"Niepokój" i "Pan Cogito" - takie tytuły noszą dwa tomy biografii Zbigniewa Herberta pióra Andrzeja Franaszka, które 18 kwietnia trafią do księgarń.
Andrzej Franaszek, powiedział PAP, że podczas pracy nad książką zaskoczyło go m.in. jak bardzo wybiórczo przywoływane są współcześnie poglądy Herberta. Niewiele mówi się na przykład o jego wizji Europy, a Herbert afirmował świat wielonarodowy, wielokulturowy i wielojęzyczny. Przyciągały go miejsca i kultury na pograniczu, jak Sycylia, której historię budowali Grecy, Rzymianie, Normanowie, Arabowie. Dla niego specjalny walor miało właśnie połączenie kultur, co wyniósł ze swojego ojczystego miasta - Lwowa. Herbert mówił, że Polska powojenna, pozbawiona mniejszości narodowych, przede wszystkim Żydów, to już nie ten sam kraj, który go ukształtował.
Jednym z odkryć, których dokonał biograf podczas pracy nad książką jest wyjaśnienie pogłosek o tym, jakoby Herbert podczas okupacji walczył w partyzantce. Franaszek uważa, że to mit, a poeta, który to kilkakrotnie w rozmowach sugerował, twierdząc nawet, że był ranny, nieco podkolorował swój życiorys.
Czy biografia zmieni nasz obraz Herberta? Andrzej Franaszek podkreśla, że jeżeli ktoś uważa Herberta za chłodnego, zdystansowanego klasyka, moralistę oderwanego od ludzkich słabości, to może być zaskoczony. Franaszek opisuje Herberta jako człowieka wielkich namiętności, prześladowanego przez ciągły niepokój, cierpiącego na poważną chorobę psychiczną, co wywarło ogromy wpływ na jego życie i twórczość. Podobnie jak jego matka, Herbert cierpiał na chorobę dwubiegunową afektywną, która charakteryzuje się naprzemiennymi okresami depresji i manii. Herbert w stanie "górki" potrafił w krótkim czasie wydać wszystkie pieniądze na książki, obrazy, rozpoczynał nowe projekty, planował wyjazdy, nowe książki, z ogromnym entuzjazmem zbierał materiały. W takich okresach bywał cudownym kompanem, kobiety zakochiwały się w nim na zabój. Potem nieuchronnie przychodziła zapaść. Sam mówił, że pisać może w dość wąskich odcinkach czasu, w prześwitach pomiędzy jedną a drugą fazą choroby, kiedy wahadło emocji na chwilę zwalniało.
Franaszek pisze, że Herbert miał różne oblicza, często nieprzystające do siebie. Jedni zapamiętali jego słynne wybuchy wściekłości i gniewu i do dziś noszą w sobie urazę, dla innych był wspaniałym kompanem i przyjacielem. Potrafił uwodzić ludzi swoją błyskotliwością, poczuciem humoru, bywał duszą towarzystwa. Jednocześnie miewał bardzo ciężkie depresje, były okresy, gdy zamykał się w sobie, izolował od ludzi. Zdaniem Franaszka trudno bez świadomości, że Herbert cierpiał na chorobę afektywną dwubiegunową, zrozumieć wiele faktów z jego życia, niektóre z jego wypowiedzi, czasem szalenie radykalne. Ślady choroby można znaleźć w twórczości poety. Jak zauważył Franaszek wiersz +Pan Cogito - zapiski z martwego domu+ nie jest osadzony w jakiejś abstrakcyjnej, symbolicznej przestrzeni - to echo pobytu Herberta w szpitalu psychiatrycznym.
Niekiedy właśnie jednym z herbertowskich wybuchów związanych z chorobą tłumaczy się jego konflikt z Czesławem Miłoszem, który wybuchł w lecie 1968 roku. Franaszek podkreśla, że podłoże tego sporu było jednak o wiele bardziej skomplikowane. Wskazuje na poczucie frustracji Herberta w stosunku do Miłosza, starszego poety, którego uważał za mistrza, ale też chciał się przeciwko niemu zbuntować. Sam Herbert w wywiadzie dla "Tygodnika Solidarność" wspominał swoją kłótnię z Miłoszem sprzed lat: "Był to 1968 czy 1969 rok. Powiedział mi - na trzeźwo - że trzeba przyłączyć Polskę do ZSRR. Ja na to: +Czesiu, weźmy zimny tusz i chodźmy na drinka+. Myślałem, że to żart lub prowokacja. Lecz gdy powtórzył to na kolacji, gdzie byli Amerykanie, którym się to nawet spodobało - wstałem i wygarnąłem. Takich rzeczy nie można mówić - nawet żartem" - wspominał Herbert.
Franaszek opisuje ten spór poprzez wspomnienia naocznych świadków. Jedni zapamiętali z tego wieczora bezpardonowy atak Herberta na Miłosza, inni – jego obronę sensu powstania warszawskiego. Żaden ze świadków nie wspomina jednak, żeby Miłosz powiedział, że Polska powinna został włączona do Związku Sowieckiego. Z relacji, do których dotarł Franaszek wynika, że obaj poeci byli mocno pijani, a Herbert następnego dnia myślał, że konflikt uda się załagodzić. Biograf odnalazł niepublikowane dotąd kartki, które Herbert wysyłał do Miłosza z kolejnych amerykańskich miast, przepraszając go i licząc na trwanie przyjaźni. Okazało się jednak, że nie da się cofnąć wypowiedzianych słów, które Miłosza głęboko zraniły, w dodatku pokazały głęboki konflikt ideologiczny pomiędzy poetami. Miłosz, opisując to wydarzenie w liście do przyjaciół, nazwał Herberta "endekiem".
Jak pisze Franaszek podłożem konfliktu była różnica poglądów politycznych pomiędzy poetami, rozumienia patriotyzmu, poczucia tego, co można krytykować, a czego nie. Miłosz był o wiele bardziej krytyczny wobec Polski przedwojennej, którą oglądał oczami dorosłego człowieka, podczas gdy Herbert w tym okresie był młodzieńcem. Kiedy Miłosz żartował sobie z przedwojennych mundurów ułańskich, Herbert przypominał, że w tych mundurach ginęli ludzie. Franaszek uważa, że Herbert i Miłosz mieli inny rodzaj wrażliwości, Miłosz był bardziej ironiczny, zdystansowany, skłonny do podważania dogmatów, Herbert natomiast miał pewne pole imponderabiliów, którego nie naruszał.
Dwutomowa, licząca niemal 2 tys. stron biografia Zbigniewa Herberta trafi do księgarń 18 kwietnia. Opublikuje ją wydawnictwo Znak. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
edytor: Paweł Tomczyk
aszw/ pat/