IPN zażądał w czwartek kary roku więzienia w zawieszeniu oraz grzywny dla b. generałów SB Władysława C. i Józefa S. oskarżonych o bezprawne powołanie w stanie wojennym opozycjonistów na rzekome ćwiczenia wojskowe. Obrona wniosła o umorzenie postępowania z powodu przedawnienia.
Rozprawa z udziałem m.in. jednego z oskarżonych Józefa S., a także grupy poszkodowanych działaczy opozycji demokratycznej w okresie PRL, odbyła się w czwartek w stołecznym Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa. Po wysłuchaniu głosów stron sąd zdecydował, że z uwagi na zawiły charakter sprawy ogłosi orzeczenie 22 lutego o godz. 10.
Prokurator IPN Mieczysław Góra poinformował, że w tej sprawie represje wobec opozycji politycznej kwalifikują się nie tylko jako zbrodnia komunistyczna, ale również jako zbrodnia przeciwko ludzkości. Zbrodnie przeciwko ludzkości - jak przypomniał - nie ulegają przedawnieniu.
Oskarżyciel wniósł o karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę w wysokości 20 tys. zł dla Władysława C. Natomiast wobec Józefa S. prokurator zażądał roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 15 tys. zł. Strona skarżąca wniosła też o podanie treści wyroku do publicznej wiadomości.
Prokurator zwrócił uwagę, że emerytowani generałowie kierowali się logiką czasów PRL. "Nie było dla oskarżonych przeszkodą łamanie obowiązującego prawa. Mieli natomiast pełną świadomość, że zarządzone formalnie ćwiczenia wojskowe są internowaniem" - zaznaczył.
"Powołanie na trzymiesięczne ćwiczenia wojskowe opozycjonistów było formą represji. Działania te uznać należy za szczególny sposób internowania, ponieważ było to przymusowe umieszczenie w wyznaczonych miejscach odosobnienia osób uważanych ze względów politycznych za niebezpieczne dla ówczesnych władz" - uzasadniał prokurator.
Oskarżyciel zwrócił uwagę, że w wojskowych obozach internowania, członkowie NSZZ "Solidarność" mieszkali w budynkach koszarowych, w wagonach kolejowych i namiotach. Zostali odizolowani od innych żołnierzy. "Zamiast ćwiczeń wojskowych zmuszano ich do ciężkiej pracy fizycznej. Miejscowej ludności ogłoszono, że jest to ekstrema Solidarności działająca na szkodę państwa" - wskazał prok. Góra.
Jak dodał oskarżyciel, poszkodowanych w okresie internowania zapewniano, że "nie wrócą do domu, nie zobaczą rodzin". "Wyzywano ich i straszono. Na zajęciach politycznych mówiono im, że są zagrożeniem dla socjalizmu. Warunki socjalno-bytowe były tragiczne. Nazywano ich m.in. więźniami politycznymi, wyrzutkami społeczeństwa i niepewnym elementem" - mówił.
Do oceny prokuratora IPN przyłączyli się poszkodowani. Oskarżyciel posiłkowy Andrzej Adamczyk opowiadał, że wobec wcielonych do tzw. Wojskowych Obozów Internowania stosowano specjalny zakres ćwiczeń, który okazał się formą znęcania. Wśród stosowanych represji wymieniał m.in. stójkę na jednej nodze aż do omdlenia, pracę w zmoczonych ubraniach, liczne szyderstwa i zastraszanie, rewizje i traktowanie opozycjonistów jako przestępców, także brak możliwości widzeń osadzonych z odwiedzającymi ich rodzinami, czy przepustek dla osadzonych w sytuacji, gdy umarł im ktoś z krewnych.
"To było upodlenie" - powiedział Adamczyk, dodając, że w obozach posłużono się zdegenerowaną moralnie kadrą Ludowego Wojska Polskiego.
"Wierzymy, że sąd wyda sprawiedliwy wyrok uznając przestępcze działania oskarżonych jako zbrodnię przeciwko ludzkości. Decyzja, którą sąd podejmie w tej sprawie będzie miała ogromny wpływ na ocenę tamtego okresu historii Polski. Być może już nigdy taka szansa się nie powtórzy" - podkreślił Adamczyk.
Obrońcy oskarżonych mec. Andrzej Różyk oraz mec. Jarosław Baniuk podczas rozprawy przekonywali, że czyn, który zarzucono emerytowanym generałom SB - Władysławowi C. i Józefowi S. - uległ przedawnieniu i w związku z tym wnieśli o umorzenie postępowania. Podkreślali też, że czyn oskarżonych nie stanowi przestępstwa, ponieważ poszkodowanych na ćwiczenia wojskowe powołali nie oskarżeni, a organy wojskowe, w tym Wojskowe Komendy Uzupełnień.
Broniący Władysława C. mec. Andrzej Różyk podkreślił, że należy oceniać zachowanie oskarżonego Władysława C. "w zakresie mu przypisywanym jako czynu nie będącego przestępstwem". Odnosząc się do kwestii przedawnienia prawnik przypomniał, że w 2013 r. sąd rejonowy umorzył tę sprawę, ponieważ w ocenie SR czyn Władysława C. i Józefa S. był według przepisów z 1969 r. przestępstwem przeciw działalności instytucji państwowych i społecznych. To oznaczało, że sprawa przedawniła się jeszcze w 1993 r.
