło do rozdźwięku komunikacyjnego – a doszło, to trzeba ustalić przyczyny – po jednej i po drugiej stronie" - dodał.
Zdaniem Gowina "powinniśmy unikać słów, które przez jedną czy drugą stronę będą odebrane, jako postawienie pod ścianą. Niestety, bardzo ostre słowa pani ambasador (Izraela - PAP) wypowiedziane w Auschwitz spowodowały, że nasz rząd i opinia publiczna mają poczucie, że znalazły się pod ścianą" - mówił Gowin.
Wicepremier był pytany przez dziennikarza, czy są potrzebne wewnętrzne rozliczenia w rządzie w związku z sytuacją wokół ustawy a także o wypowiedź senatora Andrzeja Stanisławka (Porozumienie), który - według mediów - powiedział, że wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki powinien podać się do dymisji.
"Moja partia ma charakter pluralistyczny. Nie chcę ograniczać swobody wypowiedzi, ale w tej sprawie moje stanowisko jest inne. O przyszłości ministrów powinien wypowiadać się premier" - zauważył Gowin. "Uważam że w bardzo złożonej sytuacji, którą mamy w tej chwili także w relacjach z USA, gdzie wpływ środowisk żydowskich jest bardzo silny, my powinniśmy się koncentrować nie na wzajemnych rozliczeniach, tylko na szukaniu wyjścia z sytuacji" – dodał wicepremier.
Pytany, czy jedynym sensownym scenariuszem jest teraz podpisanie ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę, Gowin odpowiedział: "Prezydent jest autonomiczny w stosunku do rządu. Rolą ministrów nie jest mówienie, co powinien prezydent robić. Ucieszyłbym się jednak jakby prezydent niezwłocznie podpisał tę ustawę. Wtedy nadejdzie faza, kiedy w atmosferze wzajemnego szacunku uda nam się wyjaśnić to nieporozumienie".
"Jeszcze raz podkreślam – jesteśmy najdalsi od zamazywania prawdy o Holokauście, także o zbrodniczych haniebnych czynach niektórych Polaków. Nigdy nie zgodzimy się na to, by mówiono o odpowiedzialności całego narodu polskiego lub państwa polskiego, które przecież wtedy - jeżeli istniało, to było państwo podziemne, a ono ze szmalcownikami czy z tymi, którzy współpracowali z niemieckim okupantem, walczyło w sposób bezwzględny” – zaznaczył Gowin.
"Powinniśmy unikać emocji. Strach jest rodzajem emocji, które w polityce nie służą skutecznemu działaniu. Z punktu widzenia tej złożonej sytuacji, rozwiązaniem optymalnym jest zakończenie prac legislacyjnych. Równolegle musi być dialog ze środowiskami żydowskimi z całego świata" - podkreślił wicepremier Jarosław Gowin. (PAP)
gkos/ hgt/