Łuski z nabojów produkowanych dla niemieckiej SS odkryto podczas badań terenowych w sąsiedztwie miejsca, w którym w 1941 roku dokonano mordu Żydów w Wiźnie. Przeprowadziło je lokalne Stowarzyszenie "Wizna 1939".
O wydarzeniach w Wiźnie pisze historyk Andrzej Żbikowski w swoim artykule opublikowanym w 1. tomie "Wokół Jedwabnego" wydanego przez Instytut Pamięci Narodowej. Opierając się o relacje świadków, Żbikowski pisze, że do mordu Żydów w tej miejscowości doszło pod koniec czerwca 1941 roku. Świadkowie zdają relację, że dokonali tego niemieccy esesmani. Jednego dnia - jak relacjonuje - został obrzucony granatami i ostrzelany budynek, w którym mieszkało kilka żydowskich rodzin, esesmani wywieźli też poza miasto kilkunastu mężczyzn, których zastrzelono. Kolejna egzekucja kilkunastu mężczyzn miała miejsce następnego dnia. Jak podaje Żbikowski, pozostali przy życiu Żydzi uciekli w stronę Białegostoku, Łomży, większość do Jedwabnego.
Stowarzyszenie "Wizna 1939" zajmuje się lokalną historią i angażuje w projekty badań historycznych tego terenu. Jak poinformował w środę PAP wiceprezes tej organizacji Marcin Sochoń, 14 lipca przeprowadzono badania terenowe, które dotyczyły mordu dokonanego przez Niemców na żydowskich mieszkańcach miasteczka.
Kilka lat temu stowarzyszenie zbierało relacje mieszkańców Wizny z czasów II wojny światowej, m.in. nieżyjącego już naocznego świadka tamtych wydarzeń Franciszka Domurata. "Po ośmiu latach od tamtej rozmowy postanowiliśmy sprawdzić autentyczność i spójność tego przekazu" - poinformował prezes Stowarzyszenia "Wizna 1939" Dariusz Szymanowski.
W jego ocenie, każdą relację należy sprawdzić, "nawet tę najbardziej wiarygodną i niebudząca żadnych wątpliwości". "Dlatego też i tę relację zdecydowaliśmy się zweryfikować w terenie, bo jeśli opowieść była prawdziwa, to we wskazanym przez świadka miejscu powinny się zachować łuski od wystrzelonej amunicji – materialne dowody zbrodni" - dodał.
Badania zostały przeprowadzone na oznaczonym terenie, na obrzeżach Wizny, gdzie - jak powiedział Szymanowski - nie ma żadnych okopów czy dawnych umocnień wojskowych, gdzie w przeszłości nie było żadnych bezpośrednich walk. Mówił, że badania były prowadzone w dwóch zespołach, jeden sprawdzał teren za pomocą wykrywaczy metali, drugi przy pomocy georadaru poszukiwał pozostałości po wykopie, gdzie miało być miejsce egzekucji. Według relacji świadka, a także innych mieszkańców Wizny, zebranych przez stowarzyszenie, zwłoki zabitych zostały później przeniesione na cmentarz żydowski na Rusi, w pobliżu mostu na Narwi w Wiźnie.
Szymanowski poinformował, że miejsca sprawdzane georaderem nie wykazały żadnych śladów dawnego wykopu. "Wynik tej części badań traktujemy jako potwierdzenie relacji świadka i innych osób, że ciała zamordowanych Żydów zostały z tego miejsca w przeszłości zabrane" - dodał.
Natomiast w wyniku przeprowadzonych badań detektorem metali odnaleziono kilka łusek z nabojów produkowanych dla niemieckiej, zbrodniczej SS oraz prawdopodobne inne elementy łusek, rykoszetowany pocisk ostrołukowy, guzik niemiecki bez "oznaczeń pułkowych"; odnaleziono także fragment świecznika.
Szymanowski powiedział, że niemieckie łuski zostały znalezione w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca zbrodni. "Wydobyte z ziemi łuski zostaną poddane dalszym badaniom, które być może pozwolą na wyciągniecie dodatkowych wniosków" - dodał.
Stowarzyszenie "Wizna 1939" zapowiada kontynuowanie badań w tym miejscu.
Śledztwo w sprawie zbrodni niemieckich popełnionych w 1941 roku w Wiźnie było prowadzone przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Białymstoku w latach 1968-1987 - poinformował PAP białostocki IPN. Obecnie sprawa - jak podaje IPN - jest zawieszona.(PAP)
autorka: Sylwia Wieczeryńska
swi/ rof/ agz/