Leszek Kałuża, animator, reżyser, współtwórca Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, przez wiele lat związany z amerykańskim studio Hanna-Barbera, zmarł w wieku 88 lat w Stanach Zjednoczonych – podało w niedzielę Studio Filmów Rysunkowych.
Kałuża urodził się w 1930 r. w Olkuszu. Animacja oczarowała go, gdy miał sześć lat. W rozmowie z blogerem Piotrem Płatkiem wyznał, że w dzieciństwie z braćmi chodził do kina. Przed głównym seansem prezentowane były filmy rysunkowe. „Dokładnie pamiętam moją pierwszą kreskówkę. To była historyjka chłopaka w moim wieku, który z procy trafił w ptaszka. Oczywiście był happy end - ptaszek otworzył oczy” – wspominał w rozmowie przeprowadzonej w 2009 r.
Zawodową przygodę z animacją rozpoczął w 1947 r. W prasie ukazało się ogłoszenie, że nowe studio filmów rysunkowych w Katowicach poszukuje rysowników. „To było coś dla mnie. Od dziecka na marginesach książek rysowałem co tylko wpadło mi do głowy. Najbardziej byłem +wprawiony+ w podobiźnie Józefa Piłsudskiego. Pozbierałem co tylko mogłem i szybko znalazłem się w Katowicach. O moim przyjęciu zadecydował twórca studia Zdzisław Lachur. Serce waliło jak młotem - czekałem na wyrok. Mistrz mnie przyjął” – wspominał.
Studio powstało w Katowicach, ale szybko zostało przeniesione do Bielska. Tu Kałuża poznał tajniki zawodu. Pracował przy animacji, wykonywaniu kopii oraz malowaniu celuloidów. W 1957 r. w bielskim Studiu wyreżyserował dwa filmy - „Tygrys” oraz „Niebo czy piekło”.
Pod koniec lat 50. XX w. wyjechał do Austrii, a następnie w 1960 r. do Stanów Zjednoczonych. "Od dziecka marzyłem o Ameryce. Cały +Dziki Zachód+ był dla mnie drugim snem. Kowboje i Indianie, poszukiwacze złota i filmy rysunkowe to był magnes. Szansa na spełnienie tych planów nadarzyła się, gdy jako członek delegacji filmowców zawitaliśmy do studia w Zagrzebiu z rewizytą. W trakcie powrotu z Jugosławii pozostałem w Wiedniu. Tam przez dwa lata czekałem na wyjazd do USA. W tym czasie wykonałem dwa filmy rysunkowe, a także poznałem piękną wiedenkę, która została moją żoną” – mówił Kałuża blogerowi.
Za oceanem początkowo pracował w Paramount Studio w Nowym Jorku. Z żoną Erną brali udział w tak znanych animacjach jak "Casper" czy "Popeye". Kilka lat później wyjechali do Hollywood. Związali się ze studiem Hanna-Barbera. Współtworzyli filmy z Misiem Yogi, Flinstonami, Jetsonami, Supermanem, Batmanem i Scooby Doo.
W wolnym czasie produkował własne filmy: „Potpourri”, „The Owl and the Pussycat”, „Oh Lala”, „Why” i „Boogie Woogie Cat”, które były pokazywane na międzynarodowych festiwalach filmowych i nagradzane.
Po przejściu na emeryturę Kałużowie osiedli w niewielkiej miejscowości w stanie Oregon. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ mok/