Ci ludzie zasłużyli na to, by ich nazwiska były na tym pomniku - mówili PAP uczestnicy wtorkowych uroczystości na pl. Piłsudskiego, podczas których odsłonięto Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku. Pomnik jest prosty, ale symboliczny - oceniali.
W ósmą rocznicę katastrofy smoleńskiej, na placu Piłsudskiego w Warszawie przedstawiciele rodzin odsłonili Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku. Pomnik autorstwa Jerzego Kaliny, stanął na obszarze zielonym między placem Piłsudskiego a ul. Królewską. Na pomniku są alfabetycznie wypisane nazwiska wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej.
Dla Katarzyny z Płocka pomnik symbolizuje zarówno schody do nieba, jak i fragment skrzydła samolotu. "Pomnik jest prosty, ale bardzo symboliczny. Może mógłby się znajdować bliżej Pałacu Prezydenckiego, ale skoro uznaliśmy, że jest to największa tragedia po 1945 r., to jest to też dobre miejsce" - oceniła.
"Podoba mi się symbolika tego pomnika. To są schody z ziemi do nieba, to jest takie symboliczne przejście" - oceniła inna rozmówczyni PAP Barbara z Warszawy. Dodała jednocześnie, że lokalizacja pomnika nie jest odpowiednia. "Myślałam, że będzie on stał bardziej na uboczu, a tu jest tak bardzo wyeksponowany" - powiedziała.
Wygląd pomnika podoba się również Wojciechowi, który przyjechał na jego odsłonięcie z Ostrołęki. "Pomnik jest przepiękny, przede wszystkim upamiętnia wszystkich tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Lokalizacja też jest jak najbardziej zacna. Polacy muszą wiedzieć, że oddają hołd obywatelom swojego kraju, godnym obywatelom. Ci ludzie zasłużyli sobie na to, żeby odwiedzający mogli przeczytać ich nazwiska na tym pomniku" - podkreślił.
Z kolei według Mariusza z Konina usytuowanie pomnika obok Grobu Nieznanego Żołnierza dodaje jeszcze większej "charyzmy temu miejscu". "To się dobrze łączy. Oni też zginęli za ojczyznę, a po tych schodach wchodzą do wieczności" - powiedział.
Wygląd pomnika nie podoba się natomiast Justynie z Łodzi. "To jest taki murek ze schodkami. Poza tym to jest bardzo duży plac, pomnik powinien być zdecydowanie większy, a tak niknie. Przechodziłam obok placu Piłsudskiego i nie mogłam go znaleźć z pewnej odległości, jest po prostu mało widoczny" - powiedziała.
Według niej zakończenie sporów wokół katastrofy smoleńskiej zależy od chęci samych Polaków i sam pomnik nie ma na to wpływu. "To wszystko zależy od tego, czy Polacy chcą być połączeni, czy podzieleni. Jeśli będą chcieli być podzieleni, to ten pomnik jeszcze bardziej się do tego przyczyni. To jest kwestia wewnętrznego wyboru każdego człowieka" - oceniła.
Zdaniem Wandy z Warszawy pomnik może doprowadzić do "jeszcze większych konfliktów między ludźmi". "Myślę, że ten pomnik nas nie połączy. Już słychać negatywne opinie na jego temat. Tyle rzeczy nas powinno połączyć, a jednak wciąż się kłócimy, cały czas jest ta walka" - dodała.
"Pomnik musiał w końcu powstać i powinien był się znaleźć w najbardziej wyeksponowanym miejscu" - uważa Jacek ze Zduńskiej Woli. "Myśmy chyba do tej pory nie zdali sobie sprawy z tego co się wydarzyło 10 kwietnia. To jest wydarzenie, które naznaczyło Polskę i pomnik powinien być jak najbardziej okazały i jak najbardziej oddający pamięć tych ofiar. Może mógł być lepszy, ale myślę, że z czasem wszyscy się do niego przyzwyczaimy" - podkreślił.
10 kwietnia 2010 r. o godz. 8.41 samolot Tu-154M z delegacją udającą się na obchody 70-lecia zbrodni katyńskiej rozbił się pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką, wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych. (PAP)
autorka: Karolina Kropiwiec
kkr/ hgt/