Sprawy zawetowania przez prezydenta Andrzeja Dudę tzw. ustawy degradacyjnej nie stawiałbym na ostrzu noża; skorzystał on ze swojego prawa, nie ma co się obrażać, tylko trzeba naprawiać to, co nie zostało załatwione przez dziesięciolecia - powiedział wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz.
Prezydent w piątek ogłosił, że zdecydował o zawetowaniu tzw. ustawy degradacyjnej; w środę wniosek trafił do Sejmu. Ustawa pozbawia stopni wojskowych członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i daje możliwość pozbawiania takich stopni osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-1990 swoją postawą "sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu".
Wiceszef MON był pytany w środę w Polskim Radiu RDC o weto prezydenta w kontekście współpracy Pałacu Prezydenckiego ze stroną rządową.
"Współpraca pomiędzy stroną rządową czy MON a prezydentem dziś układa się bardzo dobrze i nie wydaje mi się, żeby cokolwiek mogło ulec zmianie" - powiedział Skurkiewicz.
Podkreślił, że decyzja prezydenta jest wpisana w jego uprawnienia, prerogatywy i "absolutnie" miał prawo do weta.
"Jako kierownictwo MON tej sprawy nie komentujemy (...), prezydent miał do tego prawo i skorzystał ze swojego prawa. Jeżeli dziś rozmawiamy w zupełnie już, przynajmniej w tym przypadku, innej rzeczywistości, to bez wątpienia nie ma co się obrażać, tylko trzeba pracować i naprawiać to, co nie zostało wcielone w życie przez dziesięciolecia (...). Ta sprawa powinna być już dawno temu załatwiona" - powiedział wiceszef MON.
Pytany, czy nie łączy kwestii weta z "przyszłością wyborczą, polityczną", odparł, że "nie". "Tego bym nie stawiał na ostrzu noża. To nie jest pierwszy przypadek, kiedy prezydent wetuje ustawę, którą większość sejmowa przygotowała i przegłosowała i pewnie chyba nie ostatni" - powiedział wiceszef MON.
Prezydent przedstawiając w piątek decyzję o zawetowaniu tzw. ustawy degradacyjnej podkreślił, że ma jednoznaczne poglądy na osoby budujące aparat opresji, ale jego sprzeciw budzi pozbawianie stopni wszystkich członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, w tym gen. Mirosława Hermaszewskiego, z mocy samego prawa. Stawia ich to - mówił - w gorszej sytuacji niż stalinowskich oprawców, którym przysługuje tryb odwoławczy.
Wyraził też zastrzeżenia wobec przepisów o odebraniu stopnia wojskowego osobom nieżyjącym. Chodzi o to, że w przypadku, jeśli nie ma rodziny lub instytucji, która przystąpiłaby do postępowania ws. odebrania stopnia wojskowego osobie nieżyjącej, nie jest zapewniona w inny sposób reprezentacja interesów takiej osoby. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa
kos/ hgt/