W Mińsku około tysiąca osób uczciło w niedzielę dzień pamięci przodków - Dziady. Po tradycyjnym pochodzie przez miasto odbył się mityng w Kuropatach, gdzie spoczywają szczątki tysięcy ludzi, rozstrzelanych przez NKWD w latach terroru stalinowskiego. Co roku opozycyjna Partia Konserwatywno-Chrześcijańska Białoruski Front Narodowy (PKCh-BNF) organizuje na przełomie października i listopada marsz z centrum miasta do Kuropat, leżących przy obwodnicy na obrzeżach Mińska.
Według białoruskich historyków w latach 1939-41 w Kuropatach zamordowano od 30 tys. do 250 tys. osób, w tym wielu Polaków. Historyk Ihar Kuźniecau ocenia, że w kuropackim lesie spoczywa do 150 tys. ludzi, z czego około 20 proc. mogą stanowić Polacy. Jedynie na pięciu procentach pochówków przeprowadzono ekshumacje.
Uczestnicy pochodu przynieśli dziesięć drewnianych krzyży, które ustawili w kuropackim lesie wśród wielu innych, upamiętniających bezimienne ofiary represji. Jeden z organizatorów obchodów Aleś Czacholski przypomniał, że w 2001 roku w Kuropatach stało około 20 krzyży, a dzisiaj jest ich około tysiąca.
Przebywający na emigracji lider partii Zianon Paźniak w liście odczytanym na mityngu nazwał Dziady "jednym z wielkich i sakralnych świąt" narodu białoruskiego. "Znaczenie Dziadów kieruje myśli ludzi ku dziejom i osiągnięciom przodków" - wskazał. Przypomniał, że na początku 90. lat Dziady zostały zatwierdzone przez parlament białoruski jako święto państwowe, choć wkrótce decyzję tę anulowano.
Przemawiając podczas mityngu, jeden z liderów KPCh-BNF Jury Bieleńki zwrócił uwagę, że na uroczystości przyszło wiele młodzieży. "Jeśli ona zachowuje pamięć o swoich przodkach i zdolność do ponoszenia ofiar, by tę pamięć uczcić, to znaczy, że naród białoruski nie zginie" - mówił Bieleńki.
Uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty i zapalili znicze pod krzyżami. Na zakończenie mityngu odśpiewano pieśń "Mahutny Boża" (Boże Wszechmogący) - duchowy hymn Białorusi.
W tłumie widoczne były narodowe biało-czerwono-białe flagi, używane przez opozycję białoruską i nieuznawane przez władze. Jeden z transparentów głosił: "Obronimy Białoruś przed rosyjskim imperializmem". Na uroczystości przyszli działacze niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej, opozycyjnego ruchu młodzieżowego Maładaja Biełaruś i kampanii "Europejska Białoruś".
Podczas pochodu jego uczestnicy wznosili okrzyki: "Wolność więźniom politycznym", skandowali też nazwiska skazanych na kary kolonii karnej opozycjonistów.
Tegoroczne obchody Dziadów odbywały się za zezwoleniem władz Mińska. Jednocześnie, jak zauważają niezależne białoruskie portale internetowe, pochód i mityng obserwowało kilkudziesięciu funkcjonariuszy milicji i służb bezpieczeństwa w cywilu, z kamerami wideo.
Pierwsze obchody święta Dziadów zorganizowały w 1988 roku nieformalne stowarzyszenia: Tałaka i Tutejszyja. Ich działacze ustawili pierwsze krzyże w Kuropatach. W 1989 roku parlament radzieckiej jeszcze Białorusi uznał uroczysko za memoriał ofiar stalinowskich represji.
Według białoruskich historyków w latach 1939-41 w Kuropatach zamordowano od 30 tys. do 250 tys. osób, w tym wielu Polaków. Historyk Ihar Kuźniecau ocenia, że w kuropackim lesie spoczywa do 150 tys. ludzi, z czego około 20 proc. mogą stanowić Polacy. Jedynie na pięciu procentach pochówków przeprowadzono ekshumacje.
Z Mińska Anna Wróbel (PAP)
awl/ kar/