Pół wieku znajomości na tle burzliwych dziejów XX wieku dokumentują listy opublikowane w książce "Czesław Miłosz. Jarosław Iwaszkiewicz. Portret podwójny", która trafia właśnie do księgarń.
Korespondencja rozpoczyna się w listopadzie 1930 roku, gdy Miłosz, 19-letni student Uniwersytetu Wileńskiego i początkujący poeta wysyłał do starszego o 17 lat Iwaszkiewicza, autora „Oktostychów” i „Dionizji”, list z prośbą o ocenę swych wierszy, a kończy się w początku 1980 roku, kiedy starszy z poetów zmarł.
"Szanowny Panie! Uwielbiam Pana..." - rozpoczyna Miłosz swój pierwszy list. Iwaszkiewicz szybko odpowiedział, zaprosił Miłosza na Stawisko, potem do Warszawy, wprowadził literata z prowincji w środowisko stołecznych literatów. W przedwojennej Warszawie krążyło powiedzenie Alfreda Łaszowskiego, że do polskiej literatury można wejść albo przez łóżko Nałkowskiej albo Iwaszkiewicza. "Wilno tym między innymi różniło się od Warszawy, że nie było tam środowiska gejów, natomiast w Warszawie istniało i niemal utożsamiało się ze środowiskiem literacko-artystycznym. Byłem ładnym chłopcem i kiedy tam trafiłem, uważano mnie, ze zwykłym w tych kołach prozelityzmem, za swojego, tyle że nieuświadomionego i nie chcącego się przyznać do tej skłonności. Kto zresztą tej skłonności nie ma? Mnie natomiast szczególnie poniżało, kiedy kawiarnia +Ziemiańska+ uważała mnie za chłopczyka Iwaszkiewicza" - wspominał Miłosz w "Abecadle".
"Szanowny Panie! Uwielbiam Pana..." - rozpoczyna Miłosz swój pierwszy list. Iwaszkiewicz szybko odpowiedział, zaprosił Miłosza na Stawisko, potem do Warszawy, wprowadził literata z prowincji w środowisko stołecznych literatów. W przedwojennej Warszawie krążyło powiedzenie Alfreda Łaszowskiego, że do polskiej literatury można wejść albo przez łóżko Nałkowskiej albo Iwaszkiewicza.
Miłosz nie czuł się komfortowo w sytuacji prowincjusza wprowadzanego przez starszego mentora na stołeczne salony literackie, ale w listach do Iwaszkiewicza z lat 30. tego nie widać. Miłosz jest w nich bardzo serdeczny, a nawet prowokacyjny: "Całowała mnie i pieściła owa istota - ukobiecony Ty" - opisywał Iwaszkiewiczowi swój sen. W innym miejscu pisze: "Gdybym mógł, to napisałbym o Panu książkę i zatytułowałbym ją +J'adore+". Kiedy ukazał się pierwszy tom "Dzienników" Iwaszkiewicza pewnego rodzaju skandal obyczajowy wywołało wspomnienie autora o "chędożeniu Czesia" w wileńskiej celi Konrada. Jeżeli nawet odnosi się ono realnej sytuacji, a nie marzeń Iwaszkiewicza, stosunki między Miłoszem a starszym poetą szybko wyewoluowały w stronę literackiego partnerstwa, a nie romansu.
Podczas okupacji, kiedy Iwaszkiewicz mieszkał na Stawisku, Miłosz razem ze swoją przyszłą żoną, Janką, byli tam częstymi gośćmi. W latach 1947-50 Miłosz zdecydował się na pracę w dyplomacji komunistycznej Polski, najpierw w Stanach Zjednoczonych, potem we Francji, Iwaszkiewicz redagował „Nowiny Literackie” i też angażował się w rozmaite oficjalne przedsięwzięcia. Obaj mieli świadomość, że nie mieszczą się w ramach narzucanych przez socrealizm, obaj starali się lawirować, prowadzić z komunistycznymi władzami grę. „Mój list zniszcz” – pisze w listopadzie 1948 r. Miłosz.
Gdy Miłosz wybrał emigrację, Iwaszkiewicz, jak wynika z "Dziennika", poczuł się prawdziwie oburzony. Korespondencja w tym okresie niemal zamiera. W czerwcu 1955 r., gdy poeci przypadkowo natknęli się na siebie podczas festiwalu teatralnego w
Paryżu, Iwaszkiewicz ostentacyjnie ominął Miłosza rzucając mu tylko w przejściu słowa „Z Tobą, złotko, nie mogę się przywitać”. Choć Miłosz rozumiał, że Iwaszkiewicz obawiał się otaczających go donosicieli, długo zachował urazę do dawnego przyjaciela. Podczas kolejnego spotkania, cztery lata później, kiedy Iwaszkiewicz przywiózł Miłoszowi zostawione na przechowanie w Stawisku jego rękopisy, autor "Zniewolonego umysłu" potraktował go bardzo chłodno.
Ten dystans we wzajemnych kontaktach pozostał już do końca ich znajomości, choć w latach 70. wymienią jeszcze kilka serdecznych listów. „Uroda Twoich wierszy, które mnie, jako młodzieńca, oczarowały, nie zestarzała się” - pisał w latach 70. Miłosz. Tom zamyka urodzinowy telegram wysłany przez Miłosza do Iwaszkiewicza na dziesięć dni przed śmiercią adresata: „Birthday greetings love”.
Nowością tomu są niepublikowane dotąd listy młodego Miłosza do Iwaszkiewicza. W książce uzupełniono je o korespondencję obu pisarzy z lat 1945-1951, znane już czytelnikom tomu "Zaraz po wojnie", a także o listy późniejsze, wydobyte z archiwów pisarzy. Książkę „Jarosław Iwaszkiewicz, Czesław Miłosz. Portret podwójny” opracowała Barbara Toruńczyk, a ukaże się ona nakładem Zeszytów Literackich. Publikacja jest częścią programu obchodzonego właśnie Roku Miłosza. (PAP)
aszw/ abe/