Ustawa nie znosi konstytucji, która gwarantuje wolność słowa i Trybunał Konstytucyjny będzie się musiał zastanowić, czy przepisy wprowadzone w nowelizacji ustawy o IPN są zgodne z tą normą - mówił w czwartek dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Sławomir Dębski.
Zdaniem szefa PISM do rozwiązania problemów związanych z nowelizacją ustawy o IPN "potrzeba czasu". "To nie będzie proste zadanie, nawet jeżeli rozpoczniemy dużą kampanię edukacyjną, to będzie ona trwała lata. W tej całej sytuacji niewątpliwie wynika to, jak wiele pracy nas czeka. Nie wystarczy tutaj żadna jedna szarża, żadna spektakularna akcja, żaden spektakularny klip" - ocenił politolog.
Jak dodał, "każdy rząd działa w tej perspektywie od wyborów do wyborów". "Natomiast niewątpliwie mamy do czynienia z sytuacją, której nie da się tego zmienić - tego, bym powiedział, pewnych poglądów, pewnych podejść, stereotypów, uprzedzeń czasami - w ciągu bardzo krótkiego czasu" - wskazał Dębski.
Dyrektor PISM przypomniał, że proces legislacyjny został zakończony. Prezydent podpisał nowelę ustawy o IPN 6 lutego, a następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy przepisy noweli ustawy o IPN nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz kwestię tzw. określoności przepisów prawa. "Trzeba poczekać na wyrok Trybunału Konstytucyjnego" - stwierdził Dębski.
"Należy pamiętać także, że ustawa nie znosi konstytucji" - podkreślił Dębski. "W konstytucji mamy artykuł 57., który gwarantuje wolność słowa i Trybunał Konstytucyjny będzie musiał się zastanowić, czy przepisy wprowadzone w nowelizacji ustawy o IPN są zgodne z tą normą konstytucyjną" - powiedział dyrektor.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Nowela ustawy o IPN - która wejdzie w życie 1 marca - wywołała krytykę m.in. ze strony Izraela, USA i Ukrainy. Rozczarowanie decyzją prezydenta Andrzeja Dudy o jej podpisaniu wyraził sekretarz stanu USA Rex Tillerson.
Szef PISM mówił też o relacjach polsko-ukraińskich,
Problem między Polską a Ukrainą wynika z odmiennego podejścia stron do uwarunkowań prawnych - powiedział Dębski. "Rząd ukraiński chciałby zalegalizować symboliczne upamiętnienia bez ekshumacji - na to zgody być może" - dodał.
Szef PISM ocenił w czwartek na antenie RMF FM, że problem, jaki wytworzył się w relacjach polsko-ukraińskich w związku zakazem poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, jest "rzeczywiście duży".
Według niego obie strony różnią się w ocenie historii, ale nie różnią się co do tego, że ci, "którzy zostali w sposób bestialski zamordowani, padli ofiarą konfliktu, powinni zostać upamiętnieni".
Jego zdaniem problem polsko-ukraiński wynika "z bardzo odmiennego podejścia obu stron do uwarunkowań prawnych". "Polski rząd uważa, że aby postawić pomnik - czy to na Ukrainie, czy na terytorium Polski - trzeba zbadać, czy mamy rzeczywiście do czynienia z mogiłą" - powiedział. "Strona ukraińska natomiast twierdzi, że wystarczy oświadczenie, że wystarczy wspomnienie, aby można było pewien pomnik symboliczny postawić" - wskazał Dębski.
Politolog podkreślił, że "każdy poległy, każdy zamordowany ma prawo do mogiły niezależnie, jak oceniamy jego działalność". "Problem polega na tym, że musimy ustalić, że mamy do czynienia z mogiłą, a nie jakąś manifestacją polityczną" - ocenił. "Rząd ukraiński chciałby zalegalizować wszystkie symboliczne upamiętnienia bez ekshumacji - na to zgody być może" - zaznaczył Dębski.
Szef PISM wyjaśnił, że obszar mogiły i cmentarzy wojskowych podlega ochronie państwa polskiego z mocy prawa, a w przypadku upamiętnień symbolicznych "wówczas polskie prawo takiego symbolicznego pomnika chronić nie może". "Jest to sprawa lokalnych władz, a wówczas jest bardzo trudno zapewnić takiemu pomnikowi bezpieczeństwo" - dodał.
Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. nasila się spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu i wcześniejszych przypadkach niszczenia upamiętnień ukraińskich na terytorium Polski.
W sobotę premier Mateusz Morawiecki m.in. ten temat poruszył w rozmowie z prezydentem Ukrainy Petro Poroszenką. "Premier Morawiecki sprzeciwił się próbom, niedającego się niczym uzasadnić, zakazu władz ukraińskich prowadzenia poszukiwań, ekshumacji i godnego pochówku polskich ofiar konfliktów i represji. Zakaz ten i niewywiązywanie się strony ukraińskiej ze zobowiązań w tej kwestii poważnie obciążają stosunki dwustronne" - napisano komunikacie, zamieszczonym we wtorek na stronie Kancelarii Premiera.
Podczas grudniowej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Charkowie i jego rozmów z prezydentem Petrem Poroszenką ustalono, że uregulowaniem tej sytuacji zajmie się polsko-ukraińska komisja ds. historycznych na czele z wicepremierami Pawło Rozenką i Piotrem Glińskim. W piątek w Warszawie odbyło się ich spotkanie; MKiDN napisało potem, że potrzebna jest kontynuacja rozmów, by stworzyć warunki do prowadzenia prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych oraz legalizacji upamiętnień na terytorium Ukrainy i Polski. Po spotkaniu Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy wyraziła "głębokie rozczarowanie wynikiem rozmów między wicepremierami Ukrainy i Polski". (PAP)
agzi/ bos/