Jeżeli Michael K. zostanie wydany władzom polskim, to po przywiezieniu go do Polski, zostaną mu przedstawione zarzuty i zostanie przesłuchany w charakterze podejrzanego - powiedział PAP prokurator Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu IPN Robert Janicki.
W marcu 2017 r. na wniosek prokuratora Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN Sąd Rejonowy Lublin-Zachód wydał nakaz aresztowania Michaela K. Wniosek o ekstradycję Michaela K. został przekazany Stanom Zjednoczonym w lipcu 2017 r.
"Badania Michaela K. (właś. Mychajło K. - PAP) jeszcze się nie odbyły. Amerykanie przedstawili nam specjalistów różnych dziedzin medycznych, którzy - dopiero na skutek naszego postanowienia - będą badali Michaela K. (99-letniego - PAP) w Stanach Zjednoczonych. Na obecnym etapie, wydamy postanowienie o powołaniu ich w charakterze biegłych. Badania będą prowadzone, by ustalić czy stan zdrowia psychicznego podejrzanego pozwala mu na udział w postępowaniu karnym. Dotyczy to także zdrowia fizycznego - w jakich warunkach mógłby odbyć kilkugodzinną podróż samolotem do Polski" - powiedział PAP prokurator Robert Janicki.
"Czynności te obywają się w ramach postępowania ekstradycyjnego, ale nie został jeszcze rozpoznany przez władze amerykańskie sam wniosek o ekstradycję Michaela K." - przypomniał prok. Janicki.
"W tej chwili Michael K. jest podejrzanym w naszym śledztwie. Wydaliśmy postanowienie o przedstawieniu zarzutów, ale nie mogliśmy mu ogłosić tego postanowienia z przyczyn oczywistych. Jeżeli jednak Michael K. zostanie wydany władzom polskim, to po przywiezieniu go do Polski, te zarzuty zostaną mu przedstawione i prokurator przesłucha go w charakterze podejrzanego" - wyjaśnił Janicki.
"Bardzo ogólnie mówiąc zarzuty dotyczą udziału Michaela K. w pacyfikacji dwóch miejscowości na Zamojszczyźnie, gdzie zamordowano 44 osoby" - dodał.
Jeśli władze amerykańskie wydadzą zgodę na ekstradycję Michaela K., to po przyjeździe do Polski trafi do polskiego aresztu śledczego ponieważ Sąd Rejonowy Lublin-Zachód wydał postanowienie o jego tymczasowym aresztowaniu w marcu 2017 r. Prokurator Janicki zaznaczył jednak, że będzie to możliwe tylko jeśli "z opinii biegłych będzie wynikało, że może on przebywać w warunkach aresztu śledczego".
Jak powiedział prokurator Janicki "w toku prowadzenia śledztwa przez oddziałową komisję w Lublinie, wystąpiliśmy o pomoc prawną do strony ukraińskiej i taka pomoc została nam udzielona przez ukraińskich prokuratorów". "Otrzymaliśmy dokumenty pochodzące ze spraw karnych prowadzonych na terenie tego państwa, które - z naszego punktu widzenia - okazały się bardzo cennym materiałem dowodowym" - dodał.
Odnosząc się do prowadzonego wcześniej śledztwa niemieckich organów ścigania, Janicki wyjaśnił, że "postępowanie w tej sprawie zostało umorzone, bowiem uznano, że stan zdrowia podejrzanego nie pozwala na jego udział w procesie w Niemczech".
Według prokuratora Janickiego, rezultat śledztwa jest sukcesem prokuratorów IPN, ponieważ w jego początkowym okresie prokuratorzy dysponowali wyłącznie pseudonimem "dowódcy oddziału, którego żołnierze dokonali zabójstw 44 Polaków". "Od tego zaczęło się śledztwo. Na podstawie pseudonimu (Wołk, Wolf - PAP) trzeba było dojść kim był ten człowiek. Finalnie trzeba było także potwierdzić, że przebywający w Stanach Zjednoczonych Michael K. to ta sama osoba, która dowodziła jednostką pacyfikującą wsie na Zamojszczyźnie" - powiedział.
"Z tego powodu uważam, że był to duży sukces prokuratora, któremu po żmudnych czynnościach - analizie obszernego materiału dowodowego, uzyskanego z Ukrainy, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, a także dostępnego w Polsce - zdołał ustalić, że osoba o tym pseudonimie to jest właśnie osoba zamieszkująca obecnie w Stanach Zjednoczonych" - podkreślił.
W wydanych w 1995 r. wspomnieniach pochodzący z Łucka Mychajło K. ujawnił, że po ataku Niemiec na ZSRS w czerwcu 1941 r. wstąpił do Wehrmachtu i walczył po stronie niemieckiej na terenie Ukrainy i Rosji. Odznaczono go Krzyżem Żelaznym.
Przyznał też, że był jednym z założycieli kolaboranckiej formacji Ukraiński Legion Samoobrony. Jak wynika z informacji, do których dotarła Associated Press, Mychajło K. służył także w Dywizji SS "Galizien". Władze USA odmawiały członkom tych formacji wjazdu do kraju ze względu na możliwość popełnienia przez nich zbrodni wojennych podczas służby.
Z oświadczeń żołnierzy z jego oddziału wynika, że ukraińska jednostka mordowała ludność cywilną i że Mychajło K. był przy tych masakrach obecny. Jego oddział miał w lipcu 1944 r. spacyfikować polską wieś Chłaniów w odwecie za zabicie oficera SS. Podczas tej akcji zginęło około 40 osób. Z akt SS wynika ponadto, że ze swoim oddziałem brał udział w tłumieniu Powstania Warszawskiego w 1944 r.(PAP)
autor: Maciej Puchłowski
pmm/ rosa/