W późniejszym czasie decyzję tę jednak uchylił sąd okręgowy, wskazując, że możliwe jest zakwalifikowanie czynu zarzucanego oskarżonym jako zbrodni komunistycznej, co oznacza, że przedawnienie nastąpi dopiero w 2020 r. "W mojej ocenie stanowisku sądu okręgowego nie broni się" - mówił Różyk, przekonując, że sąd ten pominął m.in. dotychczasowe orzecznictwo Sądu Najwyższego w tej sprawie.
Obrońca Józefa S., mec. Jarosław Baniuk, wskazywał, że nie można zgodzić się na przyjętą przez prokuraturę IPN kwalifikację prawną, że doszło do zbrodni przeciwko ludzkości, która nie ulega przedawnieniu. "Nie sposób mówić o zbrodni przeciwko ludzkości (...). Prezentowanie poglądu, iż zachowanie oskarżonego stanowi zbrodnię przeciwko ludzkości wymaga bardzo precyzyjnego i konsekwentnego wykładu prawnego w tym zakresie" - przekonywał Baniuk. Mecenas podnosił także wątpliwości dotyczące kwalifikacji czynu generałów SB jako zbrodni komunistycznej.
Prawnik kwestionował też wartość przywołanego przez oskarżyciela dowodu w postaci szyfrogramu do Zastępców Komendantów Wojewódzkich ds. Służby Bezpieczeństwa, który został wydany 21 października 1982 r. przez Józefa S., pełniącego wówczas funkcję dyrektora Departamentu V MSW. Mec. Baniuk wskazywał, że Józef S. działał w zhierarchizowanej i zmilitaryzowanej strukturze SB i nie był samodzielny w swoich decyzjach.
"Trudno sobie wyobrazić (...), aby oskarżony (Józef S.) samodzielnie podjął decyzję co do faktu sporządzenia i wysłania, ale również treści szyfrogramu. Wręcz przeciwnie, dowody, które zostały ujawnione w niniejszej sprawie (m.in. zeznania Czesława Kiszczaka) wskazują, że wszyscy oni mieli świadomość, co zrobił oskarżony (Józef S.) i nie kwestionował to, co zostało mu polecone" - mówił Baniuk.
W szyfrogramie wydanym przez Józefa S. zapisano m.in., by "wytypować osoby rekrutujące się głównie z dużych zagrożonych zakładów pracy podejrzanych o: 1) inspirowanie i organizowanie ostatnich strajków i zajść ulicznych, 2) aktywne występowanie przeciwko tworzeniu nowych związków zawodowych, 3) czynną wrogą działalność np. druk, kolportaż, łącznikowanie, itp. a nie nadających się z różnych powodów do internowania lub zatrzymania".
Proces gen. Władysława C. (w latach 80. - szefa SB i wiceszefa MSW) oraz gen. Józefa S. (szefa departamentu gospodarki w MSW) rozpoczął się przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa w marcu 2015 r.
Przez wiele miesięcy przed sądem trwały przesłuchania pokrzywdzonych - część z ówczesnych opozycjonistów, którzy trafili do Chełmna już nie żyje. Około 30 pokrzywdzonych może zostać jeszcze wysłuchanych najprawdopodobniej w drodze pomocy prawnej bliżej swych miejsc zamieszkania, ze względu na zły stan zdrowia. Niedawno sąd przeszedł do przesłuchań kadry żołnierskiej ówczesnej jednostki.
Według prokuratorów IPN - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, powołanie w stanie wojennym opozycjonistów na ćwiczenia wojskowe, było pretekstem do pozbawienia wolności ponad 300 osób. Z powodu powołania na przełomie 1982-83 opozycjoniści spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie. Spali w namiotach; dostali stare buty i mundury; zlecano im też różne - najczęściej nieprzydatne - zadania, jak np. kopanie rowów.
Pion śledczy IPN, który prowadzi to postępowanie od 2008 r., podkreśla, że warunki były tam surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych. Śledztwo wszczęto po zawiadomieniu Stowarzyszenia Osób Internowanych "Chełminiacy 1982", zrzeszającego pokrzywdzonych. Zdaniem IPN rzekome ćwiczenia były tylko pretekstem do pozbawienia wolności 304 działaczy opozycji (część z nich już nie żyje), co łączyło się z ich szczególnym udręczeniem.
W sierpniu 2013 r., na wniosek obrony, sąd rejonowy umorzył sprawę, gdyż uznał, że czyn według przepisów z 1969 r. przestępstwem przeciw działalności instytucji państwowych i społecznych; i z tego powodu sprawa przedawniła się jeszcze w 1993 r. Potem sąd okręgowy uchylił umorzenie. Wskazał, że możliwe jest zakwalifikowanie czynu zarzucanego oskarżonym jako zbrodni komunistycznej, a przedawnienie nastąpi w 2020 r.
Gen. C. w latach 90. został oskarżony o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki przez oficerów SB w 1984 r. Z braku wystarczających dowodów winy był dwa razy uniewinniany przez warszawski sąd - w 1994 i 2002 r. (PAP)
autor: Mateusz Mikowski, Norbert Nowotnik
mm/ nno/ par/